Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tenis w Sopocie. Historia braci Korneluków

dr Janusz Trupinda
W Sopocie pojawili się już w 1945 r. Dzięki nim kurort stał się jednym z najważniejszych miejsc na tenisowej mapie Polski. O braciach Janie i Stefanie Kornelukach - pisze dr Janusz Trupinda.

Mieliśmy w tym roku "polski" Wimbledon. Agnieszka Radwańska, Jerzy Janowicz i Łukasz Kubot są na ustach wszystkich. Warto więc skorzystać z okazji i odkurzyć cząstkę historii tenisa na Wybrzeżu, a konkretnie w Sopocie.

Zakochani w tenisie

Powojenna historia tutejszych kortów wiąże się z osobami braci Korneluków. Pierwszy z nich, Stefan, zjawił się w kurorcie już w kwietniu 1945 r. Jan przyjechał dwa miesiące później. Już wtedy tenis był ich pasją. W czasie wojny grywali z Jadwigą Jędrzejowską, braćmi Tłoczyńskimi, Władysławem Skoneckim, Jerzym Gottschalkiem czy młodym wtedy Bohdanem Tomaszewskim na zakonspirowanym korcie "u głuchoniemych", czyli przy Instytucie Głuchoniemych i Ociemniałych w Warszawie.

Opowieść o tenisie w okupowanej stolicy to zupełnie odrębny, fascynujący temat. Uczestnicy tych meczów w większości poszli potem do powstania. Dla Jana skończyło się to niewolą, z której uciekł po trzech tygodniach.
Na Wybrzeże skierował braci Korneluków Państwowy Urząd Wychowania Fizycznego. Sopockie korty przedstawiały widok więcej niż opłakany. Stacjonująca tu radziecka jednostka konna zrobiła z kortu centralnego stajnię, a na pozostałych - miejsca do ćwiczeń i wybiegi.

Mimo to Jan i Stefan postanowili spróbować: "Rozglądając się po Wybrzeżu okiem tenisisty, wypatrzyłem w samym Gdańsku klub z ośmioma kortami i domkiem - tylko wejść i grać. Drugi klub, w Sopocie, przedstawiał obraz nędzy i rozpaczy, ale mimo tego stanu jakoś od razu przypadł mi do serca. Sprawiło to piękne położenie w pobliżu morza, wśród drzew, no i to, że… korty miały swoją wspaniałą historię" - opowiadał Stefan Korneluk. Nad wejściem do domku wkrótce znalazł się napis: "Klub Tenisowy ODWET". Był on poprzednikiem istniejącego do dziś Sopockiego Klubu Tenisowego.

Żeby uporządkować korty, trzeba było wykonać gigantyczną pracę. Dość powiedzieć, że w 1946 r. czynnych było osiem kortów, przy czym pierwszy ogólnopolski turniej tenisowy z udziałem 30 czołowych zawodników odbył się już 24 czerwca 1945 r. (!). Zwyciężyli: Jadwiga Jędrzejowska i Włodzimierz Olejniszyn, a w mikście Jędrzejowska i Jan Korneluk. Wkrótce odbyły się tu Międzynarodowe Mistrzostwa Polski, których finał między Skoneckim a Krejcikiem obserwowało i… słuchało (poza kortem) podobno kilka tysięcy osób!

Potępienie uciekiniera

Pracy na rzecz sopockiego klubu bracia Kornelukowie poświęcili swoje całe powojenne życie. Byli dobrym duchami tego miejsca. Jan od 1972 r. był trenerem klasy mistrzowskiej. Wychował całą plejadę tenisistów, których nazwiska długo można by wymieniać. Mówiono nawet o charakterystycznym sopockim stylu gry.

Niektórych z tych zawodników widać na zdjęciu prezentowanym u dołu strony. Wykonano je na korcie numer 5. Przy stoliku siedzi Jan Korneluk, a stoją - patrząc od lewej - Niestrój, K. Tłoczyński, Radzio, Kwiatek, Kowalczewski, Buchalik, Stefan Korneluk oraz nieznany z nazwiska mężczyzna. Jest też Z. Bełdowski, który coś podpisuje.

Ta z pozoru banalna scenka w rzeczywistości jest świadectwem "skandalu", który w 1951 r. wstrząsnął polskim światkiem tenisowym (i nie tylko), a to za sprawą naszego najlepszego ówcześnie zawodnika, Władysława Skoneckiego, który nie wrócił z wyjazdu reprezentacji Polski na mecz Pucharu Davisa w Szwajcarii.

Po wygranym w stosunku 4:1 spotkaniu Skonecki zostawił w hotelu kartkę: "Jestem proszony na obiad, przyjadę na lotnisko, rzeczy zabrałem, Władek". Później zadzwonił, że już nie wróci i… wybuchła burza. Tenisistę okrzyknięto zdrajcą, pozbawiono członkostwa w Legii Warszawa. Co ciekawe, chodziło nie tylko o znakomitego zawodnika, ale też człowieka żyjącego pełną piersią, miłośnika dobrej zabawy, pięknych kobiet (choć podobno to one bardziej kochały jego) i bohatera licznych dykteryjek. W sprawie przewijał się też wątek szpiegowski.

Skonecki w końcu ukorzył się i wrócił do kraju w 1956 r., ale ciężko było mu się odnaleźć w przaśnych realiach PRL. Mimo 36 lat na karku trenował, grał, lecz trybu życia nie zmienił. W 1965 r. wyjechał do Wiednia, gdzie zmarł w 1983 r. Historia ucieczki znakomitego tenisisty nigdy nie została wyjaśniona do końca. W "Przeglądzie Sportowym" z 1951 r. artykuł na ten temat opatrzono tytułem: "Polscy sportowcy piętnują zdradę renegata Skoneckiego".
I takie właśnie piętnowanie odbywa się na korcie nr 5 w Sopocie.

Cykl "Z pomorskich kronik sportowych"

Doktor Janusz Trupinda jest historykiem, pracuje w Muzeum Historycznym Miasta Gdańska. W kręgu jego zainteresowań badawczych są m.in. dzieje sportu na Pomorzu, w tym osiągnięcia Polaków z Wolnego Miasta Gdańska.

Specjalnie dla Magazynu Historia przygotował cykl "Z pomorskich kronik sportowych", w którym prezentuje historie sprzed kilku, kilkudziesięciu, a nawet kilkuset lat.
Zdjęcia pochodzą ze zbiorów Muzeum Historycznego Miasta Gdańska.

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki