- Ponary to największe miejsce kaźni Polaków na kresach wschodnich w II Rzeczpospolitej - zaznaczała Maria Wieloch, prezes Rodziny Ponarskiej. - Pamięć o ofiarach tej zbrodni przez dziesięciolecia była świadomie przemilczana w kraju i za granicą, ale nie umarła.
Przypomniała, że od lipca 1941 r. do lipca 1944 r. w lesie pod Ponarami opodal Wilna wymordowano ponad 100 tysięcy osób, w tym około 20 tysięcy Polaków, 70 tysięcy polskich Żydów, a także m.in. więźniów sowieckich, działaczy komunistycznych, Romów czy Białorusinów. Mordów dokonywali Niemcy i Litwini.
- W kaszubskich lasach w 1939 i 1940 roku, tak jak w lesie ponarskim, umierali ludzie od strzału nad haniebnymi dołami - podkreślał historyk Piotr Szubarczyk. - Kaszuby to bardzo dobre miejsce, by pamiętać o zbrodni ponarskiej także dlatego, że tu po wojnie nasi rodacy z Wileńszczyzny byli, jak mówiono, repatriowani.
W uroczystości brali udział przedstawiciele środowisk kombatanckich, ale też bliscy pomordowanych pod Wilnem. Włodzimierz Borek z Gdyni wspominał Tadeusza Pietrzaka, pierwszego męża swojej mamy.
- W ramach akcji "Wachlarz" wyjechał z Warszawy na Wileńszczyznę - wspomina. - Mama po wojnie bezskutecznie szukała męża, a w 2002 roku odnaleziono ślady po nim w gdańskim IPN. Jarosław Denisewski, bo na takie nazwisko miał lewe papiery, został przekazany służbom specjalnym na rozstrzelanie 18 grudnia 1942 roku, w dniu urodzin mojej mamy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?