Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To może być koniec tramwajów wodnych. Gdańsk, Sopot i Hel nie chcą płacić, waha się Gdynia

Szymon Szadurski
Szymon Szadurski
Jest prawdopodobne, że kończący się sezon letni był ostatnim, kiedy między Trójmiastem a Półwyspem Helskim kursowały tramwaje wodne, dotowane przez pomorskich samorządowców. Wycofanie się z finansowania projektu zapowiedział już wiceprezydent Gdańska Maciej Lisicki. Od dawna wiadomo, że płacić nie chcą także Hel, Sopot i marszałek województwa pomorskiego.

Zainteresowana kontynuowaniem kursów jest Gdynia, która chce jednak rozmów z partnerami, bo samodzielnie także może nie udźwignąć finansowo zadania. Nawet gdyby tramwaje miały kursować tylko między tym miastem a Półwyspem Helskim. Gdyńskiemu Zarządowi Komunikacji Miejskiej kończy się właśnie umowa z Żeglugą Gdańską, spółką użyczającą katamarany. Czy współpraca będzie trwała w czasie następnych wakacji, nie wiadomo.

- Wszystko wyjaśni się w tym miesiącu - mówi Marek Stępa, wiceprezydent Gdyni. - Chcemy przeanalizować wyniki finansowe i usiąść do rozmów z partnerami z Gdańska i Półwyspu Helskiego. Ale wiadomo, że będą one trudne. Hel nie jest zdolny finansowo do dotowania tramwajów, marszałek województwa od dawna już zapowiadał, że dotacje chce stopniowo ograniczać.

Kursowanie tramwajów wodnych kosztuje rocznie około 4 mln zł. Gdynia, gdyby miała projekt realizować samodzielnie, według wstępnych szacunków, musiałaby dołożyć do interesu w stosunku do kończącego się właśnie sezonu nawet 1 mln zł.

- To duże pieniądze, tym bardziej że jest kryzys - mówi Marek Stępa. - Alternatywą byłoby znaczące podniesienie cen biletów. Gdybym dziś miał oceniać szanse na dalsze funkcjonowanie tramwajów, patrząc realnie na zaistniałą sytuację, 51 procent argumentów przemawiałoby za wstrzymaniem tego projektu. Ale zanim zapadnie ostateczna decyzja, potrzebujemy dokładnych analiz finansowych, które są dopiero gromadzone.

Gdyni nie zachęca zbytnio nawet fakt, iż mogłaby w przyszłym roku przejąć część pasażerów z Gdańska i Sopotu i obłożenie kursów byłoby wyższe. Mniej wtedy trzeba byłoby do nich dokładać.

- Może tak by było, ale to wróżenie z fusów - mówi Marek Stępa. - Równie dobrze turyści z Gdańska i Sopotu, zamiast wyprawy tramwajem z Gdyni na Hel, mogliby wybrać spacer po parku oliwskim albo wypad na Kaszuby.

Możesz wiedzieć więcej!Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano
od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki