Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Top Menedżer 2011: ROZMOWA z Ireneuszem Ćwirko i Krzysztofem Kulczyckim ze Stoczni Crist

Redakcja
Ireneusz Ćwirko i Krzysztof Kulczycki
Ireneusz Ćwirko i Krzysztof Kulczycki Materiały prasowe
Trzeba pamiętać jednak o ważnej rzeczy, że w tej chwili nie ma już drogi do tworzenia takich stoczni, jak to miało miejsce w czasach realnego socjalizmu. Dzisiaj tego typu przedsiębiorstwa są raczej montowniami, w związku z tym trzeba posilać się firmami, które specjalizują się w różnych dziedzinach - z Ireneuszem Ćwirko i Krzysztofem Kulczyckim, właścicielami Stoczni Crist, rozmawia Szymon Szadurski

Stocznia Crist uczestniczy w coraz bardziej ambitnych przedsięwzięciach. Ostatnio zaangażowała się w tak spektakularny temat, jak budowa podwodnego hotelu na Malediwach.
Ireneusz Ćwirko: Jest to plan innowacyjny, obecnie na etapie badań. Współpracujemy z Politechniką Gdańską, która zaangażowana jest w projekt wstępny i obliczenia wytrzymałościowe. Chcemy dokonać rzeczy, której jeszcze nikt nigdy nie zrobił. W tej chwili firma, z którą zawiązaliśmy konsorcjum, prowadzi rozmowy z największymi właścicielami hotelów na świecie. Projekt realizowany ma być w ciepłych krajach. Dla przykładu, jeśli ktoś przyjedzie na wypoczynek do luksusowego hotelu na dwa tygodnie, będzie miał możliwość spędzenia dwóch, trzech dni pod wodą.

Spółka najwięcej zarabia jednak obecnie na budowie konstrukcji hydrotechnicznych.
I.Ć.: To prawda. Związany z tym tematem projekt Jackup, jednostki do stawiania wież wiatrowych, zgodnie z kontraktem zostanie ukończony jeszcze w tym roku. 20 lutego doszło do uruchomienia pierwszego agregatu na tym statku. Do kwietnia tego roku ta specjalistyczna jednostka ma opuścić dok, wkrótce potem planujemy jej próby. Jednocześnie prowadzimy podobny projekt dla firmy Hochtief Solutions na budowę statku - platformy z napędem do stawiania wież wiatrowych. Dokończenie budowy przewidziane jest na 2013 r. Nastawiliśmy się na budowę konstrukcji hydrotechnicznych, bo z naszych analiz wynika, że do 2020 r. statki hydrotechniczne plus offshorowe oraz platformy wiertnicze, które także wykonujemy, stanowić będą 85 procent naszej produkcji.

Jak wygląda dziś poziom zatrudnienia w Stoczni Crist?
Krzysztof Kulczycki: Współpracujemy z wieloma firmami i dajemy dziś pracę około dwóm tysiącom osób. W sam projekt Jackup zaangażowanych jest jakieś tysiąc osób. Trzeba pamiętać jednak o ważnej rzeczy, że w tej chwili nie ma już drogi do tworzenia takich stoczni, jak to miało miejsce w czasach realnego socjalizmu. Dzisiaj tego typu przedsiębiorstwa są raczej montowniami, w związku z tym trzeba posilać się firmami, które specjalizują się w różnych dziedzinach, jak elektryka, stolarstwo, izolacja, czy malarstwo. Bez sensu z punktu widzenia ekonomii jest tworzenie wielkich konglomeratów. Widać to nie tylko na przykładzie stoczni, lecz także budownictwa przemysłowego i drogowego. Duże firmy w tych branżach zatrudniają podwykonawców, dla których tworzą miejsca pracy. Rynek wymusza takie rozwiązania nie tylko w Polsce, lecz na całym świecie.

Kto jest głównym odbiorcą produktów stoczni?
K.K.: W Polsce, niestety, klientów nie znajdziemy, bo nie ma w naszym kraju kapitału na tego typu inwestycje. Najintensywniej współpracujemy dziś z kontrahentami z krajów skandynawskich i Niemiec. W ostatnich latach właśnie z tych państw pozyskujemy około 90 procent zamówień. Mamy ponadto odbiorców w Wielkiej Brytanii, dla przykładu w Szkocji, a także we Francji. Generalnie, firma dynamicznie się rozwija. Nasz obrót w roku 2011 był dwa i pół razy lepszy niż w 2010 r., kiedy główny ciężar produkcji przenosiliśmy z Gdańska do Gdyni.

Przedstawiciele Stoczni Crist, po zakupieniu nieruchomości wraz z infrastrukturą na terenie dawnej Stoczni Gdynia, sygnalizowali chęć ich włączenia w tworzoną w tym miejscu Specjalną Strefę Ekonomiczną. Temat jest nadal aktualny?

I.Ć.: Rozważamy taką możliwość. Ale dotychczas priorytetem było dla nas uruchomienie w Gdyni produkcji pełną parą. Musieliśmy sporo zainwestować w remonty, przeglądy i rozruch urządzeń oraz obiektów zakupionych na dawnym terenie Stoczni Gdynia.
K.K.: Ważnym elementem była inwestycja w przegrodę dokową, która sprawiła, iż w suchym doku możemy wykonywać jednocześnie kilka różnych projektów. Jest to tak istotne, bo trzeba pamiętać, że okres budowy jednostek do stawiania farm wiatrowych i platform wiertniczych ze względu na procedury i technologię, stosowaną podczas takich prac, wynosi co najmniej pół roku. Niektóre elementy wygrzewamy do temperatury 600 stopni Celsjusza, potem odprężamy je i bardzo powoli schładzamy. To zaawansowana technologia, której w Polsce, może tylko poza przemysłem zbrojeniowym, nikt dotychczas nie stosował. Pociąga to za sobą stosunkowo długi czas wykonania.

CZYTAJ TAKŻE:

Oni zajęli II miejsce w konkursie Top Menedżer 2011. ROZMOWA z z Ireneuszem Ćwirko i Krzysztofem Kulczyckim ze Stoczni Crist
Trzecie miejsce w konkursie Top Menedżer 2011 dla Tomasza Kloskowskiego, prezesa Portu Lotniczego Gdańsk [ROZMOWA]
Top Menedżer 2011: Zobacz nominowanych do nagrody (GALERIA)
Jerzy Gajewski, prezes i właściciel NDI SA, najlepszym menedżerem 2011 roku na Pomorzu!
Zobacz laureatów poprzednich edycji konkursu

Zdecydowaliście się Panowie ufundować stypendia dla uczniów Zespołu Szkół Technicznych w Gdyni, aby zachęcić młodych ludzi do kształcenia się w stoczniowym fachu. Skąd taki pomysł?
K.K.: Po prostu powoli zaczyna nam brakować spawaczy i monterów. Kadra się wykrusza, chcemy więc pozyskać w miejsce odchodzących ze stoczni pracowników nowe osoby, zainteresowane nauką stoczniowego rzemiosła. Stąd właśnie stypendia, stąd też proponujemy adeptom tego zawodu możliwość odbywania praktyk w Stoczni Crist. Trzeba pamiętać, że maszyna sama nie zrobi wszystkiego. Bez względu na postępujące procesy automatyzacji, w takiej dziedzinie, w której działamy, potrzebny jest człowiek i jego umiejętności.
Komisja Europejska wszczęła niedawno postępowanie w sprawie ewentualnego udzielenia niedozwolonej pomocy publicznej dla Stoczni Crist. Niepokoi Panów ten fakt?
I.Ć.: Nas ten temat w zasadzie nie dotyczy. Zapytanie w tej sprawie skierowane zostało do przedstawicieli polskiego rządu i to oni będą udzielali wyjaśnień Komisji Europejskiej. My jesteśmy w stu procentach przekonani, że w odniesieniu do naszej stoczni cała ta sprawa jest nieporozumieniem.

Uważa się Panów za osoby, które odniosły duży sukces w biznesie. Obecne dokonania Stoczni Crist zaspokajają już Panów ambicje?
I.Ć.:
Jesteśmy ciągle w wieku produkcyjnym i mamy wiele nowych pomysłów. Mogą one zostać zrealizowane, o ile tylko nikt nam nie będzie w tym przeszkadzał. Nie jest żadną tajemnicą, że planujemy podjęcie produkcji na terenie Stoczni Gryfia.
K.K.: Uruchomiliśmy już w Gdyni pilotażowo ciąg do zwijania rur pod morskimi wieżami wiatrowymi. Jest to technologia, której próżno szukać gdziekolwiek indziej w Europie. Mamy już partnera, dużą firmę zachodnią, która, obserwując nasze poczynania, zdecydowała się zaprosić nas do przysłowiowego tanga. Na razie są to pierwsze takty, ale widzimy wielkie widoki na to, iż temat będzie się rozwijał, właśnie na terenie Stoczni Gryfia. W kontekście produkcji w Szczecinie dostrzegamy też możliwość mocnego wejścia na rynek produkcji statków do stawiania farm wiatrowych i jednostek do obsługi platform wiertniczych. Oceniamy, że tego typu działalność w ciągu co najmniej najbliższych dziesięciu lat będzie miała ogromne znaczenie dla rozwoju naszej firmy i całego regionu Pomorza. Dla nas rzeczą najważniejszą jest ciągnięcie przemysłu okrętowego w Polsce. Jednak to, co osiągnęliśmy, jest nie tylko naszą zasługą, lecz całej załogi stoczni, ludzi, którzy od 20 lat z nami pracują, zaakceptowali nasz sposób myślenia. I.Ć.: Dla przykładu, pod koniec zeszłego roku uprawomocnił nam się kontrakt z Aker Solutions, jedną z zaledwie czterech firm na świecie, budujących platformy wiertnicze. Rozpoczęliśmy już montowanie pierwszych konstrukcji dla tego koncernu. Mamy w tej chwili podpisaną wstępną umowę na kilka lat. W planach jest kompleksowa budowa platform wiertniczych, od A do Z.

W jaki sposób spędzają Panowie wolny czas, odpoczywając od pracy?
I.Ć.:
Najlepiej określiłyby to nasze żony, które twierdzą, że poza pracą zajmujemy się pracą i jeszcze raz pracą. Na co dzień obowiązki zawodowe absorbują nas aż do późnego wieczora. Są jednak także weekendy, wtedy trzeba trochę pobyć z wnukami. Razem z moim wspólnikiem jesteśmy też miłośnikami sportu, za młodych lat uprawialiśmy różne dyscypliny, kolega piłkę nożną, ja siatkówkę. W tej chwili, dla relaksu, kolega czasami jeździ na koniach, mnie z kolei zdarza się, że wybiorę się zagrać w golfa. Ale nie ukrywamy, że ze względu na nawał pracy trudno jest nam znaleźć wolny czas.

CZYTAJ TAKŻE:

Oni zajęli II miejsce w konkursie Top Menedżer 2011. ROZMOWA z z Ireneuszem Ćwirko i Krzysztofem Kulczyckim ze Stoczni Crist
Trzecie miejsce w konkursie Top Menedżer 2011 dla Tomasza Kloskowskiego, prezesa Portu Lotniczego Gdańsk [ROZMOWA]
Top Menedżer 2011: Zobacz nominowanych do nagrody (GALERIA)
Jerzy Gajewski, prezes i właściciel NDI SA, najlepszym menedżerem 2011 roku na Pomorzu!
Zobacz laureatów poprzednich edycji konkursu

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki