Bożena Grzywaczewska opowiadała mi po latach: "Geremek i Mazowiecki nie byli wtedy sławni, bo kto w stoczni znał redaktora naczelnego »Więzi« albo mediewistę z Warszawy? Ważny był sam fakt, że opozycyjni inteligenci ze stolicy są z nami i chcą pomagać. Mówiło się z szacunkiem: intelektualiści".
Ich rola w stoczni i potem w stanie wojennym oraz w wolnej Polsce była nie do przecenienia. Rywalizowali ze sobą, to fakt, czasem nawet - jak mówi Aleksander Hall (wywiad w "Rejsach") - ich stosunki były całkiem chłodne, ale jaka to była rywalizacja! Czy słyszał ktoś kiedyś, by mówili o sobie źle, by oczerniali się w mediach? Ulepieni byli ze szlachetnego kruszcu i oddani sprawom Polski.
Czytałam niedawno w magazynie polsko-niemieckim "Dialog", który wydaje Basil Kerski (chapeau bas!), fragment interesującej - jak można sądzić, wnioskując pars pro toto - biografii Bronisława Geremka, napisanej przez Reinholda Vettera "Geremek: Europejczyk i polski patriota". Dziwi mnie, że nikt z Polaków tego nie zrobił, no, ale książka jest, niebawem ukaże się jej polskie tłumaczenie, i to jest najważniejsze.
Natomiast biografii Tadeusza Mazowieckiego ciągle nie ma, choć to pierwszy niekomunistyczny premier III RP, jedna z najważniejszych postaci ostatniego ćwierćwiecza. Mazowiecki nie zostawił też, niestety, pamiętników. Szkoda, że Teresie Torańskiej (która także zmarła w tym roku) nie udało się namówić go na tak modny od jakiegoś czasu wywiad rzekę. Byłaby to z pewnością pasjonująca lektura.
Zaglądam do książki Mazowieckiego "Rok 1989 i lata następne", która zawiera kilka wywiadów, w tym także Torańskiej, parę tekstów odautorskich, ale widać, że to jednak za mało, by pokazać bogatą osobowość Mazowieckiego i przedstawić jego dokonania.
Spieszmy się z opisywaniem naszych bohaterów, bo tak szybko odchodzą, chciałoby się sparafrazować księdza Twardowskiego. Szczególnie że wiemy, jaką krzywdę mogą im wyrządzić książki pisane tylko na podstawie dokumentów bezpieki.
- Tadeusz Mazowiecki? Nie wiem, kto to był - odpowiadają rezolutnie uczniowie, pytani przez radiowego dziennikarza. Jednocześnie przez kraj przewala się dziwaczna akcja: "Ratujmy maluchy i starsze dzieci też". Rodzice chcą ratować swoje i cudze dzieci przed szkołą. Słusznie, niech nie tracą dzieciństwa i młodości! Najlepiej zamknijmy wszystkie szkoły. Niech się dziatwa bawi! Niech żyje bal! A może powinniśmy krzyczeć: Ratunku! Pomocy! Ratujmy maluchy i młodzież - przed rodzicami!
[email protected]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?