Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To prowizorki! Lekarze alarmują: oddziały covidowe są często nieprzystosowane do leczenia chorych. "To pozorowana pomoc"

Dorota Abramowicz
Dorota Abramowicz
W całym kraju powstają kolejne oddziały szpitalne do przyjmowania chorych na Covid-19
W całym kraju powstają kolejne oddziały szpitalne do przyjmowania chorych na Covid-19 Grzegorz Dembinski
Tworzone naprędce w całej Polsce oddziały, przeznaczone do leczenia chorych zakażonych koronawirusem, są często zupełnie nieprzystosowane do zadań, jakie mają spełniać - takie sygnały od medyków docierają codziennie do zarządu krajowego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy. Do ministra zdrowia Adama Niedzielskiego trafiło pismo podpisane przez Krzysztofa Bukiela, przewodniczącego OZZL mówiące o pozorowanym leczeniu w "potiomkinowskich" oddziałach szpitalnych.

Oddziały covidowe to prowizorki?

- Ma to wyglądać tak, by nie mówiono, że ludzie nie mają pomocy - twierdzi Krzysztof Bukiel. - A jaka jest naprawdę ta pomoc w naprędce tworzonych oddziałach, to już zupełnie inna sprawa.

Kiedy pod koniec października zaczęła gwałtownie rosnąć liczba nowych zachorowań, a kolejne szpitale przyjmujące pacjentów z Covid-19 alarmowały, że brakuje im wolnych łóżek, w całym kraju decyzją wojewodów oraz prezesów szpitali zaczęto przygotowywać oddziały szpitalne do przyjmowania chorych.

Z sygnałów trafiających do OZZL wynika, że znaczna większość tworzonych w ten sposób oddziałów nie spełnia swoich funkcji. Brakuje odpowiednich śluz, ciągów komunikacyjnych, instalacji tlenowych, stanowisk intensywnej terapii, a nawet…. gniazdek elektrycznych.

Proszący o anonimowość lekarz z Pomorza mówi: - W moim szpitalu oddział covidowy jest oddziałem przechodnim. Oznacza to, że przechodzi przez oddział pani laborantka z próbkami, pracownik techniczny, osoba niosąca lek z apteki szpitalnej. Efekt jest taki, że ponad połowa personelu miała lub ma koronawirusa!

- Lekarze informują, że ogromna większość szpitali nie jest przygotowana, by stworzyć jednokierunkowe trakty - potwierdza dr Bukiel. - Nie ma też ścisłego rozdziału między częściami "brudnymi" a "czystymi" w szpitalach. Planując przed wieloma laty oddziały interny czy rehabilitacji podczas ich budowy nie przewidywano ich przekształcenia w oddział zakaźny.

List do ministra zdrowia ws. oddziałów "covidowych"

W piśmie do ministra Adama Niedzielskiego czytamy: "Trudno powiedzieć, czy przyczyną takiego stanu rzeczy jest niefrasobliwość wojewodów, wyznaczających niewłaściwe szpitale do pełnienia funkcji szpitali „covidowych”, czy nieodpowiedzialność dyrektorów (prezesów zarządów) tych szpitali, którzy – być może – licząc na dodatkowe środki, zapominają o istocie sprawy. Faktem jest, że takie szpitale (takie oddziały) będą w dużej mierze pozorować udzielanie odpowiedniej pomocy chorym na Covid-19 niż jej udzielać. Zwracamy się do Pana Ministra aby zainteresował się Pan jak faktycznie wyglądają warunki na oddziałach przeznaczonych do leczenia chorych na Covid-19, przekształconych z innych oddziałów."

Oddziały covidowe a personel medyczny. "Chodzi o to, by pacjenta nie intubował dentysta"

Kolejnym problemem, na który zwracają uwagę lekarscy związkowcy jest kierowanie do pracy na powyższe oddziały lekarzy bez odpowiednich kwalifikacji. U niektórych urzędników państwowych (wojewodów) czy nawet prezesów szpitalnych spółek pojawia się archaiczne myślenie o zawodzie lekarza - człowieka wszechstronnego, umiejącego zarówno przeprowadzić skomplikowaną operację neurochirurgiczną, leczyć schizofrenię i kanałowo zęby.

- Zgodnie z takim rozumowaniem do pracy na oddziałach „covidowych” kierowani są na przykład specjaliści rehabilitacji, okuliści, psychiatrzy - czytamy w piśmie OZZL. - Oczekuje się od nich, że będą zorientowani nie tylko w tym, jak leczyć wirusowe zapalenie płuc (Covid-19), ale i liczne, inne choroby, bo pamiętać należy, że osoby zakażone koronawirusem, wymagające leczenia szpitalnego to w większości osoby starsze i/lub chorujące jednocześnie na inne choroby, zwykle przewlekłe.

- Niektórzy dyrektorzy oczekują nawet, że lekarze w/w specjalizacji będą prowadzić intensywną terapię chorych na Covid-19 i wymagających takiej terapii, a przecież w „normalnych” warunkach nawet nie wszystkim lekarzom ze specjalizacją anestezjologii pozwalano na samodzielne leczenie chorych w takim stanie. Takie podejście jest rażąco sprzeczne z deklaracjami składanymi przez dyrektorów szpitali (umieszczanymi często w „misjach” zakładu, prezentowanych dumnie na stronach internetowych) że bezpieczeństwo chorych i wysoka jakość świadczonych usług są dla nich priorytetem. Czy należy uznać, że „bezpieczeństwo chorych i wysoka jakość świadczonych im usług” nie dotyczy chorych na Covid-19?

- Chodzi o to, by pacjenta nie intubował dentysta - tłumaczy szef OZZL.

Co dokładnie dzieje się na oddziałach Wielospecjalistycznego Szpitala Miejskiego im. J. Strusia przy ul. Szwajcarskiej w Poznaniu? Sprawdziliśmy to sami, odwiedzając oddział internistyczny, na którym leczeni są pacjenci z zakażeniem koronawirusem, posiadający także inne schorzenia. Lekarze i pielęgniarki w kombinezonach przypominających stroje kosmonautów, a także dużo rozwagi i spokoju - to najbardziej charakteryzuje to miejsce. Zobacz na zdjęciach, jak wyglądała praca na jednym z oddziałów szpitala covidowego w stolicy Wielkopolski. Przejdź dalej --->

Jak wygląda praca w szpitalu covidowym? Byliśmy z aparatem n...

Lekarze odmawiający pracy na oddziałach covidowych są szykanowani?

Nic więc dziwnego, że część lekarzy broni się rękami i nogami przed zatrudnieniem na takich oddziałach. Do OZZL trafiają informacje o nękaniu i próbach zastraszania lekarzy, odmawiających pracy na oddziałach "covidowych". Zdarzają się także kuriozalne sytuacje (w jednym ze szpitali na Mazowszu), gdzie prezes powiedział lekarce rehabilitantce z trzydziestoletnim stażem, że jeśli nie chce pracować na oddziale covidowym, to nie nadaje się na lekarza i trzeba ją pozbawić dyplomu. Zapowiedział nawet wniosek do izb lekarskich o odebranie takiemu lekarzowi prawa wykonywania zawodu.

- Interweniowaliśmy w tej sprawie - mówi Krzysztof Bukiel. - Jeśli prezes zmieni swoje stanowisko, nie ujawnimy o jaki szpital chodzi.

Niepokój lekarzy budzi również projekt poselskiej ustawy o kadrach medycznych, procedowany obecnie w Sejmie. Zakłada on zatrudnianie w szpitalach medyków spoza Unii Europejskiej.

"Rząd RP zdaje się dawać przyzwolenie na radykalne obniżenie standardów usług zdrowotnych w naszym kraju(...). Nadzwyczajne złagodzenie wymagań wobec osób podających się za lekarzy spoza krajów Unii Europejskiej ma pozostać na stałe. W ocenie OZZL nie przyniesie to złagodzenia niedoboru lekarzy w Polsce, przyniesie za to przyzwolenie na obniżenie jakości publicznego lecznictwa" - alarmuje OZZL.

- Z niepokojem obserwujemy tendencję do pozorowanej pomocy dla osób zakażonych wirusem SARS-CoV-2 - twierdzi dr Bukiel. - Tak zwykle bywa, jeśli przez lata mówiło się, że jakoś to będzie.W pewnym momencie okazało się, że nie może być jakoś. I dziś podejmuje się desperackie kroki, by ludzie nie umierali na ulicy.

Od początku pandemii w Polsce zmarło ponad 16 tysięcy osób. Znaczna większość, mimo ogromnego poświęcenia personelu medycznego, w szpitalach.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki