Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To będzie rodzinny mecz braci Burkhardtów?

Janusz Woźniak
Jeśli Filip Burkhardt wystąpi przeciwko Jagiellonii,  będzie miał okazję spotkać brata
Jeśli Filip Burkhardt wystąpi przeciwko Jagiellonii, będzie miał okazję spotkać brata Tomasz Bołt
Rozmowa z Filipem Burkhardtem, piłkarzem Arki Gdynia.

- Przed Arką mecz z Jagiellonią Białystok. Może na boisku dojść do braterskiego spotkania. Czy masz kontakt z grającym w Białymstoku swoim bratem Marcinem?

- Mamy stały, chociaż głównie telefoniczny, kontakt. Kibice pewnie wiedzą, że Marcin ostatnio nie grał z powodu kontuzji. Kiedy rozmawiałem z nim w tym tygodniu, powiedział jednak, że na mecz z Arką będzie do dyspozycji trenera. O tym czy zagra od początku, a może w późniejszej fazie meczu, zadecyduje w niedzielę szkoleniowiec "Jagi" Michał Probierz.

- To nie jest dobra wiadomość dla Arki, bo Marcin bywa na ogół wyróżniającym się zawodnikiem Jagiellonii.

- Nie rozpatruję tego w tych kategoriach. Cieszy mnie, że brat uporał się z kontuzją. Z nim w składzie czy bez niego Arka i tak pojedzie do Białegostoku szukać szans na pierwsze, tej wiosny, zwycięstwo. Zresztą Jagiellonia jest w podobnej sytuacji, bo w rundzie rewanżowej jeszcze nie wygrała. Zapowiada się więc ciekawy mecz.

- W jesiennym spotkaniu w Gdyni, wygranym przez Arkę 1:0, do rodzinnego spotkania na boisku nie doszło. Ty nie zagrałeś, a Marcin pograł niewiele ponad 30 minut i zszedł z kontuzją. Jak będzie teraz?

- Nie wiem. Na pewno do rodzinnego spotkania dojdzie w hotelu, w przeddzień spotkania, bo tak jesteśmy umówieni. A na boisku? Trzeba byłoby spytać trenerów, chociaż oni, ustalając skład, będą się kierować innymi, niż rodzinne, przesłankami.

- W Arce jakoś nie możesz się przebić do podstawowego składu.

- To nie znaczy, że nie mam takich ambicji, że się nie staram przekonać trenerów do swoich umiejętności. W Gdyni mam też trochę pecha. Jak jest lepiej, to przyplącze się jakaś kontuzja, która wyłącza mnie z normalnego rytmu przygotowań. A nie ma co ukrywać, że piłkarz potrzebuje regularnego rytmu grania, aby się czuć na boisku pewnie, dobrze sprzedać swoje umiejętności. Aktualnie wygląda to tak, że jestem zmiennikiem dla Ervina Skeli. 30 minut, jakie spędziłem na boisku w bezbramkowym meczu z Widzewem w Łodzi, też przyniosły mi satysfakcję.

- Zwycięstwo z Jagiellonią jest możliwe?

- Oczywiście. W Łodzi może nie zagraliśmy rewelacyjnego meczu, ale pierwsze pół godziny, a nawet cała pierwsza połowa, to był dobry występ Arki. Teraz pracujemy nad tym, aby tej dobrej gry było jak najwięcej. Najlepiej przez pełne 90 minut. Mówiłem już, że "Jaga" z wiosny to nie jest zespół, który jesienią był liderem i postrachem rywali w ekstraklasie. Będziemy chcieli to wykorzystać.

- W rozmowie z każdym gdyńskim piłkarzem nie może zabraknąć podstawowego w waszej sytuacji pytania. Czy Arka się utrzyma w ekstraklasie?

- Utrzyma się, jestem o tym absolutnie przekonany. Realnie patrząc, grupa najpoważniej zagrożonych degradacją drużyn skurczyła się do trzech zespołów - Cracovii, Polonii Bytom i nas. Ale to w Gdyni ekstraklasa pozostanie na następny sezon.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki