Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tej trąbki już nie oddam

Redakcja
W 2004 r. "People Magazine" uznał Chrisa Bottiego za jednego z 50 najpiękniejszych ludzi na świecie
W 2004 r. "People Magazine" uznał Chrisa Bottiego za jednego z 50 najpiękniejszych ludzi na świecie Universal
O pieniądzach, instrumentach, urodzie i popularności w Polsce Dariuszowi Szreterowi opowiada Chris Botti

Witam z Polski, u nas jest już późne popołudnie, a u ciebie w Kalifornii jeszcze ranek. Mam nadzieję, że nie zbudziłem.

Skądże, dochodzi już 10, a ja wstałem o 7.30, byłem już w sali gimnastycznej na porannym treningu. Przede mną bardzo długi dzień. Ruszamy dziś w trasę.

Zdążyłeś przeczytać poranną prasę? Jakieś oznaki optymizmu na Wall Street?

O Boże. Nie jest za dobrze.

Przejmujesz się tym? Myślę nie tyle o stanie twoich oszczędności ,co prognozach dla całego show-biznesu? Myślisz, że kryzys odbije się na przemyśle muzycznym?

Oczywiście, że się przejmuję. Jeśli następuje światowy kryzys gospodarczy, naturalną reakcją każdego normalnego człowieka jest zmartwienie. Najpierw ze względów, że tak powiem ogólnoludzkich, ale potem też egoistycznie. Ze mną nie jest inaczej. Jako wykonawca zastanawiam się, jak to przełoży się na moją osobistą sytuację finansową. W obliczu kryzysu ludzie bardziej ostrożnie wydają pieniądze. Może się to więc odbić na sprzedaży biletów. Z drugiej strony w takich ciężkich czasach muzyka niesie ukojenie, więc może nie będzie tak źle.

Kryzys finansowy w USA nałożył się na kampanię prezydencką. Angażuje się w nią też wielu muzyków, na przykład grając na konwencjach wyborczych. Myślałeś, by się w to włączyć?

Nigdy nie przyszło mi do głowy, iż tylko dlatego, że jestem znany, powinienem uważać swoje poglądy polityczne za lepsze niż innych ludzi. Nigdy nie firmowałem nikogo swoim nazwiskiem, staram się też publicznie nie wypowiadać na tematy polityczne, choć oczywiście za sceną rozmawiamy o tym.
Wielu artystów uważa jednak, że ich popularność może pomóc w promowaniu wielu słusznych idei, nie tylko politycznych, ale na przykład społecznych czy związanych z ochroną zdrowia.

Mam przyjaciół, którzy działają na tej niwie, na przykład wspierając instytuty walczące z rakiem i robią to od wielu lat. Taka postawa wzbudza mój szacunek. Ale też mamy do czynienia z artystami, którzy co chwila włączają się w akcje na kolejny modny temat. Dziś jest to globalne ocieplenie, jutro anty-to, albo anty-tamto. Co do mnie - wolę trzymać się muzyki. Zwróć uwagę, że w takich akcjach przodują aktorzy. Oni mają na to więcej czasu. Muzycy, poza występami, muszą ćwiczyć. Jak tylko mam wolne, ćwiczę na trąbce po cztery godziny dziennie. A jeśli nie będę dobry na trąbce, to dla nikogo nie będzie miało najmniejszego znaczenia, którego polityka popieram. Wolę więc pozostać przy trąbce.

Skoro tak, to opowiedz coś o swojej trąbce. Wiem, że to Martin Committee Handcraft z 1940 roku. Czy to jedyny instrument, na jakim grasz, czy też zmieniasz go w zależności od charakteru utworu?

Gram tylko na jednej trąbce, którą zabieram wszędzie, gdzie jeżdżę. Nie znalazłem innej, na której mógłbym grać z taką regularnością i pasją, jak na tej.

Długo jej poszukiwałeś?

Mam ją od jakichś siedmiu lat. Mój kolega przyniósł mi ją na jeden z koncertów i powiedział: myślę, że ta trąbka ci się spodoba. Wystarczyło, że zagrałem tylko jedną nutę. Powiedziałem mu: nie dostaniesz jej z powrotem, zabieram ją.

Zabieram? Tak po prostu?
To mój dawny kolega z college'u. Jest kolekcjonerem trąbek. Wymieniliśmy się - dałem mu inny instrument.
O ile w latach 90. w muzyce dominowały brzmienia elektroniczne, samplery, loopy. Obecna dekada wydaje się sprzyjać takim muzykom jak ty, preferującym klasyczne, żeby nie powiedzieć nieco staromodne brzmienie. Zgadzasz się z tą opinią?

Moja kariera się rozwija. Były załamania, było dużo ciężkiej pracy, ale stałem się sławny. To rodzi pokusę żeby powiedzieć: zawsze taki byłem, zawsze tak grałem. Ale to nie do końca tak. Nie wydaje mi się, żebym miał teraz jaśniejszą wizję swojej muzyki, albo więcej entuzjazmu niż 10 lat temu. Ale wiele rzeczy, które robiłem we wcześniejszych latach nie miało takiego szlifu, jak obecnie. To, co teraz nagrywam, wymaga otoczenia się wielkimi muzykami, znakomitego studia, pierwszorzędnych inżynierów dźwięku. A jeśli do tego doliczyć orkiestrę, aranżerów, koszty robią się naprawdę wielkie. Wcześniej wytwórnie niekoniecznie chciały we mnie tyle inwestować. To trochę jak przyrządzanie wykwintnego posiłku. Nie da się tego zrobić używając produktów z McDonald's. W muzyce pop jest inaczej - tam można zrobić przebojową płytę nagrywając w piwnicy.

Świat gwiazd pop i celebrities nie jest ci chyba zupełnie obcy? Cztery lata temu "People Magazine" umieścił cię przecież na liście 50 najpiękniejszych ludzi świata 2004 r. Czy to zmieniło twoje podejście do własnego wyglądu? Poczułeś się bardziej zobligowany, by dbać o sylwetkę, ubiór, fryzurę?

Na moje szczęście, a może właśnie nieszczęście, zawsze dbałem o fryzurę (śmiech). A mówiąc serio, cały mój udział w tym plebiscycie polegał na tym, że ludzie z "People" zadzwonili do mnie i poinformowali, że zostałem wybrany. I tyle. O nic wcześniej nie zabiegałem, nigdzie się nie zgłaszałem. A jedyne, co się w moim życiu zmieniło, to fakt, że przez jakiś czas moi przyjaciele mieli dobry temat, żeby sobie ze mnie żartować.
Czy fakt, że jesteś z pochodzenia Włochem, wpłynął jakoś na twoją popularność w tym kraju? Mogę sobie wyobrazić, że gdybyś był z pochodzenia Polakiem, zostałbyś narodowym bohaterem już za sam fakt występowania u boku Stinga.

To może zabrzmi dziwnie, ale nie. Jeśli chodzi o ścisłość - jestem popularniejszy w Polsce niż we Włoszech. Polska jest moim trzecim rynkiem po USA i Kanadzie. Nie sądzę też, żeby samo moje pochodzenie mogło ze mnie zrobić wielką gwiazdę we Włoszech, tak samo jak Miles Davis nie stał się artystą numer jeden w Hiszpanii dlatego, że nagrał płytę "Sceches of Spain". W innych krajach ten album był popularniejszy. To się nie przekłada w ten sposób.

Próbowałeś sobie jakoś tłumaczyć tę swoją popularność w Polsce?

Od mojego pierwszego pobytu w waszym kraju, byłem wtedy w zespole u Stinga i graliśmy w Katowicach, odczułem niezwykłą energię publiczności. I odtąd za każdym razem, kiedy tu przyjeżdżałem, ten szczególny rodzaj związku z publicznością znów się pojawiał. Tylko tyle mogę o tym powiedzieć. Kiedy tak bardzo się starasz, żeby dotrzeć do publiczności w jakimś nowym kraju i to ci się udaje, trzeba być wdzięcznym, a nie analizować to na wszystkie strony.

Tym razem wystąpisz u nas razem z Anną Marią Jopek. To nieprzypadkowy wybór.

Nie, znamy się z nią od czasu mojego przyjazdu do Warszawy, bodaj cztery lata temu. Od tego czasu śledzę jej dokonania. Mam jej płyty, uważam, że jest niezwykle utalentowana i nie mogę się doczekać tej współpracy.

Znasz jeszcze jakichś innych polskich muzyków?

Aż tak obeznany z polską muzyką nie jestem. Niestety, bo powinienem.
W jednym z wywiadów przeczytałem, że podczas trasy macie z zespołem umowę, że poruszacie się wyłącznie w grupie, wspólnie. Czy to prawda, i o co w tym chodzi?

To niezupełnie tak. Miałem na myśli to, że zawsze zatrzymujemy się wszyscy w tym samym hotelu. Są muzycy, którzy umieszczają zespół w osobnym miejscu, a sami mieszkają gdzie indziej. Ja nie uznaję tej metody. Jeśli jesteśmy razem w trasie - trzymamy się razem. Ale to nie znaczy, że w ciągu dnia nie możemy zrobić bez siebie ani kroku. Nie, aż tak bardzo się nie integrujemy.

To poprawia atmosferę w zespole, kiedy lider się nie izoluje?

Oczywiście. Jest więcej zabawy. Bycie w trasie to szczególne doświadczenie, ma swoją dynamikę i prawa. Dlatego najważniejsze jest tak dobrać ekipę, żeby lubić spędzać razem ten czas. Pomijając oczywiście fakt, że przede wszystkim muszą to być sprawni muzycy.

Znasz to z obu stron, jako lider i - wcześniej - jako muzyk towarzyszący gwiazdom. To zawsze było dobre doświadczenie?

Tak. Przede wszystkim cudownie wspominam trasy ze Stingiem. To, że przyjąłem ofertę koncertowania z nim, był punkt zwrotny w mojej karierze. On mi tę karierę "dał" i nigdy nie będę w stanie mu się za to odwdzięczyć.

Oprócz Stinga występowałeś u boku wielu innych sław. A z kim z wielkich muzyków z przeszłości chciałbyś zagrać, gdyby to było możli we? Mam na myśli tych, którzy już odeszli, a z który- mi nie miałeś szansy pracować.

Udało mi się wystąpić na scenie u boku Franka Sinatry, ale nie było z tego nagrania. Więc gdyby była możliwość zrobienia z nim jakiegoś duetu, to on znalazłby się na czele mojej listy marzeń.
Muszę powiedzieć, że nie zaskoczyłeś mnie tą odpowiedzią.

Wielcy są wielcy, a lista nie jest długa. Dwie trąbki na płycie to byłoby okropne, więc Milesa i Louisa Armstronga, mimo całego szacunku, nie brałem pod uwagę. W takim razie zostaje Sinatra, a na drugim miejscu Antonio Carlos Jobim.

Twój ostatni album "Italia" został nominowany do nagrody Grammy. Ale od jego wydania mija właśnie rok i pewnie myślisz już o nowej płycie?

W ubiegłym tygodniu skończyliśmy nagrywanie świeżutkiego materiału koncertowego. Teraz jest on miksowany i w listopadzie ukaże się na płycie DVD, a w marcu lub kwietniu przyszłego roku zaczynam pracę nad nowym albumem studyjnym.

Płyta koncertowa przedstawiać będzie materiał z "Italii", czy będzie to raczej album przekrojowy?

To będzie mieszanka i repertuarowa, i wykonawcza, bo w nagraniu wzięło udział bardzo wielu gości, m.in. Sting, Steven Tyler z Aerosmith, Yo-Yo Ma i wielu innych, a towarzyszy nam Bostońska Orkiestra Symfoniczna.

Czekamy więc na płytę, a wcześniej na twój koncert w Sopocie.

Chris Botti

Urodził się w 1962 r. w Portland, stan Oregon. Rozpoczął naukę gry na trąbce w wieku lat dziesięciu. Współpracował z takimi wykonawcami, jak: Paul Simon, Chaka Khan, Rod Stewart, Diana Krall, a przede wszystkim Sting, który pomógł mu w rozpoczęciu kariery na własny rachunek. Nagrał 10 albumów solowych, na których łączy jazzowe aranżacje z muzyką pop. Niektórzy krytycy porównują nawet jego styl do wczesnego Milesa Davisa. W Polsce koncertował do tej pory czterokrotnie. 11 października wystąpi w Sopocie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki