Tajemnicze zniknięcie Piotra Runowicza. Trop urywa się na promie do Szwecji. Sprawą zajmuje się biuro detektywa Krzysztofa Rutkowskiego

W chwili zaginięcia 38-letni Piotr Runowicz mieszkał u swojej partnerki w podtczewskiej miejscowości Rokitki. 21 marca wyszedł na zakupy, z których nie wrócił do dziś. Początkowo kobieta myślała, że partner pojechał do Starogardu Gdańskiego, by odwiedzić matkę.

Kilka dni później do drzwi matki zapukali policjanci, którzy poinformowali ją o znalezieniu jego rzeczy osobistych na promie do Szwecji. Udało się ustalić, że zaginiony przyjechał pociągiem do Gdyni, gdzie kupił bilet na prom. W kajucie zostawił swoje dokumenty, telefon, kurtkę i torbę z jedzeniem. W nocy z 21 na 22 marca monitoring uchwycił moment wejścia na prom, ale nie wiadomo, czy zszedł z pokładu. Tutaj ślad się urywa. Szwedzkie kamery nie zarejestrowały tego momentu.

Wiadomo, że w ostatnim czasie zaginiony zajmował się handlem autami. Z racji zawodu często pływał do Szwecji, ale dotychczas zawsze ktoś towarzyszył mu w podróży.

Równolegle z tczewską policją na życzenie rodziny sprawą zajmuje się biuro detektywa Rutkowskiego, które kilka dni temu zorganizowało specjalną konferencję prasową w Gdańsku.

Jak spekuluje jeden z agentów, współpracujących z biurem, Runowicz prom mógł opuścić prom w czyimś samochodzie. Niestety nie wyklucza też, że ten rejs mógł zakończyć się dla mężczyzny tragicznie.
- Ciężko przewidzieć jego zachowanie - dodał.
Piotr Runowicz od lat choruje bowiem na schizofrenię.

Osoby, które tej samej nocy płynęły promem Stena Line i mogą mieć informacje o zaginionym, proszone są o kontakt z Biurem Rutkowski pod numerem 600 007 007.

Przegląd najważniejszych wydarzeń ostatnich dni: