Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

T-Mobile Ekstraklasa. Ruch Chorzów - Lechia Gdańsk 1:1 [ZDJĘCIA]

Paweł Stankiewicz
Piłkarze Lechii Gdańsk na razie tylko remisują w tym sezonie T-Mobile Ekstraklasy. Po remisie z Podbeskidziem Bielsko-Biała na inaugurację w Gdańsku, w piątek biało-zieloni podzielili się punktami z Ruchem w Chorzowie. Na uwagę w tym spotkaniu zasługują tylko piękne gole dla obu zespołów.

Michał Probierz, trener Lechii, znowu pokazał, że lubi zaskakiwać. Bo tak trzeba potraktować jego decyzję o wystawieniu w ataku do gry od pierwszej minuty młodego Damiana Kugiela. Na ławce rezerwowych został za to Piotr Grzelczak, który w pierwszym meczu z Podbeskidziem strzelił prawidłowego gola, którego jednak sędzia nie uznał.

Mecz w Chorzowie zaczął się idealnie dla Lechii. Już w 3 minucie kapitalnym strzałem z dystansu popisał się Deleu i piłka wylądowała w górnym rogu bramki gospodarzy. Świetna sytuacja, bo na Śląsku upał nie pomagał grać w piłkę, a przy prowadzeniu mogło być więcej spokoju w poczynaniach biało-zielonych. I Lechia faktycznie zdawała się kontrolować wydarzenia na boisku. Starała się przeprowadzać kolejne akcje i po zagraniu Daiskue Matsui bramkę mógł strzelić Kugiel, który nie zaliczył jakiegoś specjalnie udanego występu. Tak jak Lechia po pięknym strzale objęła prowadzenie, to tak samo je straciła. Tym razem to Marcin Malinowski znakomitym uderzeniem posłał futbolówkę w "okienko" bramki strzeżonej przez Mateusza Bąka.

Do końca tej części gry żadna z drużyn nie stworzyła groźniejszej sytuacji w polu karnym. Biało-zieloni trochę dłużej byli w posiadaniu piłki, ale nic z tego nie wynikało. Kilka razy nawet szybko ją między sobą wymienili, ale zawsze w którymś momencie brakowało precyzji, aby z tego powstała okazja do strzelenia gola.

RUCH CHORZÓW - LECHIA GDAŃSK [NA ŻYWO]

W drugiej połowie tempo gry było podobne. Na samym początku Ruch miał jednak dwie wyborne szasne, aby wyjść na prowadzenie. Najpierw po zagraniu głową Jarosława Bieniuka piłkę z rąk wypuścił Bąk, który nie był przez nikogo atakowany. Pavel Sultes tak się zdziwił, iż stanął przed tak wyśmienitą okazją, że kopnął piłkę nad poprzeczką. Po chwili Bąk się zrehabilitował, kiedy przypadkowo w sytuacji sam na sam z nim znalazł się Filip Starzyński, ale przegrał ten pojedynek. I na tym zagrożenie ze strony Ruchu w tym meczu się skończyło.

Lechia była częściej przy piłce, miała bardzo dużą przewagę jeśli chodzi o rzuty rożne i dośrodkowania, ale nie dało jej to goli. Dobrej sytuacji nie wykorzystał Piotr Wiśniewski. Piłkę meczową miał jednak Grzelczak w końcówce doliczonego czasu gry. Znalazł się sam na sam z Krzysztofem Kamińskim, przyjął piłkę i nie potrafił zdobyć bramki.

Tego spotkania nie możesz przegapić!
LECHIA GDAŃSK - FC BARCELONA


Przeczytaj koniecznie: NOWY TERMIN, BILETY, DRUŻYNY

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki