Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tlenek węgla zabił babcię i jej czteroletnie wnuczki

Marcin Pszczółkowski
Tragedia, która wydarzyła się przy ul. Królewieckiej, wstrząsnęła Elblągiem
Tragedia, która wydarzyła się przy ul. Królewieckiej, wstrząsnęła Elblągiem Anna Szałkowska
Tlenek węgla zabił w Elblągu dwoje czteroletnich dzieci i ich 48-letnią babcię. Trzecie dziecko i 51-letni dziadek wczoraj walczyli o życie w szpitalu w Gdyni. To skutek tragedii, jaka rozegrała się w mieszkaniu przy ulicy Królewieckiej, w którym u swoich dziadków nocowały czteroletnie dziewczynki - trojaczki.

Do dramatu doszło w nocy z poniedziałku na wtorek. Według wstępnych ustaleń elbląskiej straży pożarnej, przyczyną ich śmierci mogła być wadliwie działająca instalacja wentylacyjna w mieszkaniu. Prawdopodobnie doszło do awarii piecyka gazowego. Z urządzenia zaczął się wydobywać tlenek węgla, który pochłonął znajdujący się w pomieszczeniach tlen, co ostatecznie doprowadziło do zatrucia pięciu osób. Rodzinę wczoraj rano znaleźli rodzice dziewczynek.

Akcja ratunkowa rozpoczęła się około 8.00 rano. Wezwane na miejsce pogotowie ratunkowe przewiozło pięcioro zaczadzonych do Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Elblągu.

- Lekarze od razu przystąpili do akcji reanimacyjnej - mówi Małgorzata Twardowska, rzecznik prasowy szpitala. - Niestety, trójki nie udało się uratować: dwie dziewczynki i babcia zmarły. Dziadka najpierw przewieziono na oddział intensywnej opieki medycznej w Szpitalu Wojskowym w Elblągu. Trzecia dziewczynka helikopterem została przetransportowana do Kliniki Medycyny Hiperbarycznej i Ratownictwa Morskiego w Gdyni.

Na oddział intensywnej terapii elbląskiego szpitala 51-letni mężczyzna trafił w stanie krytycznym. Podobnie było w przypadku trzeciej z sióstr, która trafiła do Gdyni.

- Dziecko jest w bardzo poważnym stanie, a to oznacza, że w każdej chwili może dojść do najgorszego - tłumaczył doktor Jacek Kot, zastępca ordynatora Kliniki Medycyny Hiperbarycznej i Ratownictwa Morskiego w Gdyni.

Dziadek dzieci, po pobycie na OIOM, także został przewieziony do Gdyni. Jego stan we wtorek w godzinach popołudniowych nadal był ciężki.

Fachowcy zajęli się teraz sprawdzaniem przyczyn tragedii.
- Byłem w tym mieszkaniu - mówi Andrzej Zalewski, zarządca nieruchomości budynku przy Królewieckiej 99 w Elblągu. - Znajduje się w nim piec gazowy starego typu, natomiast okna były bardzo szczelne, z plastikowymi ramami. Co najgorsze, kratki wentylacyjne były zaklejone. Tlenek węgla z nieszczelnego piecyka musiał ulatniać się w nocy. Nie miał ujścia i zaczął pochłaniać tlen. Ta rodzina się zaczadziła we śnie.

Jak ustaliliśmy, powołany zostanie biegły w celu zbadania dokładnych przyczyn tragedii.
- Strażacy dokonali w mieszkaniu pomiaru stężenia tlenku węgla - mówi starszy posterunkowy Krzysztof Nowacki z elbląskiej policji. - Było bardzo wysokie. Teraz prokurator najprawdopodobniej zarządzi przeprowadzenie sekcji zwłok.

Rodzice dzieci zostaną objęci opieką psychologiczną.
- Powiem szczerze, że nie wiem, co mogłabym powiedzieć rodzicom. To wielka tragedia i póki co nie mam nawet pomysłu na rozmowę z nimi. Ale pewne jest, że zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby im pomóc - tłumaczy psycholog Ewa Jędrzejewska z elbląskiego Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. - Na razie jednak rodzice dziewczynek są w szpitalu przy ich dziadku. Nie będę teraz im przeszkadzała, na rozmowy przyjdzie czas później.
Magdalena Rozbicka, pracownik socjalny elbląskiego MOPS, miała kontakt z tą rodziną.

- To porządni ludzie, babcia pracowała zawodowo. Jeszcze do mnie nie dotarło, co tutaj się stało - mówi kobieta.

Tragedia wstrząsnęła sąsiadami kilkurodzinnego budynku.

- Znam całą rodzinę od 20 lat. Ojciec dziewczynek wrócił niedawno z kontraktu w Norwegii na święta. W poniedziałek przyprowadził dzieci na noc do dziadków - opowiadał jeden z nich. - Rano, przed ósmą przyjechał, aby zawieźć je do przedszkola. Nie mógł dostać się do mieszkania. Nie wiem, jak tam w końcu wszedł. Nawet nie potrafię sobie wyobrazić, co poczuł, kiedy ich zobaczył...

Prezydent miasta Henryk Słonina zwołał naradę zespołu zarządzania kryzysowego. Zażądał szczegółowego raportu na temat tragedii.

- Cały czas jesteśmy w kontakcie z pracującymi na miejscu policjantami i strażą pożarną - twierdzi Mariusz Grudziński z Wydziału Zarządzania Kryzysowego Urzędu Miejskiego w Elblągu.

Przerażająca statystyka

Strażacy mówią, że statystyka jest przerażająca. Tylko na Pomorzu w tym roku strażacy aż 343 razy (w ostatnich czterech miesiącach, od września do grudnia - 119 razy) byli wzywani do domów i mieszkań, gdzie podejrzewano występowanie tlenku węgla w ilościach zagrażających życiu i zdrowiu. Zatruciu uległo 58 osób, w tym 47 dorosłych i 11 dzieci. Pięciu osób nie udało się uratować.
Piecyk gazowy w małej łazience z niesprawnym przewodem kominowym wytwarza śmiertelną dawkę CO2 w ciągu minuty.

W komorze ratują czystym tlenem

Nowoczesna komora hiperbaryczna, oddana do użytku przed rokiem w Akademickim Centrum Medycyny Tropikalnej w Gdyni wykorzystuje do leczenia czysty tlen. Komora przypomina zwykły pokój i pozwala na wstawienie do środka pacjenta leżącego na standardowym łóżku intensywnej terapii wraz z pełnym wyposażeniem w respirator, pompy strzykawkowe, monitor, kroplówki.

Pacjent w komorze oddycha czystym tlenem wtłaczanym do urządzenia pod ciśnieniem 1,5 bara. Tlen podawany w komorze hiperbarycznej doskonale rozpuszcza się w osoczu i tą drogą przedostaje się do tkanek, "wypychając" zabójczy tlenek węgla. Gdyńska komora waży 50 ton, jest jedyną tego typu w Polsce i jedną z niewielu w Europie. Służy też nurkom z chorobą dekompresyjną, przy leczeniu zgorzeli i groźnych zakażeń.

Sygnalizator może nas uratować przed cichym zabójcą

Ze starszym kapitanem Tadeuszem Konkolem z Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Gdańsku rozmawia Dorota Abramowicz

Znów doszło do tragedii, tym koszmarniejszej, że zginęły dzieci. Czy można było jej zapobiec?

Odpowiedzialny za nieszczęście jest tlenek węgla, zwany potocznie cichym zabójcą. Nie posiada barwy, woni i jest lżejszy od powietrza. Powstaje on wskutek niepełnego spalania substancji organicznych, np. węgla, drewna czy gazu. Od kilku lat w Gdyni przeprowadzana jest specjalna akcja ulotkowa i na stronach internetowych straży pożarnej informująca o niebezpieczeństwie zatruć. Im większa wiedza, tym bardziej rośnie szansa uniknięcia zatrucia.

Co więc powinniśmy wiedzieć?

Przede wszystkim to, że nie tylko piece węglowe, ale także gazowe oraz kominki mogą być bardzo groźne. Poza tym nie można zakrywać w celu "zatrzymania ciepła" kratek do kanałów wentylacyjnych, a instalacja, przybory gazowe i piece muszą być sprawne. Przewody odprowadzające spaliny nie mogą być popękane. Właściciel lub zarządca budynku odpowiedzialny jest za regularne przeglądy instalacji gazowej i kominowej.

Ludzie są jednak omylni, a - jak Pan sam mówił - tlenek węgla zabija po cichu. Na jakie niepokojące objawy powinniśmy zwrócić uwagę?

Niestety, często do zatrucia dochodzi bardzo szybko. Pierwsze objawy to ból lub zawroty głowy, zaburzenia wzroku, zakłócenia rytmu serca, trudności w oddychaniu. Osoba zatruta odczuwa ogólne osłabienie i brak koncentracji.

I co wtedy?

Otwieramy okna i wychodzimy. Natychmiast. Powiadamiamy służby ratownicze. Warto też wcześniej kupić urządzenie, wykrywające nadmiar tlenku węgla i przez sygnalizację ostrzegające przed niebezpieczeństwem. Urządzenie kosztuje ok. 150 zł, ale wobec kosztów leczenia, nie mówiąc już o nieodwracalnych skutkach zatrucia, nie jest to duży wydatek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki