Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tajemnice Archiwum X. Henryk Sieklucki skazany za niewinność?

Tomasz Słomczyński
Tomasz Słomczyński
Henryk Sieklucki przyznaje, że kradł, że był alkoholikiem i włóczęgą. Ale - jak twierdzi - nie byłby w stanie zabić. Henryk Sieklucki został przez wszystkie instancje sądowe skazany na 25 lat więzienia.

Henryk Sieklucki odsiaduje wyrok 25 lat więzienia za zabójstwo Emilii T., 23-latki, która zaginęła pod Pelplinem w styczniu 2008 roku. Twierdzi, że jest niewinny. I nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego - w więzieniach nie brakuje tych, co "siedzą za niewinność", gdyby nie fakt, że sami policjanci, po ponownym zbadaniu sprawy, doszli do wniosku, że śledztwo nie było prowadzone prawidłowo. Sęk jednak w tym, że Henryka Siekluckiego skazał już sąd w trzech instancjach, więc możliwości jakiegokolwiek odwołania od wyroku już nie ma.

Cało Emilii T. odnaleziono 24 lutego 2008 roku w pobliżu wsi Janiszewo. Sprawę prowadzili policjanci z Tczewa. Najpierw przesłuchali osoby związane z Emilią, w tym jej chłopaka i rodzinę. Jednak nie ruszyło to śledztwa do przodu.
Wkrótce po tym zatrzymano Henryka Siekluckiego - bezdomnego, wielokrotnie karanego za kradzieże. Na początku nie przyznał się do zabójstwa. Uczynił to drugiego dnia po zatrzymaniu. Napisał oświadczenie, stwierdził przed prokuratorem, że jest zabójcą. A potem wycofał swoje zeznania, twierdząc, że został pobity przez policjantów - w ten sposób funkcjonariusze mieli go zmusić do przyznania się do winy.

Wydawałoby się, że to historia typowa - takie postępowanie to częsta linia obrony przyjmowana przez oskarżonych, którzy na początkowym etapie śledztwa przyznają się do winy. Jednak w tej sprawie, jak sugeruje oficjalna policyjna analiza, są podstawy, żeby sądzić, że mogło dojść do fatalnej w skutkach pomyłki wymiaru sprawiedliwości. Policjanci z Zespołu ds. Przestępstw Niewykrytych, czyli tzw. Archiwum X., powołanego przy Komendzie Wojewódzkiej w Gdańsku, po kolejnym liście od Siekluckiego, postanowili przyjrzeć się sprawie.
Akta badali przez kilka miesięcy. W efekcie powstała wspomniana analiza kryminologiczna, która na początku roku trafiła do Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. Tam też została nam udostępniona. Śledczy piszą w niej, że pomimo wielu wątpliwości nie sięgnięto po liczne "środki i źródła dowodowe", które mogłyby wyjaśnić na przykład to, czy w ogóle Sieklucki mógł przebywać w momencie zabójstwa na miejscu zbrodni. Takich wątpliwości - jak twierdzą śledczy - w przedmiotowej sprawie jest znacznie więcej. W efekcie piszą: "Należałoby się zastanowić, czy (...) wyczerpano w całości inicjatywę dowodową. (...) Istnieją rozbieżności w materiale dowodowym. (...) W naszej ocenie ponownie należałoby spojrzeć na tę sprawę, jak na niewykryte zabójstwo".

O komentarz do ustaleń śledczych z Gdańska poprosiliśmy prok. Joannę Władyczyn-Hojdę z Prokuratury Rejonowej w Tczewie, gdzie przed sześciu laty prowadzone było śledztwo: - Zarówno sąd okręgowy, jak i apelacyjny, nie dopatrzyły się jakichkolwiek nieprawidłowości. Z analizą policjantów z Komendy Wojewódzkiej w Gdańsku można się zgodzić lub nie... Jeśli w tej analizie jest napisane, że brak jest mocnych dowodów winy Siekluckiego, to oznaczałoby to, że policjanci uznają, że nie miał racji prokurator, jak i wszystkie sądy... Cóż, każdy ma prawo mieć swoje zdanie. Dla mnie wiążący jest prawomocny wyrok w tej sprawie - mówi prok. Władyczyn-Hojda.

Analiza trafiła do Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. Na pytanie, co dalej będzie się działo w sprawie, odpowiada prok. Grażyna Wawryniuk: - Na podstawie samej analizy nie możemy podjąć czynności. Musimy się zapoznać z aktami sprawy, dopiero wtedy będziemy mogli odnieść się do analizy sporządzonej przez policję.

Głos w sprawie zabrała również młodsza inspektor Ewa Pachura, naczelnik Wydziału Dochodzeniowo-Śledczego KWP w Gdańsku, bezpośrednia przełożona śledczych, którzy sporządzili analizę: - Podejmiemy czynności w zakresie ustalenia, czy istnieją jakieś nowe dowody, które nie były do tej pory ujawnione, a tym samym brane pod uwagę przy orzekaniu. Jest to nietypowa sytuacja, że zajmujemy się sprawą, gdzie osoba została skazana prawomocnym wyrokiem. Wolimy jednak wszystko sprawdzić, niż mieć jakiekolwiek wątpliwości, że osoba niewinna odbywa karę pozbawienia wolności - zaznacza pani inspektor.

Nowe dowody to kluczowa kwestia w przypadku, gdy osoba została skazana prawomocnym wyrokiem. Tylko one mogą umożliwić wznowienie postępowania. Jak dotąd jednak nowych dowodów w tej sprawie nie ma - policjanci analizowali zebrany dotychczas materiał dowodowy.

O komentarz do sprawy poprosiliśmy doświadczonego śledczego, spoza Gdańska (pozostanie anonimowy): - Przestrzegałbym przed jednoznacznym stawianiem sprawy, że skazany jest niewinny. Tego nie wiemy. Jednak wszystko na to wskazuje, że fundamentalna zasada, głosząca, że wszystkie wątpliwości należy rozstrzygać na korzyść oskarżonego, w tej sprawie nie została zastosowana...

Czytaj więcej:

TU kupisz e-wydanie "Dziennika Bałtyckiego"!

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki