Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tadeusz, niestety, będzie musiał pojechać do Wałęsy

Redakcja
Wspomina Tadeusz Fiszbach, w 1981 r. I sekretarz KW PZPR, sygnatariusz Porozumień Sierpniowych

Po północy obudził mnie telefon. Pierwsi sekretarze i ministrowie mieli zainstalowane telefony specjalne tzw. wucze, połączenia bezpośrednie z Warszawą. Dzwonił płk Andrzejewski, komendant Komendy Wojewódzkiej Milicji Obywatelskiej w Gdańsku. Powiedział, że jest stan wojenny i mam się udać do Lecha Wałęsy i nakłonić go do wylotu do Warszawy na rozmowy polityczne.

Byłem zaszokowany, bo nic nie wiedziałem o stanie wojennym. Zadzwoniłem do Mieczysława Rakowskiego, wicepremiera, z którym się przyjaźniłem. Powiedziałem, że nie mogę jechać do Wałęsy, bo stracę twarz wobec ludzi. - Ale ty musisz, bo on się zabarykadował, powiedział, że nikomu nie otworzy, tylko jak przyjedzie Fiszbach i wojewoda Kołodziejski.

Po chwili zastanowienia zadzwoniłem do Kazimierza Barcikowskiego, który jak ja był w grupie reformatorów partii. Barcikowski podzielił moją opinię i powiedział, że pójdzie do generałów i spróbuje ich przekonać. Wrócił i powiedział: - Tadeusz, niestety musisz pojechać, bo innej możliwości nie ma, będą musieli drzwi wywalać. Odpowiedziałem: pojadę.

Po jakimś czasie zajechało kilka samochodów z wojewodą Kołodziejskim, który wszedł do nas do mieszkania. Wsiedliśmy do samochodu. Ta kawalkada zatrzymała się przy kinie Znicz. Po latach dowiedziałem się, że wtedy decydowały się nasze losy. Jeszcze się zastanawiano, czy kontynuować misję do Wałęsy, czy nas internować. Wchodząc do bloku, w którym mieszkał Wałęsa zobaczyłem zomowców, chcieli iść z nami do góry, zabroniłem. Powiedziałem, że jeśli oni wejdą, to my nie wejdziemy. Zostali na dole.

Wałęsa był w szlafroku. Powiedziałem: Panie przewodniczący, panie Lechu, niech pan jedzie, niech pan rozmawia i powie im, że tak nie może być, że trzeba rozmawiać. Odmówił i powiedział, że tak nie rozmawia Polak z Polakiem. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do Komitetu Wojewódzkiego.

Zadzwoniłem do Barcikowskiego i powiedziałem, że misja się nie udała. On powiedział: Jedź jeszcze raz. Pojechaliśmy. Wałęsa był już ubrany i powiedział: Pojadę, nie ustąpię, spróbuję rozmawiać. Wałęsa nie chciał, żebyśmy z nim pojechali, mówił: Musicie tu zostać, gdyż 16 grudnia jest rocznica wydarzeń grudniowych, będzie potężna manifestacja, może się polać krew, wy musicie nad tym zapanować. To nas przekonało.

Wróciłem do Komitetu Wojewódzkiego. Skontaktowałem się z Klemensem Gniechem, dyrektorem stoczni i powiedziałem, żeby zebrał aktyw nie tylko członków partii, sekretarzy, ale majstrów, brygadzistów, którzy mają posłuch w załodze. Na spotkaniu powiedziałem, że byliśmy u Wałęsy, ale nie przy aresztowaniu, tylko, żeby skłonić go do wyjazdu na rozmowy. Stoczniowcy zrozumieli naszą dramatyczną misję.

Wspólnie z przyjaciółmi napisaliśmy oświadczenie egzekutywy KW, chyba to było 18 grudnia. Stwierdziliśmy, że dramatyczną decyzją zatrzymano proces realizacji Porozumień Sierpniowych, że oddala się proces demokratyzacji naszego życia, ale to nieuchronnie musi nastąpić. Oberwało mi się za to z KC.

Podczas obrad sztabu operacyjnego w Komendzie Wojewódzkiej (tylko raz nas wezwano) byli generałowie, admirałowie. Oni nas po prostu besztali. Jurek wtedy powiedział: Tadeusz, nie wytrzymam. Powiedziałem: Jurek, poczekaj, wytrzymaj. Oni nam zarzucali, że ulegamy Solidarności, że jesteśmy pod jej wpływem.

Przed Wigilią podjąłem decyzję, że zrezygnuję z funkcji najpierw ustną, potem pisemną. 8 stycznia 1982 odwołała mnie egzekutywa KW wbrew prawu, bo mnie powoływała konferencja sprawozdawczo-wyborcza w tajnym głosowaniu. Po pół roku wysłali mnie do Finlandii, gdzie zostałem radcą ambasady.

Wysłuchała Barbara Madajczyk-Krasowska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki