Odsłonięcia dokonał syn lekarza Janusz w asyście władz Gdyni. Na uroczystości pojawili się też mieszkańcy dzielnicy, do dziś dobrze pamiętający swojego opiekuna.
- To był taki lekarz, jakich dziś właściwie już nie ma - mówi Aldona Wójcik, mieszkanka Orłowa. - Pomagał nam bezinteresownie, z głębi serca. Dobro pacjenta przedkładał nad własne zdrowie, poświęcał swoje życie rodzinne, aby leczyć chorych. Bez żadnej przesady można powiedzieć, że był doktorem Judymem naszych czasów.
Tomasz Kamiński, zanim otworzono przychodnię w Orłowie, leczył pacjentów we własnym domu, gdzie miejsca na medyczne sprzęty za dużo nie było. Jego synowie wspominają, że w związku z tym zdarzało im się sypiać na... fotelu dentystycznym.
- Tata jeździł też do chorych pacjentów nie tylko do Orłowa, lecz także do Wielkiego Kacka, Chwaszczyna, Bojana, Koleczkowa, czasami nawet za Kartuzy. Z wizyt takich nierzadko przywoził kurę, czy koszyk jajek, bo ludzie z wdzięczności dobrowolnie dawali mu, co mieli pod ręką. Sam zapłaty nie dopominał się nigdy. Pora dnia, o której miał jechać do pacjenta, nie miała znaczenia. Często do nagłych przypadków zrywany był telefonem w środku nocy i jechał wtedy leczyć ludzi, bo nigdy nikomu nie odmówił pomocy. Kiedy tego typu wizyty nasilały się, mama potrafiła grozić mu, że jak tak dalej pójdzie, odetnie telefon w domu.
Tomasz Kamiński zmarł w 1987 r. w wieku 63 lat.
21 kwietnia II tura wyborów. Ciekawe pojedynki
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?