Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

TOP Menedżer 2013 Janusz Jarosiński: Inwestycje i walka o kontrahentów

Szymon Szadurski
Szymon Szadurski
H. Sagan/ mat.prasowe
Z Januszem Jarosińskim, prezesem Zarządu Morskiego Portu Gdynia SA o rozwoju portu rozmawia Szymon Szadurski.

Niemal 17,7 mln ton przeładowanych towarów i rekord w 91-letniej historii portu, 177 mln zł przychodu, 43,8 mln zł zysku. Zainwestowane niemal sto mln zł. Gdy przegląda Pan dane spółki za 2013 r., lektura ta z pewnością poprawia Panu humor?
Rzeczywiście, mamy się czym pochwalić. Poziom przeładunków jest nawet wyższy od tego, którego się spodziewałem. Liczyłem, że w 2013 r. dobijemy do 17 mln ton, tymczasem pułap taki znacznie przekroczyliśmy. Cieszy ponadto rekord w liczbie przeładowanych kontenerów przez gdyńskie terminale, łącznie ponad 729 tys. TEU oraz największa w historii frekwencja wśród pasażerów na linii Gdynia - Karlskrona. Przekroczyła ona pół miliona osób. Warto przypomnieć, że gdy Stena Line 17 lat temu uruchomiła to połączenie promowe, skorzystało z niego wtedy 140 tys. osób. Progres jest więc ogromny.

Plan inwestycyjny do 2016 roku opiewa na kwotę niemal 750 mln zł. Jakie przyniesie to korzyści dla portu?
Staniemy się bardziej konkurencyjni. Dzięki wyburzeniu części nabrzeża Gościnnego, budowie nowej obrotnicy, a w dalszej perspektywie kolejnemu pogłębieniu kanałów portowych i podejścia do nich do 15,5 m, będziemy mieli możliwość przyjmowania największych statków, jakie wpływają na Bałtyk. Cieszę się, że wystartowaliśmy z tak wielkimi inwestycjami, a na wiele z nich udało się pozyskać środki z programów unijnych.

Ważnym dla nas tematem jest zagospodarowanie nabrzeża Bułgarskiego i przebudowa nabrzeża Szwedzkiego, ponadto poprawa dostępu drogowego i kolejowego oraz rozbudowa infrastruktury do obsługi statków ro-ro. Czeka nas też modernizacja terminalu kolejowego i nabrzeża Rumuńskiego. Kolejna inwestycja, magazyn wysokiego składowania o powierzchni 16,5 tys. m kw. w Porcie Zachodnim, już jest zarezerwowana przez klientów. Front inwestycyjny jest więc szeroki.

W rozwijaniu przeładunków których grup towarów widzi Pan największe perspektywy?
Praktycznie w każdej mamy rezerwy. Nie postrzegam jako perspektywiczne przeładunków paliw płynnych, uznając w tym względzie dominującą pozycję portu gdańskiego. Podobnie rzecz ma się z przeładunkami rud, realizowanymi głównie w Świnoujściu. Zależy nam natomiast, aby utrzymać przez długie lata pozycję dominującą w kraju dla ładunków drobnicowych, zboża i pasz. Właśnie dlatego podejmujemy pewne ryzyko i budujemy z własnych środków dwa wielkie magazyny, które nam to ułatwią. Dziś brakuje nam powierzchni składowej i każdy, dodatkowy metr kwadratowy jest dla nas cenny.

Rósł będzie też, stosunkowo niski dziś, wskaźnik konteneryzacji w Polsce oraz przeładunki kontenerów. W tej grupie straciliśmy już co prawda pozycję lidera na rzecz Gdańska, cieszę się jednak, że nadal jesteśmy głównym portem, obsługującym polski import i eksport. Chcemy ponadto powalczyć o tranzyt. Dość trudnym tematem są ładunki masowe i węgiel. Przebudowaliśmy jednak nabrzeże Holenderskie, inwestujemy w nabrzeże Szwedzkie, mamy podobne plany odnośnie nabrzeża Rumuńskiego, które jest idealne do obsługi ładunków masowych, bowiem jest bardziej oddalone od centrum miasta.

Po spodziewanej w tym roku sprzedaży pakietu kontrolnego Bałtyckiego Terminalu Drobnicowego Gdynia, zakończy się proces prywatyzacyjny portowych spółek. Czy może pokusić się Pan o jego ocenę?

Wszystkie bez wyjątku prywatyzacje były udane. Nowi właściciele spółek inwestują w nie, rozwijają ich działalność, są rzetelnymi pracodawcami i przyczyniają się do zwiększenia poziomu przeładunków w Gdyni.

Które, europejskie porty Pan podgląda, starając się przenosić zastosowane w nich rozwiązania na gdyński grunt?

Każde, dobre wzorce, są warte naśladowania, dlatego obserwuję wiele portów. Są to przede wszystkim miasta w Belgii, jak Antwerpia i Brugia, ponadto na północy Hiszpanii, m.in. Bilbao i Santander.

Nie da się jednak ukryć, iż w konkurowaniu z portami choćby w Niemczech i Holandii, nie ułatwiają życia ciągle gorsza sieć połączeń drogowych i przepisy, jak mniej korzystne przesunięcie terminu uiszczenia podatku VAT w imporcie, czy brak odpraw jednodniowych. Jak w takim razie jesteście w stanie skutecznie walczyć o kontrahentów?
Patrząc z perspektywy czasu, zawsze było nam trudniej, niż choćby portom niemieckim. To nas jednak tylko mobilizowało. Były czasy, iż wśród armatorów panowało przekonanie, iż Hamburg jest ostatnim poważnym portem dla Bałtyku, a dalej panuje pustka.

Musieliśmy udowadniać, iż są także inne porty, również dobrze zorganizowane i sprawnie obsługujące kontrahentów. Zawsze też transport kolejowy do nas był droższy, niż do najbliższej konkurencji, musieliśmy już raz pogłębiać kanały portowe, ciągle zmagamy się z brakiem terenów rozwojowych. Gdybym dziś otrzymał w prezencie dodatkowe kilkanaście hektarów gruntu, natychmiast wiedziałbym, co z nimi zrobić. Jest jednak coraz lepiej. Poprawia się sieć dróg i infrastruktura kolejowa, w zaawansowanej fazie są prace nad ustawą deregulacyjną, co przełoży się m.in. na możliwość dokonywania odpraw w prostszej niż dziś formule, tzw. single window. To wszystko pozwoli nam skuteczniej powalczyć o kontrahentów.

Podbój których rynków najbardziej Pana interesuje?
Niezmiennie spoglądamy na rynek polski, jako dla nas zdecydowanie najważniejszy. Wierzymy ponadto w dalsze ożywienie wymiany handlowej ze Szwecją. Zainteresowani jesteśmy również Słowacją, zachodnią Ukrainą, w dalszej perspektywie czasu Białorusią. W przypadku Ukrainy wspólnie z KIGM organizujemy Polsko - Ukraińskie Forum m.in. z udziałem terminali kontenerowych z Gdańska i Gdyni, DCT i BCT.

Pracuje Pan w gdyńskim porcie od 37 lat. Pojawiło się już u Pana znużenie, zniechęcenie? Wstając rano nie myśli Pan, iż znowu, tak samo, jak od wielu lat, trzeba jechać do portu?
Nigdy tak nie było. Praca ta sprawia mi satysfakcję, nie mogłem lepiej trafić. Kto nie wierzy, może zapytać mojej żony, iż wracam do domu z portu w bardzo dobrym humorze. Mamy tutaj świetny zespół ludzi. Powiem też nieskromnie, iż wykonujemy dobrą pracę, jesteśmy firmą sukcesu. Zrobiliśmy przez te wszystkie lata nie mały krok, lecz prawdziwy skok jakościowy, a droga, którą przeszliśmy, była trudna, co sprawia, iż jestem zadowolony. Lubię zaprosić po kilku latach nieobecności znajomych i oprowadzić ich po porcie. Nie muszę wtedy nawet nic mówić, bowiem oni sami dostrzegają, jak wiele zmieniło się na lepsze. Szczególne wrażenie zmiany robią na partnerach biznesowych z Europy Zachodniej

To niemożliwe, aby przez te wszystkie lata pracy nie otrzymał Pan innych, atrakcyjnych ofert od pracodawców z zagranicy. Rzadko spotyka się menedżera z takim doświadczeniem, związanego przez tyle lat z jedną spółką.
Powiem tak: mamy w gdyńskim porcie jeszcze wiele rzeczy do zrobienia, czuję się na siłach, aby dalej to kontynuować, mam ambitne plany, a jednocześnie nie jestem człowiekiem, którego do odejścia skusi perspektywa wyższych wynagrodzeń.

Port Gdynia angażuje się w sponsoring sportowy i akcje charytatywne. Wynika z tego, że zależy wam na ciepłym wizerunku wśród mieszkańców miasta.
Oczywiście, chcemy być i jesteśmy firmą z otwartym sercem. Pomagamy gdyńskim koszykarkom i piłkarkom ręcznym. Wspieramy sport młodzieżowy. Marzy mi się, aby tak, jak za czasów mojej młodości, boiska w mieście ciągle tętniły życiem. Wyremontowaliśmy aulę w porcie i przystosowaliśmy ją do potrzeb sali koncertowej. To dla mnie wielka radość, kiedy widzę uśmiechnięte twarze dzieci przychodzących do nas na koncerty. Wspieramy też m.in. Polski Czerwony Krzyż i Akademię Walki z Rakiem.

Co porabia Pan w wolnym czasie?
Czasu wolnego zbyt wiele nie mam, bowiem oprócz działalności w porcie jestem konsulem honorowym Królestwa Belgii oraz członkiem zarządu Gdańskiego Klubu Biznesu. Najważniejsze, by wszystkie obowiązki wykonywać rzetelnie. Kalendarz tygodnia staram się tak układać, by wystarczyło czasu na grę w tenisa i oglądanie gier zespołowych w telewizji, bo zawsze byłem aktywnym kibicem. Urlop lubię spędzać nad morzem, z czego niezadowolona bywa moja żona, miłośniczka gór, ważne że zawsze znajdujemy satysfakcjonujący rodzinę kompromis.

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND
od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki