Te dwa spektakle to zarazem dwa warianty odpowiedzi na to samo pytanie: jak podobać się widzom, nie schodząc przy tym jednak do poziomu teatralnej komercji?
O wiele trafniejszą odpowiedzią na to pytanie wydał mi się monodram „Ucho, gardło, nóż” wg Vedrany Rudan, w którym Krystyna Janda nie tylko gra, ale też reżyseruje. Kto pamięta Jandę jako Shirley Valentine, ten widząc aktorkę w roli Tonki Babić, bohaterki monodramu Rudan, musiał się co najmniej zdumieć. Babić to żyjąca w Chorwacji Serbka, która nie może otrząsnąć się z traumy bałkańskiej wojny, wstrząsu spowodowanego tym, że zgodnie żyjący przy jednej ulicy sąsiedzi zaczęli się nagle wzajem mordować. Rozwibrowana, nienawidząca świata i życia kobieta w interpretacji Jandy stała się poruszającym, mocnym znakiem nigdy niezabliźniających się ran sąsiedzkiej wojny.
„Kolacja kanibali” to z kolei wojenna rzeczywistość wygładzona w elegancki spektakl. Tytułowa kolacja to urodzinowe przyjęcie grupy przyjaciół. To, co miało być ucieczką od okupacyjnej rzeczywistości, staje się pułapką: uczestnicy przyjęcia stają się zakładnikami oficera gestapo, który każe im samym wybrać spośród siebie dwoje zakładników. Jak daleko może posunąć się człowiek, by ratować własne życie czyimś kosztem? Z najkrótszego opowiadania Borowskiego dowiedziałem się na ten temat więcej niż z wykoncypowanej sztuki Vahe Katcha... Do tego jeszcze reżyser zachęcił aktorów do teatralnych afektacji, które odbierały całej tej sytuacji wiarygodność.
Czytaj również: Warszawski Teatr Polonia w Gdańskim Teatrze Szekspirowskim. „32 omdlenia” i „Zbrodnia z premedytacją
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?