Tczew: Na fuzji szpitali skorzystają pacjenci i personel medyczny

O plusach połączenia przekonani są i szefowie dawnych szpitali, i załoga. Prezesem TCZ jest nadal Janusz Boniecki, a wiceprezesem Marzena Mrozek, dotychczasowa dyrektor szpitala rehabilitacyjnego.

To, co najbardziej mogło niepokoić załogę obu placówek, to obawa o miejsca pracy. - Po połączeniu nikt z naszych pracowników nie stracił pracy - mówi Józef Rulewski, przewodniczący Związku Zawodowego "Solidarność" w dawnym Szpitalu Rehabilitacyjnym i Opieki Długoterminowej. - Pakiet socjalny został wynegocjowany na razie na rok. Nikt nie straci pracy, chociaż, jak to zwykle przy takich działaniach bywa, nie każdy będzie zadowolony.

Fakt ten potwierdzają prezes i wiceprezes TCZ. - Skoro były dwa szpitale, to funkcjonowały dwie księgowości, kadry - mówi wiceprezes TCZ. - Teraz już nie są potrzebne dwie księgowe czy dwie kadrowe. Nie znaczy to jednak, że te panie stracą pracę. One otrzymają propozycję objęcia innego stanowiska.

Likwidator w szpitalu rehabilitacyjnym był zaledwie od 1 czerwca do 30 września. - Przejęty przez TCZ personel ma zagwarantowane, że nie pogorszą się jego warunki pracy - mówi Marzena Mrozek.

Dodajmy, że szpital rehabilitacyjny przy ul. 1 Maja będzie nadal pełnił tę samą funckcję, co dotychczas. Nie została natomiast jeszcze do końca rozwiązana kwestia jego zadłużenia, ale jeden problem na pewno dyrekcji TCZ znikł - marszałek województwa pomorskiego przejął spalony budynek po byłej poradni kolejowej. - Nie udało się nam, niestety, sprzedać tego obiektu - przyznaje Marzena Mrozek.

Janusz Boniecki zapewnia, że połączenie szpitali to proces, który jeszcze trwa. - To nie jest łatwy proces, ale z połączenia naszych szpitali będą korzyści i dla pacjentów, i dla personelu - uważa prezes. W Tczewie ma być stacja dializ, tomokomputer czy rezonans magnetyczny.