18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tajemniczo zaginiony dyktafon i rozbite porsche, czyli tęsknota za IV Rzeczpospolitą

Barbara Szczepuła, publicystka
Barbara Szczepuła
Barbara Szczepuła
Patrzę na zdjęcie opublikowane przedwczoraj w "Dzienniku Bałtyckim". Zbigniew Ziobro z Jackiem Kurskim na tle sopockiego ratusza, przed nimi mikrofony, za nimi wielki napis: Korupcja. To jest to, co tygrysy IV RP lubią najbardziej - afera. Litery są czerwone, żeby biły w oczy, a oni grzmią, gardłują, krzyczą, pouczają, moralizują - nie pozwolimy, nie dopuścimy, napiętnujemy!

Co chwila pada nazwa: Platforma Obywatelska - prezydent Sopotu Jacek Karnowski jest przecież działaczem PO, a Sopot to miasto, w którym mieszka premier, więc to oczywista oczywistość, gdzie rodzi się zgnilizna…

Kto dziś jeszcze pamięta biznesmena Julkego, który wystąpił jako oskarżyciel prezydenta Sopotu? Karnowski, według niego, zażądał dwóch darmowych mieszkań w zamian za zgodę na przebudowę strychu zabytkowej kamienicy w centrum miasta. Koronnym dowodem miało być nagranie z marca 2008 roku, które Julke przekazał prokuraturze i CBA. Szefem tej ostatniej instytucji był wówczas ciągle Mariusz Kamiński, bo premier Tusk nie zdymisjonował go po wygranych przez PO wyborach.
Rozpętała się polityczna i medialna burza. Karnowski przestał być członkiem PO, a wkrótce okazało się, że Julke celował także w premiera, bo i do Donalda Tuska podkradał się z dyktafonem. Nie udało się, więc musiał zadowolić się Karnowskim. Prezydent Sopotu od początku twierdził, że nagranie służące za koronny dowód jego winy jest zmanipulowane. Ponad pięć lat zajęło prokuraturze ustalenie, że dostała od Julkego kopię. Oryginał nagrania podobno zaginął razem z dyktafonem.

Osoby znające prezydenta Karnowskiego wiedzą, czym dla niego było te pięć strasznych lat! Ale jakie to ma znaczenie dla służb specjalnych i aparatu ścigania? Nikt się nie spieszy, młyny sprawiedliwości mielą wolno, opłacani z naszych podatków młynarze nie pracują przecież na akord.

Jedyna korzyść jest taka, że Jacek Karnowski przeczytał "Proces" Kafki. To gorzka konstatacja, osłodzona jednak przez mieszkańców Sopotu, którzy mu uwierzyli i wybrali ponownie prezydentem! Późno, bo późno, Karnowski ma satysfakcję, a były agent CBA Tomek, dziś poseł PiS, ma zmartwienie.

Luksusową terenówką porsche cayenne zdemolował tył auta, którego kierowca czekał na zmianę świateł. Miał myśli tak straszne, że zrobiło mu się czarno przed oczami i - bums! Nie myślał o Beacie Sawickiej, której popsuł życie, ani nawet o obecnej narzeczonej, choć to od niej pożyczył auto, ale o ojczyźnie.

Zamyślił się nad losem Polski cierpiącej pod jarzmem PO! Wcześniej były mąż uroczej narzeczonej (notabene związanej z Solidarną Polską - że też Kurski z Ziobrą do tego mezaliansu dopuścili!) dał do zrozumienia, że nie jest zachwycony jej nowym związkiem, więc agent Tomek musiał przywołać go do porządku. Tabloidy skrupulatnie przytaczają bluzgi, jakie były as CBA słał byłemu mężowi narzeczonej.

W przedświątecznym okresie oszczędzę Państwu cytatów, mam natomiast nadzieję, że agent Tomek przynajmniej w Wigilię przemówi ludzkim głosem. Państwu zaś życzę radości z Trzeciej RP. Kolejne numery mogą być znacznie gorsze.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki