Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ten film to moje wołanie o pomoc - mówi Daniel Rycharski o zwycięskim filmie 46. FPFF "Wszystkie nasze strachy".

Ryszarda Wojciechowska
Ryszarda Wojciechowska
Archiwum Polskapress
Zawsze chciałem robić rzeczy ważne i dobre - mówi Daniel Rycharski. To jego historię opowiada film "Wszystkie nasze strachy" - zwycięzca 46. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni.

Wielkim objawieniem tegorocznego festiwalu filmowego w Gdyni był film "Wszystkie nasze strachy" w reżyserii Łukasza Rondudy i Łukasza Gutta (główna nagroda Złote Lwy). To kino, które łączy, nie dzieli, przejmujące do bólu i bardzo aktualne.

Film oparto na prawdziwych wydarzeniach z życia barwnej i łączącej skrajności postaci Daniela Rycharskiego – cenionego artysty, zaangażowanego katolika, wyróżniającego się aktywisty, geja, absolwenta Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie.

Pana życie jest kanwą filmu "Wszystkie nasze strachy". Jakie to uczucie zobaczyć swoją historię na ekranie?
Kiedy zaczęła się praca nad tym filmem, starałem się o tym nie myśleć, żeby nie oszaleć. A proces twórczy tego filmu był długi. Trwał cztery lata. Starałem się ten film traktować jak mój kolejny projekt artystyczny, który muszę zrealizować. Projekt, który jest misją i w którym nie chodzi tylko o mnie. Nie myślałem wówczas o konsekwencjach tej misji, które mogą spaść na mnie.

Jakie konsekwencje?
Ten film bardzo mnie odsłania. Jeśli ktoś pójdzie do kina na "Wszystkie nasze strachy", zobaczy tam naprawdę moją historię, moje zmagania, słabości i strachy. Ale nad tym zacząłem się zastanawiać dopiero podczas festiwalu, w trakcie rozmów z dziennikarzami i osobami, które widziały ten film.

Mówi pan o misji. Na czym ona polega?
Jako osoby LGBT jesteśmy w bardzo trudnej sytuacji. Liczba samobójstw w tym środowisku świadczy o tym, że potrzebne jest natychmiastowe działanie. Ale ono nie nadchodzi ani ze strony państwa, ani Kościoła, domu czy szkoły. I ktoś to musi zrobić. Pokazać problem. Dlatego postrzegam ten film jako wołanie o pomoc. To moje aktywistyczne działanie na rzecz drugiego człowieka.

Jak to się stało, że chłopak z Kurówka, miał w sobie tyle odwagi, żeby pójść za swoim, wewnętrznym głosem?
Zawsze chciałem robić rzeczy ważne i dobre. Wybrałem sztukę. I szybko okazało się, że sztuka daje mi dużo większe możliwości, niż tylko dekorowanie ścian ładnymi obrazami. Że mogę ją wykorzystywać jako narzędzie do zmiany rzeczywistości. Zacząłem to robić. I tego się w życiu trzymam.

Wierzy pan w tym przypadku w siłę kina, że może coś zmienić w głowach ludzi?
Przyznam, że kiedy wchodziłem w filmowy świat, nie miałem o nim większego pojęcia. Nie oglądałem wcześniej zbyt wielu filmów. Nie wiedziałem, jaką siłę oddziaływania może mieć kino. I cieszę się, że nakręcono taki film, jakiego w Polsce jeszcze nie było. Prawdopodobnie za granicą też. "Wszystkie nasze strachy" powstawały w czasie trudnym, kiedy jesteśmy tak bardzo skłóceni. Ale ten film może pomóc w dialogu i budowaniu mostów między tymi skłóconymi stronami.

Myślę, że temu filmowi pomaga też to, że rolę główną rolę gra Dawid Ogrodnik, aktor z najwyższej półki. Patrząc na niego, zdarzało się panu pomyśleć - Dawid to ja?
Troszkę tak było. Kiedy pierwszy raz oglądałem ten film, łapałem się na tym, że zapominałem, że na ekranie jest Dawid. Myślałem, że to ja. Dawid Ogrodnik był dla mnie wspaniałym kandydatem do roli w tym filmie przede wszystkim dlatego, że też jest człowiekiem wierzącym. Nie tak łatwo znaleźć aktora wierzącego i jeszcze otwarcie o tym mówiącego. Dawid jest w tym samym wieku co ja, pochodzi z małego miasta, jest więc wiele rzeczy, które nas łączą. Zaproponowałem mu, żeby przyjechał do mnie do Kurówka. I kiedy odbyliśmy te wszystkie potrzebne rozmowy, wiedziałem, że tylko on może zagrać tę rolę.

Wniósł coś od siebie?
Oczywiście. On miał swój pomysł na tę rolę. Nie naśladuje mnie całkowicie. Ale jest przekonujący w stu procentach.

W filmie jest wiele przejmujących scen. Jedna dotyczy ojca bohatera, granego przez Andrzeja Chyrę, który odrzuca syna.
Mój ojciec nie jest taki jak ten filmowy. To nie była konstrukcja postaci jeden do jednego. W filmie stał się niejako negatywnym bohaterem, bo tego bohatera trzeba było z czegoś skonstruować. Nie chcę się rozwodzić już nad tym, co w filmie jest fikcją fabularną, a co zostało przeniesione z rzeczywistości. Bo nie chciałbym przede wszystkim robić przykrości ludziom, którzy mieszkają w Kurówku. Kilku scen z filmu w moim życiu nie było. Ale film przekazuje całą esencję mojego życia.

Pana twórczość artystyczna, instalacje, były znane do tej pory głównie wąskiemu gronu. Teraz z filmu dowiadujemy się o tym, dlaczego pan to robił.
Efekt artystyczny zawsze był dla mnie najmniej ważny. Zależy mi na zmianie rzeczywistości. Chcę naprawiać to, co jest do naprawienia i pomagać innym. Sztuka jest dla mnie rodzajem misji chrześcijańskiej.

Ale Kościół odrzuca takich ludzi jak pan.
Ale ja oddzielam wiarę i duchowość od religijności i Kościoła. Wyszedłem z tego Kościoła, zabierając ze sobą chrześcijaństwo. Zabrałem to, co najważniejsze - troskę o drugiego człowieka i czynienie sprawiedliwości.
Zależy mi na bliskim kontakcie z kościołem katolicki, bo jestem w nim bardzo głęboko kulturowo zanurzony. Nadal czuję się katolikiem. Moja rodzina jest wierząca, pochodzę z konserwatywnej wsi, w której wiara jest niezwykle ważna. Kościół jest więc zawsze blisko mnie. Ale mam też krytyczne do niego podejście i wiem, że w ostatnim czasie bardzo się skompromitował. Jednak widzę szansę na odnowę. Liczę na to, że znajdzie na to siłę.

W filmie pojawia się pana projekt Strachy. Seria konstrukcji nawiązuje wprost do motywu wiejskich strachów, chochołów i dziwnych postaci, ustawianych na polach do odstraszania dzikich zwierząt. Kilkanaście Strachów stworzonych zostało na podstawie symbolu krzyża, pojawiającego się w rozmaitych formach i odmianach wywołało kontrowersje.
Projekt powstawał równoległe wraz ze scenariuszem do filmu i już nawet nie pamiętam, czy został bardziej wymyślony dla filmu czy na wystawę? To wszystko się już przenika. Ale ten projekt rzeczywiście wzbudził kontrowersje wśród skrajnej prawicy. Wysłano nawet list szkalujący do ministra Glińskiego, w którym pisano, że to obraza uczuć religijnych. Minister zwrócił się do Muzeum Sztuki Nowoczesnej z prośbą o wyjaśnienie - czym jest ta praca i czy obraża uczucia religijne? I przyjął tę odpowiedź muzeum do wiadomości. Co ciekawe, ten projekt został dobrze przyjęty na wsi. Nie wzbudził takich emocji. Może dlatego, że tłumaczyłem, iż to nie są krzyże tylko strachy na dziki. Coś, co ma praktyczną funkcję, ale z drugiej strony łączy dwa oddalone od siebie światy społeczne - środowisko LGBT z rolnikami. I nikt ich nie demontował, nie podpalał. A przecież instalacja stała przez kilka miesięcy na łące. To świadczy, że została zaakceptowana i zrozumiana.

Te strachy w kształcie krzyży miały na sobie ubrania osób, które doświadczyły dyskryminacji.
Te ubrania zostały naciągnięte, związane, przyciśnięte drutem kolczastym, jakby poddane torturom na krzyżach. To praca, w której chciałem powiedzieć, że osoby LGBT są trochę takim Chrystusem, które my jako społeczeństwo nie zauważamy. Są kozłem ofiarnym.

Zapytam pana jako widza i bohatera jednocześnie - co panu się w tym filmie najbardziej podobało?
To, że ten film idzie całkowicie pod prąd. Znaleźliśmy się w takiej sytuacji, że można być po jednej stronie barykady albo po drugiej. I nagle pojawia się film, który nie dzieli, a łączy, który jest bardzo czuły. Myślę, że wielu widzów może być tym zaskoczonych. I dlatego powtarzam jeszcze raz, czuję, że ten film może coś zmienić w tym realnym konflikcie, który w Polsce trwa.
Pracuję u siebie na prowincji, nie tylko w Kurówku, ale w kilku innych wsiach w okolicy także z ludźmi, którzy należą do PiS-u. I my potrafimy się porozumieć ponad podziałami i skupiamy się na tym, co nas łączy, a nie co nas dzieli. Okazuje się, że jednak więcej na łączy, niż dzieli.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki