Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Taka gra Lechii Gdańsk starczy na Podbeskidzie, ale na Europę to za mało

Paweł Stankiewicz
Tomasz Bołt/Polskapresse
Piłkarze Lechii wygrali pierwszy mecz w tym sezonie T-Mobile Ekstraklasy, ale ich gra wciąż pozostawia sporo do życzenia.

Jest takie powiedzenie, że zwycięzców się nie sądzi. Nie można jednak nie zauważyć, że Lechia wygrała zasłużenie, a nie przekonywająco z bardzo przeciętnym zespołem Podbeskidzia, który w dodatku grał w liczebnym osłabieniu już od 38 minuty spotkania. Biało-zieloni nie potrafili tego wykorzystać, ale co gorsze, w drugiej połowie mieli problemy ze stwarzaniem sobie okazji do strzelenia gola, a momentami dawali się zamknąć rywalowi na własnej połowie boiska.

- Poza zwycięstwem trudno o jakieś pozytywy po tym meczu - przyznał Rafał Janicki, kapitan zespołu.

Tak nie może grać drużyna, która ma ambicje pokazania się w Europie. To Lechia powinna całkowicie dominować na boisku, stwarzać okazje bramkowe i dobić rywala. Nadzieja w tym, że to cały czas efekt procesu zgrywania się piłkarzy i w kolejnych meczach ta gra będzie coraz lepsza. Widać na przykład po Dariuszu Treli i Bartłomieju Pawłowskim znacznie lepszą postawę niż na inaugurację sezonu, ale za to martwi wyjątkowo słaba postawa Nikoli Lekovicia i Stojana Vranjesa.

W poprzednim sezonie Leković został okrzyknięty idealnym lewym obrońcą, a przed sezonem interesował się nim Olympiakos Pireus. W tym sezonie, w obu meczach, zszedł poniżej granicy przyzwoitości, co do tej pory mu się nie zdarzało.

Fatalny początek sezonu ma Vranjes i Bośniak powinien usiąść na ławce rezerwowych, dopóki nie wróci do formy. Inna sprawa, czy trener Joaquim Machado znajdzie dla niego pozycję na boisku. Vranjes to zawodnik zdecydowanie o skłonnościach ofensywnych, a konsekwentnie ustawiany jest jako defensywny pomocnik.

Jedyny gol dla Lechii to błąd Richarda Zajaca, który nabił piłką Macieja Makuszewskiego.

- Katastrofa - powiedział po meczu Zajac. - Myślałem, że dam radę przerzucić piłkę. Kibice na długo zapamiętają tego gola.

Ze zwycięstwa zadowolony był Ariel Borysiuk, ale niepocieszony, że sędzia nie uznał mu bardzo ładnego gola.

- Szkoda, bo słyszałem, że bramka była prawidłowa. Czuję, jakbym ją strzelił. Dla mnie ważne, że podjąłem próbę strzału z dystansu i piłka wpadła do bramki - przyznał Ariel.

Trener Machado może mieć wątpliwości co do dublerów, którzy w sobotę dostali lekcję od czwartoligowców z Niemiec. W tym meczu zagrał m.in. Przemysław Frankowski, który ma ofertę z Jagiellonii.

- Jest opcja przejścia do Jagiellonii, ale jeszcze chcę powalczyć w Lechii - powiedział Frankowski.

Szukasz więcej sportowych emocji?


POLUB NAS NA FACEBOOKU!">POLUB NAS NA FACEBOOKU!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki