Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tomasz Kloskowski: Będzie proces o zniesławienie gdańskiego Portu Lotniczego

rozm. Dorota Abramowicz
Tomasz Kloskowski
Tomasz Kloskowski Przemek Świderski
Jeśli przepisy nie przewidują możliwości udostępniania posłom dokumentów spółki prawa handlowego, nie mogę tego zrobić na własną rękę - mówi Tomasz Kloskowski, prezes Portu Lotniczego Gdańsk w rozmowie z Dorotą Abramowicz.

Dlaczego nie pozwolił Pan w ubiegły czwartek skontrolować posłom Prawa i Sprawiedliwości - Przemysławowi Wiplerowi i Marcinowi Mastalerkowi - dokumentacji Portu Lotniczego? Interesowały ich między innymi kulisy aresztowania samolotu OLT Express i dokumenty przygotowywane przez Michała Tuska.
A na jakiej podstawie miałbym na to pozwolić?

Na podstawie artykułu 19 o wykonywaniu mandatu posła i senatora. Według niego, posłowie mają prawo do uzyskiwania informacji i materiałów, wstępu do pomieszczeń, w których znajdują się te informacje i materiały, oraz wglądu w działalność organów administracji rządowej i samorządu terytorialnego, a także spółek z udziałem Skarbu Państwa oraz zakładów i przedsiębiorstw państwowych i samorządowych. Zacytowałam dokładnie.
Posłów zaprosiłem do obejrzenia wszystkich pomieszczeń i obiektów, w tym do odwiedzenia pomieszczenia w dziale analiz i marketingu, gdzie pracuje najbardziej interesujący ich pracownik portu. Wyraziłem także gotowość odpowiedzi na wszystkie pytania...

...ale dokumentów Pan nie pokazał.

Nie pokazałem, ponieważ byłoby to sprzeczne z prawem. Proszę dokładnie sprawdzić - Port Lotniczy nie jest ani organem administracji rządowej, ani samorządu terytorialnego, nie jest też spółką z udziałem Skarbu Państwa czy zakładem państwowym lub samorządowym. Jest spółką prawa handlowego, w którym jedynie udziały posiadają samorządy.

I pojawiły się wypowiedzi, że ma Pan coś do ukrycia.
Jeśli przepisy nie przewidują możliwości udostępniania dokumentów takiej spółki parlamentarzystom, to ja tego nie mogę na własną rękę zrobić. Gdybym tak postąpił, złamałbym prawo. A co do ukrywania informacji na temat działalności portu, trzeba przypomnieć, że jesteśmy permanentnie kontrolowani przez NIK, urzędy skarbowe i i inne uprawnione do tego instytucje kontrolne. Wszystkie one mają dostęp do wszelkich dokumentów spółki.

Zdarza się, że macie kilka kontroli naraz?
Obecnie pracują u nas inspektorzy Najwyższej Izby Kontroli, przedstawiciele Rady Nadzorczej i Centrum Unijnych Projektów Transportowych, sprawdzającego wykorzystanie środków unijnych.
Nic dziwnego, że gdański Port Lotniczy jest teraz tak kontrolowany. Po serii artykułów będących pokłosiem afery Amber Gold zostaliście przedstawieni w szczególnie niekorzystnym świetle. Zaczęło się od tekstu tygodnika "Wprost"...
Serię rozpoczął "Wprost", ale to ubiegłotygodniowa publikacja "Newsweeka" dopełniła czary goryczy. Autorzy artykułu "Tam gdzie ląduje Tusk", powołując się na rzekome wypowiedzi niewymienionych z imienia i nazwiska pracowników lotniska, stworzyli kłamliwy i oszczerczy obraz. Proszę sobie wyobrazić, jakby się pani poczuła, gdybym powołując się na "wysokiego menedżera" "Dziennika Bałtyckiego" napisał, że jest pani skorumpowaną dziennikarką. Z takich anonimowych wypowiedzi i insynuacji powstał ów tekst.

W artykule pojawiają się zarzuty nepotyzmu, finansowania przez Port Lotniczy między innymi konkursu tanecznego, organizowanego przez klub, w którym tańczy Pana syn...

A obok podano informację, że zespół akrobatów dostał za występ 110 tysięcy złotych. W efekcie jeden z posłów wystąpił już z pytaniem, jakim prawem zapłaciłem 13-latkowi - który ani nie jest akrobatą, ani nie występuje w złożonym z dorosłych mężczyzn zespole akrobatycznym - taką kwotę z pieniędzy spółki. Przedstawiono mnie jako malwersanta, osobę nielegalnie utrzymującą piłkarską drużynę, teścia i wspomagającego za pieniądze spółki karierę sportową dziecka. I tak "Newsweek", przekraczając wszelkie granice, osiągnął swój cel. Dziś w gazetach pojawia się 15 wypowiedzi różnych polityków, powołujących się na tamten tekst, i jedna moja, merytoryczna odpowiedź. Proporcje zostały poważnie naruszone. Teraz ja muszę sprawić, by ten tygodnik i autorzy zamieszczonego w nim artykułu zaczęli odpowiadać za słowa.

Będzie proces?
Będzie. Wysłałem do redakcji tygodnika żądanie sprostowania w następnym numerze nieprawdziwych informacji, opartych na pomówieniach. Sprostowanie nie ukazało się we wczorajszym wydaniu "Newsweeka", więc nie mam innego wyjścia - w imieniu Portu Lotniczego i swoim pozywam tygodnik i autorów artykułu o naruszenie dóbr osobistych oraz o zniesławienie. Obecnie prawnicy przygotowują pozew.

Zamierza Pan domagać się odszkodowania?
Nad szczegółami pozwu pracuje kancelaria prawna. Jeśli będę się domagał odszkodowania, to jedynie na cele społeczne.

Jest Pan pewny wygranej?
Nie wiem, jak to się skończy. Teraz robię wszystko, by dalej rozwijać firmę. Powinienem jednak równocześnie dbać o jej dobre imię. Prędzej czy później będą gotowe wyniki kontroli, które potwierdzą, że nie doszło tu do sugerowanych przez "Newsweek" i polityków nieprawidłowości. Obawiam się jednak, iż informacje o ustaleniach kontrolerów - jeśli już - pojawią się jako krótkie notatki na dalszych stronach gazet. Z tego powodu muszę już dziś rozpocząć walkę o dobre imię zarządzanej przeze mnie spółki. I o moje, Tomasza Kloskowskiego, dobre imię.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki