Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Teatr STU w Teatrze Szekspirowskim. W poszukiwaniu Złotego Rogu

Jarosław Zalesiński
Dawid Linkowski
Gdański Teatr Szekspirowski zaprosił w marcu Teatr STU. W kwietniu obejrzymy przedstawienia Teatru Soho oraz Teatru Starego, m.in. spektakle Jana Klaty.

Gdański Teatr Szekspirowski proponuje swojej publiczności cykliczne wycieczki teatralne po Polsce - oczywiście na miejscu. W siedzibie teatru oglądaliśmy już spektakle Teatru Narodowego, Teatru im. Witkacego, Pantomimy Wrocławskiej, a ostatnio - Teatru STU. Stworzona i prowadzona przez Krzysztofa Jasińskiego scena świętuje swoje 50-lecie.

Właśnie na ten jubileusz, połączony jeszcze z 250-leciem teatru narodowego w Polsce oraz 25-leciem demokracji, Jasiński przygotował oryginalny projekt: grane jednego wieczoru trzy dramaty Stanisława Wyspiańskiego: "Wesele", "Wyzwolenie" i "Akropolis". Z tym zestawem przedstawień, nazwanym "Wędrowaniem", Teatr STU wędruje po Polsce. W planach ma odwiedziny we wszystkich dawnych miastach wojewódzkich.

Z trzech składających się na wieczór spektakli największym, wcale nie pozytywnym, zaskoczeniem jest "Wesele", odarte przez Jasińskiego z muzyczności i magiczności. Jesteśmy w jakiejś bokówce bronowickiej chaty, z weselnej izby dolatują do nas fragmenty diskopolowej muzyki, a aktorzy, coraz bardziej "pijani", deklamatorsko recytują tekst. Sprawia to wszystko razem wrażenie bryku z "Wesela", uchybiającego nobliwej tradycji dramatu, ale jeśli to nie ta tradycja ma się w "Weselu" Jasińskiego przeglądać, ale my sami, tacy jacy dzisiaj jesteśmy - nabiera to sensu. Jakieś górne rojenia z jednej, a disco polo z drugiej strony, jakieś nieposkładanie i nierozumienie się wzajemne, jakaś bezpłodność czynu - taki byłby dziś Polaków portret własny. Chochoł nie musi się tu wcale pojawiać, sami potrafimy wszystko zepsuć.

"Wyzwolenie" i "Akropolis" to pytania o szanse naszego przebudzenia się. W "Wyzwoleniu" reżyser ciekawie przedłużył aż po "religię smoleńską" to, co jest sednem dramatu Wyspiańskiego: walkę z paraliżującym polskiego ducha "trumiennym romantyzmem". W "Akropolis", w którym Wyspiański swobodnie mieszał biblijne i antyczne wątki, Jasieński z Parysa i Heleny zrobił queerową parę, z Hektora zaś - ucieleśnienie rycerskiego ducha, sugerując może, że między taką "nowoczesnością" i tradycjonalnością dzisiaj balansujemy. Trudno to czytelne, zamknięte w trącącą myszką teatralną formę, ale - daje do myślenia. Polskość w polskim teatrze jest dziś na ogół tylko dekonstruowana. Jasiński podjął się autorskiej rekonstrukcji, chciałby nas poskładać na nowo. Godne uwagi artystyczne przedsięwzięcie.

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki