Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tomek nie zniknie. Zostanie w zdjęciach. I w nas...

Gabriela Pewińska
Tomasz Bołt, fotoreporter "Dziennika Bałtyckiego", zmarł 5 grudnia 2016 roku
Tomasz Bołt, fotoreporter "Dziennika Bałtyckiego", zmarł 5 grudnia 2016 roku
Wiedzieliśmy, że choruje, ale też mieliśmy świadomość, że pięknie walczy - dziennikarze i fotoreporterzy Trójmiasta wspominają naszego kolegę Tomasza Bołta. Fotoreporter „Dziennika Bałtyckiego” zmarł w poniedziałek. Miał 44 lata.

Agata Grzegorczyk (była dziennikarka DB): SMS-a odebrałam późno, trzy słowa „Tomek nie żyje”. Wiedziałam, że miał kolejne nawroty choroby, że jest z nim źle, ale nie próbowałam dzwonić, choć może powinnam była... Ale co miałabym powiedzieć? Nie ma pocieszenia, kiedy jest świadomość końca, kiedy się wie, że zostawia się żonę z dwójką dzieci. Nie chcę nawet myśleć, jak to jest. Wiem tylko, że Tomek zrobił wszystko, by być z nimi jak najdłużej. Dokonał czegoś prawie niemożliwego. Z jednej strony pracował jak najwięcej, żeby zapewnić im byt, a z drugiej udało mu się nie zatracić w tej pracy, nie zniknąć z domu. Być.

Adam Warżawa (fotoreporter): Znaliśmy się z czasów, gdy trójmiejscy fotoreporterzy spotykali się w ciemni Domu Prasy. Nasza relacja z tamtych lat nigdy nie osłabła. Jakiś czas temu umówiliśmy się na spotkanie. Ale robota tak się nam układała, że wciąż przekładaliśmy termin. Po kilku dniach przypomniałem mu się, wysyłając SMS-a: „Kawa stygnie!”. Odpisał, że czuje się osłabiony. Ale jak tylko nabierze sił, spotkamy się. To było ledwie kilka dni temu. Umówiliśmy się w... Caffe Anioł. A potem przyszła wiadomość...

Krzysztof Mystkowski (fotoreporter): Zaopiekował się mną, początkującym fotoreporterem, gdy pojawiłem się w „Wieczorze Wybrzeża” w 1999 roku. Udzielał dobrych rad, tłumaczył, jak podejść do tematu, uświadomił, że trzeba znaleźć swój styl, że każde zdjęcie musi mieć coś z człowieka, który je robi. Od razu też dał mi pierwsze zlecenie, rzucając tym samym na szerokie wody. To Tomek przygotował mnie do bycia fotoreporterem. Sam był świetnie wyszkolony. Miał wiedzę i wrażliwość. Zanim trafił do gazety, pracował w laboratorium fotograficznym w Gdyni, co dało mu solidne podstawy rzemiosła. Potem obaj uczyliśmy się w Sopockim Studium Fotografii. Nigdy nie zapomnę jego dyplomowego fotoreportażu „Tatarzy polscy”. Ten temat niezwykle go pasjonował. Do historii przejdą na pewno jego zdjęcia z powodzi z 2001 roku. Janina Ochojska, gdy robiła plakat na rzecz pomocy powodzianom, wybrała nasze zdjęcia. Ale to fotografia Tomka poruszyła wszystkich najbardziej.

Agata Grzegorczyk: Pamiętam początek. Szliśmy do sądu na rozprawę Nergala. Wchodzimy po schodach, Tomek zgięty wpół. Mówił, że źle się czuje, ale spokojnie, da radę. Wyglądał marnie, ale uśmiechnięty wdrapał się na trzecie piętro, przesiedział kilka godzin na sali rozpraw, zrobił świetne zdjęcia, wysłał do fotoedytora. Przecież gazeta musi się ukazać... Potem okazało się, że jest bardzo chory. Ale lekarze dokonali cudu. Tomek wprost ze szpitala wrócił do pracy.

Renata Moroz (była dziennikarka DB): Był silny. Nie roztkliwiał się nad sobą. Ból znosił z godnością, a każdą chemię traktował jak kolejne redakcyjne zlecenie: Trzeba to szybko zrobić, a potem wracać do redakcji, do normalnego życia. Był tej swojej choroby bardzo blisko, a jednocześnie niebotycznie daleko. Na pierwszym planie zawsze Magda i dzieci, potem praca fotoreportera, na końcu cała reszta, która gdzieś w tej codziennej bieganinie przyplątała się po prostu.

Aleksandra Dylejko (była dziennikarka DB): Wiedzieliśmy, że choruje, ale też mieliśmy świadomość, że pięknie walczy. W ferworze pracy czasem nawet udawało nam się zapomnieć o jego chorobie, on sam stwarzał taką atmosferę, funkcjonował na równi ze wszystkimi.

Maciej Kosycarz (fotoreporter): Nigdy nie odmawiał, gdy prosiło się go o pomoc. Ratował, gdy któryś z nas nie mógł wyrobić się ze zleceniami. Chyba do końca życia zapamiętam jego głos nagrany na telefonicznej sekretarce. Po sygnale słyszało się stanowcze: „Cześć”. Tak wiarygodne, że nikt by nie pomyślał, że to nagrany tekst! Nabierałem się i ja, od razu zaczynałem opowiadać, co, gdzie, po co, na kiedy... po chwili moją tyradę przerywało jego - oczywiście też nagrane: „Hola hola! To jeszcze nie ja, to moja sekretarka! Jak chcesz, zadzwoń do mnie później”. Tyle razy dawałem się na to nabrać, że nawet gdy w końcu to on odbierał, nigdy nie byłem pewien, Tomek to czy maszyna? Bardzo skromny chłopak. Pewnie speszyłyby go wpisy, jakie od kilku dni pojawiają się na Facebooku. Z Hollywood odezwała się aktorka Beata Poźniak. Ciepło wspomina współpracę z Tomkiem nad zdjęciami do wywiadu w „Dzienniku Bałtyckim”, pochwaliła się nimi w sieci.

Renata Moroz: Lubiłam z nim jeździć w teren. Raz ruszyliśmy robić reportaż na Kaszuby. Pamiętam jego zachwyt nad mroźną scenerią leśnej głuszy i idealnym do fotografowania światłem. Tak go to oczarowało, że zaplątał się w schnące na mrozie prześcieradła. Był na piękno bardzo wrażliwy. Ten zachwycony Tomek w ogóle nie pasuje mi do obrazu Tomka cierpiącego. Wiem też, że nie chciałby, by świat zauważał go poprzez chorobę, tylko przez robotę, talent i to, jakim jest człowiekiem.

Agata Grzegorczyk: Nigdy się nie skarżył na los, na ból, na złe samopoczucie. O swojej ciężkiej chorobie opowiadał, jakby mówił o katarze. Ludzie wpadali w konsternację, nie wiedzieli, jak się zachować, ale Tomek był tak autentyczny w tym bagatelizowaniu sytuacji, że przechodzili nad tym do porządku dziennego. Czy naprawdę to bagatelizował? Nie sądzę. Z drugiej strony, wydaje mi się, że wychodził z założenia: Co ma być, to będzie. Siły do walki starczyło mu na bardzo długo.

Aleksandra Dylejko: Zaczynaliśmy pracę w „Wieczorze Wybrzeża” w 1996 roku. Pamiętam, zobaczyłam go siedzącego na korytarzu. Czekał na rozmowę z szefem. Ucieszyłam się, że ktoś z tak sympatycznym uśmiechem do nas dołączy. Potem okazało się, że był równie sympatyczny, co utalentowany i pracowity. Wiele ze zdjęć wykonanych niejako przy okazji konkretnych zleceń było materiałem na fascynujące fotoreportaże. Świat go nieustannie ciekawił i zachwycał. Nie fotografował mechanicznie. Każde ujęcie przeżywał. Każde zdjęcie to była dlań osobna opowieść. Doskonały kompan dla pracującego z nim dziennikarza. Nieraz potrafił przełamać lody, rozładować napięcie, po prostu po ludzku zagadać. Był taki zwyczajny, koleżka, dobry duch. Był... Nie mogę uwierzyć, że mówię o nim w czasie przeszłym.

Andrzej Gojke (fotograf): Człowiek wielkiej pokory. Zawsze można było nań liczyć i to nie tylko podczas codziennej reporterskiej pracy, służył radą też w trudnych życiowych sytuacjach. Przez wiele lat spotykaliśmy się niemal codziennie. Zawsze znajdował czas, żeby zapytać „jak leci?”. Będzie mi brakowało tych spotkań na szlaku.

Aleksandra Dylejko: Pamiętam lato, gdy pracowaliśmy na Open’erze. Widzę go z tą wielką fotograficzną torbą, jak drepcze w poszukiwaniu dobrych ujęć między festiwalowymi scenami. Widzę go obwieszonego tymi ciężkimi aparatami. Pomyślałam: Chłopie, odpocznij trochę, daj na luz... Nigdy nie miałam odwagi mu tego powiedzieć. Nigdy też o jego chorobie nie rozmawialiśmy, choć wiedziałam, że nie ucieka od tematu. Ale wtedy aż mnie korciło: Czemu ty się, człeku, tak forsujesz? Dziś wiem, że właśnie dlatego. Dlatego, że nie chciał ulec. Do historii przejdzie wiele jego zdjęć, choćby te z treningu zawodników futbolu amerykańskiego. Robił je wieczorem, w ostrym świetle jupiterów, w wąskich kadrach. Futboliści na tych fotografiach wyglądają jak gladiatorzy!

Tadeusz Woźniak (wicenaczelny „Wieczoru Wybrzeża”): Wielki żal, gdy kogoś tak młodego zabiera śmierć. Znałem Tomka od tak dawna. Kochał swój zawód i swoje miasto - Gdynię. Szkoda, że nie było mu dane dłużej rozwijać wielkiego talentu.

Agata Grzegorczyk: Tyle nagadałam, a wszystko głównie z czasów, gdy był chory. On chyba wolałby inne wspomnienia, jak jeździł na półwysep z kumplami dużym fiatem. Jak przebijaliśmy się przez mgłę, wracając z reportażu z Krynicy, zderzak w zderzak, plując sobie w brodę, że wzięliśmy dwa auta. Jak pokazywał mi nowy wóz, peugeota z panoramiczną szybą. Jak goniliśmy z obsługi na obsługę. On nie zniknie. Będzie w tysiącach zdjęć, które zrobił, w swoich dzieciach, w żonie i, po trochu, w nas wszystkich.

Renata Moroz: Kochał życie! Był z niego świetny tancerz, ale nie przyznawał się do tego. Otwarcie za to mówił, że nie słyszy na jedno ucho. Czego nie usłyszał, to „dowymyślił”. Czasem tymi lapsusami rozśmieszał nas do łez, a i sam dobrze się przy tym bawił. Może robił to specjalnie?

Kamila Kubik (redaktor DB) : „Zdjęcie jest śladem, ale historii nie układam, nie mam takiego zamysłu” - mówił pytany o ślady, które po sobie, jako fotograf, zostawi. „Dokumentuję i na tym się skupiam. Jednak gdy ktoś, po jakimś czasie, spojrzy na te fotografie z dystansu, może się z nich ułoży niejedną opowieść”. Uważał, że dobre fotografie są jak wiersze.

Kamila Benke (fotoedytor DB): W tej naszej niekończącej się pogoni za tematem, by zdążyć, by nie nawalić, potrafił przystanąć i spojrzeć w inną stronę, tym samym ująć w kadrze coś, czego nikt inny nie miał czasu zauważyć. Chcę wierzyć, że tam, gdzie teraz jest, też potrzebują świetnego fotoreportera z wielkim sercem.

Gabriela Pewińska: Lata 90. Ledwo wróciliśmy z Festiwalu Zupy Pomidorowej w Koszalinie, a już pędziliśmy nocnym pociągiem na Festiwal Gwiazd w Międzyzdrojach. Czy mnie, czy Tomkowi, nie pamiętam, przyśnił się anioł grający w brydża. Bardzo nas to ubawiło. Potem długo o aniołach rozmawialiśmy. Tomek dociekał: Ciekawe, jak to z tymi aniołami jest?

Teraz pewnie już wie.

***
Pogrzeb Tomka Bołta odbędzie się w piątek o godzinie 14 na cmentarzu Witomińskim w Gdyni. O godz. 12.30 odprawiona zostanie msza w intencji zmarłego w parafii św. Maksymiliana Marii Kolbego w Gdyni. Po mszy o godz. 13.30 w kaplicy zostanie wystawiona trumna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki