W poniedziałek, 4 sierpnia, do koczowiska, w którym mieszkało 15 osób (w tym piątka dzieci), przyszli urzędnicy w towarzystwie policjanta i strażników miejskich. Według Urzędu Miejskiego, mieli poprosić mieszkańców o opuszczenie tymczasowych zabudowań (Romowie twierdzą, iż usłyszeli, że jeśli nie wyjdą z szałasów, te zostaną zburzone z nimi w środku).
Kiedy mieszkańcy wyszli, ich domy zostały zniszczone siekierami przez wynajętych dłużników komunalnych, odpracowujących zadłużenie. Cała akcja odbyła się bez wiedzy pracowników socjalnych.
Po interwencji w tej sprawie Amnesty International we wtorek swoją odpowiedź do tej organizacji przesłał wiceprezydent Maciej Lisicki. Tłumaczył w niej, że Romowie zdawali sobie sprawę, że miejski teren zajmują nielegalnie, nie doszło do "przymusowego wysiedlenia", a miejskie służby "uprzątnęły śmieci". Przyznał jednak, że zabrakło przepływu informacji między zarządcą nieruchomości a pracownikami socjalnymi. Sprawa trafiła do prokuratury.
Wczoraj po raz kolejny głos w tej sprawie zabrało Amnesty International. "Osoby te zostały postawione przed faktem dokonanym, ich mienie oraz miejsce, które stanowiło ich dom, zostały zniszczone. Odbyło się to, co warto podkreślić, bez przedstawienia jakichkolwiek nakazów czy decyzji na piśmie. Za niedopuszczalne należy również uznać twierdzenie, że ktoś mógłby się na takie działanie dobrowolnie zgodzić" - napisała Draginja Nadażdin, dyrektorka polskiego oddziału AI.
Nadażdin podkreśliła, że według informacji AI, Romowie śpią w tym momencie na ulicy, w namiotach, i wezwała prezydenta Pawła Adamowicza do "rozpoczęcia rzeczywistego dialogu z wysiedlonymi oraz zapewnienia poszanowania ich prawa do mieszkania i bezpieczeństwa".
Czytaj więcej na ten temat w czwartkowym (14.08.2014 r.) papierowym wydaniu "Dziennika Bałtyckiego" albo kupując e-wydanie gazety.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?