Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tadeusz Jędrzejczyk nowym prezesem NFZ. Zapowiada zmiany w służbie zdrowia [ROZMOWA]

rozm. Jolanta Gromadzka-Anzelewicz
Tadeusz Jędrzejczyk
Tadeusz Jędrzejczyk Przemek Świderski
Dr Tadeusz Jędrzejczyk został nowym prezesem NFZ. Jedno z pierwszych rozporządzeń prezesa zwiększy uprawnienia internistów i pediatrów.

Dantejskie sceny w SOR, gigantyczne kolejki do lekarzy specjalistów, brak miejsc na oddziałach interny - chorzy leżący tam na dostawkach. Zamierza Pan to zmienić?
To, co chcę zaproponować - bo tak naprawdę problem dotyczy sposobu kontraktowania ze szpitalami i przychodniami - to całościowe spojrzenie na problemy w nocnej obsłudze chorych, w szpitalnych oddziałach ratunkowych oraz izbach przyjęć. Te miejsca, gdzie pacjenci szukają pomocy w sytuacjach nagłego pogorszenia zdrowia, należałoby z systemu wyodrębnić. O ile ratownictwo działa w naszym kraju sprawnie, to nocną obsługę chorych i SOR trzeba pilnie zreformować. Nie podam tu konkretnych recept - chodzi jednak o to, by na SOR trafiali chorzy w stanach zagrożenia życia, a pozostali pacjenci otrzymywali adekwatną pomoc w punktach nocnej i świątecznej pomocy. Zrobię wszystko, by ta część systemu funkcjonowała w sposób harmonijny.

Czytaj także: Konkurs na prezesa NFZ. Rada NFZ poparła kandydaturę Jędrzejczyka na prezesa funduszu

Przybywa pacjentów w starszym wieku, tymczasem dramatycznie brakuje miejsc na oddziałach chorób wewnętrznych. Szpitalom nie opłaca się ich utrzymywać, bo za procedury internistyczne NFZ płaci marnie…
Wkrótce wycenę procedur przejmie od funduszu Agencja Oceny Technologii Medycznych. Cieszę się z tego, bo podzielam pogląd, że NFZ nie powinien jednocześnie płacić za świadczenia i ustalać ich ceny. Na pewno trzeba poprawić wycenę procedur w niektórych świadczeniach internistycznych i liczę, że to nastąpi. Uważam jednak, iż obawy, że oddziały tej specjalności będą likwidowane, są przedwczesne - większość szpitali nadal nadzorowana jest przez powiaty albo urzędy marszałkowskie, które do tego nie dopuszczą. Interes społeczny jest wciąż ważniejszy od rachunku ekonomicznego. Poza tym nie wyobrażam sobie szpitala bez dobrze funkcjonującego oddziału chorób wewnętrznych. Problem kolejek do lekarzy specjalistów również da się złagodzić, a system usprawnić tak, by poprawę odczuli pacjenci.


O pomysłach na skrócenie kolejek porozmawiamy za chwilę. Zapytam jednak - chce Pan ten system poprawiać czy Pan musi, bo tego oczekuje od prezesa NFZ szef rządu? Premier ma dość konfliktów na linii NFZ - Ministerstwo Zdrowia. Postawił więc na Pana, jako człowieka kompetentnego, a przy tym niekonfliktowego, co gwarantuje dobrą współpracę między resortem zdrowia a funduszem? Nie ma się też co oszukiwać - jeśli nie uda się poprawić funkcjonowania służby zdrowia w sposób odczuwalny dla pacjentów, PO może przegrać kolejne wybory. ..

Nie będę się bawił w spekulacje polityczne, powiem tak - każdy szef rządu, o jakimkolwiek układzie politycznym byśmy nie mówili, zakłada, że problemy, które są odczuwalne przez społeczeństwo i przez pryzmat których może być oceniany, powinny być możliwie najlepiej rozwiązywane. Z jednej strony, z inicjatywy Ministerstwa Zdrowia powstał pakiet rozwiązań, które mają między innymi poprawić funkcjonowanie kolejek. Z drugiej jest urząd, czyli NFZ, który ma obowiązek zapisy ustawy i rozporządzenia ministra zdrowia realizować. Jako prezes NFZ zamierzam ściśle współpracować z Ministerstwem Zdrowia. Tworząc dobry, zgrany zespół i tym samym zapewniając lepszy obieg i wymianę informacji, dużo dobrego da się jeszcze zrobić i poprawić efektywność systemu.

Czy, Pana zdaniem, powinno się zmienić algorytm, według którego dzielone są pieniądze na zdrowie między poszczególne oddziały? Od kilku lat Pomorze jest znów pod tym względem krzywdzone…

To pytanie nie do mnie, a do ministra zdrowia.

A czy nie najwyższa już pora, by rolnicy płacili składki zdrowotne nie symboliczne, a na takim poziomie jak wszyscy pozostali Polacy?
To pytanie proszę adresować do rządu.
W takim razie czy, Pana zdaniem, da się wyleczyć chory system ochrony zdrowia bez dodatkowych pieniędzy?
Jesteśmy w dość dobrym momencie, bo wzrost gospodarczy, który już mamy, poprawi sytuację finansową Narodowego Funduszu Zdrowia. Musimy jednak pilnować, by oczekiwania związane z wydatkami na zdrowie nie były rozdmuchane ponad miarę. Poza tym nawet w systemie, który dziś mamy, są jeszcze proste rezerwy. Podam przykład, co prawda spoza Polski, ale z kraju, do którego standardów aspirujemy i do którego coraz bliżej nam ekonomicznie - z Hiszpanii. Kraj ten z powodu kryzysu gospodarczego popadł w dość długą recesję, w niektórych częściach Hiszpanii pieniądze na ochronę zdrowia zmalały nawet o jedną czwartą. Tak się zdarzyło na przykład w Katalonii. Mimo jednak że straciła ona jedną czwartą swojego budżetu, nie zmniejszyła się efektywność systemu - nie zwiększyła się tam śmiertelność, nie pogorszyły różne obiektywne wskaźniki. My mamy ten komfort, że nie musimy ciąć wydatków na zdrowie o jedną czwartą, a mamy 2-3 procent pieniędzy więcej.

Jakiś czas temu odbił się głośnym echem firmowany przez Pana raport ekspertów z Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego na temat szpitali prywatnych, które wybierają rodzynki z ciasta, czyli koncentrują się na najbardziej opłacalnych procedurach, i szpitali publicznych, które zmuszone są leczyć wszystkich, a do niektórych pacjentów dokładać.
To nie jest taki czarno-biały obraz. Są prywatne szpitale, które działają bardzo dobrze, i publiczne, które selekcjonują pacjentów. Niezależnie więc od tego kto takie praktyki stosuje i wybiera sobie pacjentów, NFZ ma narzędzia, by to monitorować i na to reagować.
Wróćmy do kolejek do lekarzy specjalistów. Czy uda się je skrócić?
Nie obiecuję gruszek na wierzbie, bo mam świadomość, że nie wszystkie mechanizmy, które uda się wdrożyć, przyniosą oczekiwany efekt. Uważam jednak, że wysiłek taki trzeba podjąć, korzystając z zapisów ustawy, tak zwanego pakietu kolejkowego, choć jeszcze nie wszedł on w życie. Łatwiej będzie mi wyjaśnić to na przykładzie tego, co już na Pomorzu zrobiliśmy. Zaczęliśmy więc monitorować, czy informacje, które pacjent otrzymuje na naszej stronie internetowej bądź za pośrednictwem naszej infolinii, są zgodne z tym, co poradnie raportują nam do systemu. Na razie są to informacje statystyczne, czyli średni czas oczekiwania na poradę wynosi na przykład 143 dni. Natomiast niebawem świadczeniodawcy będą musieli raportować nam dane rzeczywiste, na przykład w poradni X można się zapisać na 5 lipca. Walkę z kolejkami trzeba zacząć od tego, by informacje, które otrzymuje pacjent w rejestracji poradni, były identyczne z tymi, jakie oferuje mu NFZ.

Czy nie uważa Pan, że niektóre kolejki są sztucznie pompowane? Poradnie specjalistyczne skarżą się, że część pacjentów zarejestrowanych na pierwszą wizytę w ogóle się nie zgłasza, nie zawiadamia też, że z porady rezygnuje. Zapisują się do kilku poradni, idą tam, gdzie szybciej mogą się dostać.
To prawda, sporo pod tym względem zmieni ustawa, podobnie jak w zakresie kompetencji lekarza rodzinnego, którego uprawnienia się zwiększą. Jedno z pierwszych rozporządzeń, które podpiszę jako prezes NFZ, zwiększy uprawnienia lekarzy internistów i pediatrów w podstawowej opiece zdrowotnej. Do tej pory nie mogli oni tworzyć własnej listy pacjentów (było to zarezerwowane jedynie dla lekarzy specjalizujących się w medycynie rodzinnej). To ważne, bo są miejsca, gdzie na jednego lekarza przypada więcej niż 2500 pacjentów, a to granica, której nie powinno się przekraczać. Pacjent będzie mógł wybrać, u kogo chce się leczyć i komu oddać pod opiekę dziecko.
Opinia publiczna z nadzieją czeka na wprowadzenie w życie "cancer planu". Na co chorzy na raka mogą liczyć w pierwszej kolejności, bo pewnie będzie on wprowadzany etapami?

Idea "cancer planu" polega na tym, że każdy pacjent z podejrzeniem nowotworu jest szybko diagnozowany i bez czekania w kolejce przechodzi do etapu leczenia. Będziemy się starali jak najszybciej taki system wdrożyć, musi on być jednak dopracowany w szczegółach, zwłaszcza w sferze koordynacji tego, co w tej materii przewidziano dla podstawowej opieki zdrowotnej, opieki ambulatoryjnej i szpitalnej. Na pewno czujność lekarzy rodzinnych musi być zwiększona, ale też nie chodzi o to, by szukać nowotworu tam, gdzie go nie ma. Ten właśnie złoty środek najtrudniej zapisać językiem kontraktów.

Na operację onkologiczną również czekać trzeba w kolejce. Odkąd premier przychylnie się ustosunkował do postulatu profesora Jacka Jassema zniesienia limitów w onkologii, szpitale gotowe są operować na dwie zmiany. Czy NFZ im za to zapłaci?

Według danych epidemiologicznych, mamy w kraju 150 tysięcy zachorowań na nowotwory rocznie, nie obawiam się więc, że wprowadzenie "cancer planu" w życie drastycznie zwiększy wydatki NFZ na ten cel. Być może początkowo trzeba będzie więcej wydać właśnie na operacje onkologiczne, ale tylko początkowo. Bo tak naprawdę leczenie nowotworów wcześnie wykrytych jest tańsze, a więc bardziej opłacalne dla systemu. Przede wszystkim jednak wprowadzenie "cancer planu" ma radykalnie zwiększyć szanse chorych onkologicznych na wyleczenie.

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki