Emocji starczyło tylko na jedną kwartę. Koszykarki gdyńskiego Lotosu bez większych problemów rozgromiły na własnym boisku Utex Row Rybnik 84:56.
A zapowiadał się ciekawy i wyrównany mecz... Przynajmniej pierwsza kwarta zwiastowała, że mistrzynie Polski nie będą miały łatwej przeprawy z rybniczankami. W piątej minucie po celnym rzucie za trzy punkty Devanei Hampton był remis 10:10.
W tym czasie oglądaliśmy jeszcze na parkiecie dwie równorzędnie walczące ekipy. Chwilę później przyjezdne wyszły nawet na skromne, trzypunktowe prowadzenie (12:15), a półtorej minuty przed syreną kończącą pierwszą kwartę przewaga ta wzrosła nawet do pięciu "oczek". Rybniczanki prowadziły dzięki twardej grze w obronie i dobrej skuteczności rzutów z dystansu.
- Agresywniej, agresywniej. Nie odpuszczamy - podpowiadał gdyniankom ich trener Jacek Winnicki.
Na początku drugiej kwarty rzut Erin Philips "za trzy" doprowadził do remisu 24:24. Od tego momentu gdyńska maszyna zaczęła nabierać rozpędu. W szóstej minucie po przechwycie i punktach Emiliji Podrug Lotos prowadził 29:24. Trener Mieczysław Orczyk zareagował natychmiast i poprosił o czas. Chwila wytchnienia pozwoliła zaprowadzić porządek w szeregach Utexu i przyjezdne szybko doszły gospodynie na jeden punkt. Jednak obrona strefowa rybniczanek coraz bardziej zaczęła pękać i na kilkadziesiąt sekund przed przerwą podopieczne Winnickiego potwierdziły swoją klasę. Stojąca na czwartym metrze Podrug popisała się piękną asystą do wbiegającej w pole trzech sekund Ivany Matovic. Zanim rybni- czanki zorientowały się, co jest grane, piłka już trzepotała w siatce. Chwilę później Olivia Tomiałowicz po raz trzeci w tym spotkaniu trafiła za trzy punkty i do szatni jej drużyna schodziła z przewagą dziewięciu "oczek".
Po powrocie na parkiet Philips błyskawicznie wybiła z głowy rywalkom myśl, że te mogą cokolwiek w Gdyni ugrać. Jej rzut za trzy punkty podwyższył prowadzenie Lotosu do 12 punktów. Rozbite rybniczanki nie potrafiły oddać nawet jednego celnego rzutu. Stało się to dopiero w czwartej minucie, ale wtedy było już za późno, by w tym spotkaniu mogły jeszcze coś zmienić, bowiem na tablicy wyników było 47:34.
Po rzucie Moniki Sibory kryzys strzelecki Utexu ponownie dał o sobie znać. Kolejne punkty przyjezdne zdobyły po prawie sześciu minutach gry! W tym czasie Lotosowi wpadało niemal wszystko. Ta część przesądziła na dobre losy spotkania, a gospodynie najwięcej zawdzięczały Philips, która kapitalnie prowadziła grę gdyńskiego zespołu. Była aktywna zarówno w obronie, jak i ataku.
Czwarta kwarta to już tylko formalność, choć trzeba oddać zawodniczkom ze Śląska szacunek za podjęcie walki. Nie poddały się i do końca walczyły o własny honor. I chyba udało im się to, skoro ostatnią odsłonę zwyciężyły trzema punktami.
Warty odnotowania jest udany debiut Shaneki Christon, która w trzeciej kwarcie wybiegła na parkiet w żółtej koszulce. Amerykanka już przy pierwszym kontakcie z piłką zdobyła trzy punkty, a później dorzuciła osiem kolejnych "oczek".
Lotos Gdynia - Utex Row Rybnik 84:56 (19:22, 21:9, 29:7, 15:18)
Lotos: Matovic 18 (2x3), Tomiałowicz 9 (3), Leciejewska 8, Pawlak 6, Sosnowska 2 oraz Philips 15 (3), Christon 11 (3), Podrug 11 (1), Mukosiej 2, Jujka 2, Kaczmarska.
Utex: Bell 15, Sibora 13 (3), Krężel 9 (1), Hampton 7 (1), Boddie 4 oraz Koc 5, Suknarowska 3 (1), Chomicka, Moszkowicz, Jaroszewicz, Stanek.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?