Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trefl chce w środę uciec

Paweł Durkiewicz
Koszykarze Trefla staną przed szansą na trzecią wygraną
Koszykarze Trefla staną przed szansą na trzecią wygraną Przemek Świderski
Dwie wygrane dzielą koszykarzy Trefla od awansu do finału Tauron Basket Ligi.

W półfinałowej serii z PGE Turowem Zgorzelec sopocianie prowadzą 2:1, a w środę ich celem będzie odniesienie kolejnego zwycięstwa na własnym parkiecie.

Koncentracja - to jak na razie słowo-klucz tego play-off dla żółto-czarnych. Przy okazji każdego z dotychczasowych meczów decydującej fazy sezonu, sopoccy koszykarze w swoich wypowiedziach powtarzają to hasło niemal jak mantrę, podkreślając wagę odpowiedniego skupienia i gry na 100% możliwości. I rzeczywiście, można zaobserwować, że przy dobrym nastawieniu mentalnym zawodnicy trenera Karlisa Muiznieksa grają na miarę swojego potencjału.

Z drugiej jednak strony, zbyt wysokie prowadzenie już dwukrotnie wywoływało u nich rodzaj uśpienia, które przyniosło fatalne skutki w postaci porażek. Właśnie tak było w drugich połowach drugiego meczu ćwierćfinału z Anwilem Włocławek i półfinałowym meczu numer 2 w Zgorzelcu.

W poniedziałek gracze Trefla od początku zdominowali boiskowe wydarzenia w hali Ergo Arena. Stało się tak głównie dzięki zespołowej ofensywie (22 asysty) i świetnej grze na tablicach (wygrana w tym elemencie 43:24). Po osiągnięciu wysokiego, kilkunastopunktowego prowadzenia sopocianie zaliczyli co prawda dwa przestoje w grze, były one jednak na tyle krótkie, że w obu wypadkach sytuację udało się opanować.

- Turów Zgorzelec jest groźną drużyną, zdolną seriami trafiać za trzy punkty. W trzecim meczu dobrze funkcjonowaliśmy jako zespół, piłka chodziła po obwodzie, znajdowaliśmy dużo czystych pozycji i każdy dobrze czuł grę - ocenił po końcowej syrenie i wygranej 82:69 koszykarz Trefla Paweł Kikowski.
Niewątpliwie przed dzisiejszym spotkaniem to będący na fali sopocki Trefl ma przewagę psychologiczną. Jeśli Filip Dylewicz i spółka zdołają odnieść wygraną, będą w komfortowej sytuacji - przy prowadzeniu 3:1 będą mieli do dyspozycji aż trzy "piłki meczowe", by zamknąć serię i przygotowywać się do finałowej rozgrywki.

Rywale ze Zgorzelca mają swoje problemy - bez odpowiedniego zmiennika gra ich lider, rozgrywający Torey Thomas. Choć sam Amerykanin jest w dobrej dyspozycji, w pojedynkę nie jest w stanie przesądzić o losach rywalizacji.

W poniedziałkowym spotkaniu tych drużyn na parkiecie Ergo Areny fatalnie spisał się choćby kapitan zgorzeleckiej drużyny, Konrad Wysocki (0 punktów).

Co do formy swojej drużyny złudzeń nie miał nawet trener Jacek Winnicki.

- W meczu numer 3 zostaliśmy zniszczeni przez zespół z Sopotu - powiedział na pomeczowej konferencji szkoleniowiec Turowa. Nie możemy awansować do finału bez zaangażowania w grę. Musimy to zrozumieć. Jestem przekonany, że w kolejnym spotkaniu Turów pokaże zupełnie inne oblicze - odgrażał się zgorzelecki szkoleniowiec.

Jedno jest pewne - emocji w środowym, przedświątecznym, pojedynku nie zabraknie, a sopoccy koszykarze jak zwykle liczą na wsparcie swojej publiczności.

Pierwsze piątki wybiegną na parkiet Ergo Areny o godz. 18. Transmisję z meczu przeprowadzi TVP Sport.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki