Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szwejk ponad wszystko, czyli o kulturze picia alkoholu w Czechach

Tomasz Rozwadowski
Najpopularniejszymi spirytualiami nad Wełtawą są ziołowe likiery
Najpopularniejszymi spirytualiami nad Wełtawą są ziołowe likiery Paweł Relikowski
Tymczasowa prohibicja w Czechach nieco przyciemniła obraz kraju naszych południowych sąsiadów jako alkoholowej sielanki. Postanowiliśmy przypomnieć i opisać, co i jak się pije w Czechach. Bo przecież nie tylko, a nawet nie głównie, alkohol metylowy...

W Polsce wciąż żywotny, może już trochę mniej niż jeszcze kilkanaście lat temu, jest stereotyp Czecha jako wojaka Szwejka. Powieść Jaroslava Haszka (1883-1923) "Przygody dobrego wojaka Szwejka podczas wojny światowej", niedokończona, za życia pisarza opublikowana jedynie w części, i niedoceniona przez czechosłowackich krytyków literackich, z racji anarchistycznej i pacyfistycznej wymowy, została entuzjastycznie odebrana w Republice Weimarskiej, co utorowało jej wkrótce drogę do kanonu literatury światowej. Haszek, kombatant I wojny światowej, początkowo w szeregach armii austro-węgierskiej, a później Armii Czerwonej, anarcho-komunista i utracjusz, stworzył w swoim satyrycznym fresku postać optymistycznego, powiedzielibyśmy dzisiaj - "wyluzowanego" Czecha, żołnierza CK Armii, z natury prześmiewcy, anarchisty i pacyfisty, a przede wszystkim pogodnego obżartucha i piwosza. Szwejk miał to szczęście w nieszczęściu, że trafił na genialnego ilustratora Josefa Ladę, który stworzył i na wieczność utrwalił jego wizerunek jako łysego, pociesznego grubaska w austriackim mundurze. Szwejk, obowiązkowo z kuflem pienistego piwa w ręku, dla setek tysięcy czytelników w Polsce, gdzie powieść zyskała trwały kultowy status, stał się uosobieniem Czecha.

Publikujemy tylko 5 proc. treści. Resztę, 95 proc. przeczytasz po zalogowaniu się.

Wokół Szwejka, najpierw w komunistycznej Czechosłowacji, a później w demokratycznej Republice Czeskiej, powstał cały przemysł turystyczno-pamiątkarski, przyciągający z całego świata (powieść została przełożona na 57 języków!) rzesze miłośników Haszka i jego bohatera.

Z racji bliskości geograficznej pielgrzymów z Polski było wyjątkowo wielu, a trasy pielgrzymek wiodły przede wszystkim przez zabytkowe praskie piwiarnie, w których popijał jeszcze Haszek. Wielu polskich propagatorów kultury czeskiej swoją fascynację krajem nad Wełtawą zaczynało w praskiej, unieśmiertelnionej w powieści gospodzie U Kalicha. Wielu z nich poza fascynację Szwejkiem i czeskim pilznerem nie wyszło.

Bardziej elitarni wielbiciele Czech mają patrona w osobie Bohumila Hrabala (1914-1997), wybitnego pisarza, twórcy słodko-gorzkich opowieści o dwudziestowiecznych Czechach i dwudziestowiecznym czeskim losie, prywatnie syna browarników i fanatycznego piwosza, bywalca gospody U Zlateho Tygra na praskiej Libni, gdzie jeszcze niedługo przed śmiercią można go było spotkać nad kuflem. Jego oddziaływanie również można nazwać światowym, oparty na jego opowiadaniu film "Pociągi pod specjalnym nadzorem" zdobył Oscara dla najlepszego filmu nieanglojęzycznego w 1968 roku.

Okiem czechofila praktyka i teoretyka

Jednym z najsłynniejszych polskich wielbicieli Czech, Szwejka i wszystkiego, co czeskie, jest krakowski dziennikarz i pisarz Leszek Mazan. Zapytany o to, co i w jaki sposób piją Czesi, odpowiedział między innymi:
- Piwo jest podstawowym napojem alkoholowym w Czechach, choć na pozostających w obrębie Republiki Czeskiej Morawach bardzo popularne jest wino, na przykład czerwona frankovka. No ale na terenie całego kraju najchętniej pite jest piwo, obowiązkowo czeskiej produkcji, z niższą zawartością alkoholu niż w Polsce. Zimne, pieniste piwo bywa określane jako "uśmiech pana Boga", choć przytłaczająca liczba Czechów to ateiści. Piwo musi być koniecznie zimne, ciepłe piwo to trucizna.
W Czechach powiada się, że "ciepłe piwo jest gorsze niż zimna Niemka". Mocne słowa, prawda?
Leszek Mazan jest bardzo dobrego zdania o czeskiej kulturze picia. Twierdzi, że piją prawie wszyscy, i to piją regularnie, ale w małych ilościach i prawie wszyscy tylko w towarzystwie.

- W każdej, najmniejszej czeskiej miejscowości codziennie po pracy w gospodach zbierają się panowie. Wcześniej, w domu wskoczyli w overole, czyli po naszemu w dresy. W piwiarni każdy bywalec ma własny kufel, siada na swoim miejscu. Piją niewiele, jedno, dwa piwa, gadają, plotkują, opowiadają dowcipy. Nie pije się na ponuro, nie chleje się do upadu.
Z moich własnych obserwacji, poczynionych ubiegłego lata w Pradze, wynika, że w Czechach jest jednak sporo ludzi pijących ponad miarę, widoczni są też zupełnie zdegradowani alkoholicy płci obojga. Ale może Praga w lecie nie jest reprezentatywna dla reszty kraju.

- W Czechach pije się także alkohole wysokoprocentowe - kontynuuje krakowianin. - Jednak są to prawie wyłącznie kolorowe i przeważnie słodkie likiery. Jest ziołowa beherovka, popularna i chętnie pita, Czesi są z niej bardzo dumni. Jest gorzki i ciemny fernet, też ma swoich amatorów. Inni nazywają go lakierem trumiennym albo oddechem zmarłej kochanki. Ładnie, co? Lubiany jest też rum, ale nazwa jest chyba zastrzeżona, więc na rum mówi się potocznie "tuzmak", od "tuzemsky", czyli krajowy. Są też amatorzy śliwowicy, zdarzają się również tacy, którzy lubią borovickę, czyli słowacką jałowcówkę. Wódek czystych się nie lubi i mało kto je pije. Likiery pije się w małych kieliszkach i małych ilościach, niektórzy popijają je piwem.
Leszek Mazan przytacza anegdotę, według której pierwszy włodarz komunistycznej Czechosłowacji, rządzący od końca lat 40. do połowy 50. Klement Gottwald, stworzył w Komitecie Centralnym Komunistycznej Partii Czechosłowacji w Pradze specjalny wydział ds. polskiej wódki, którego pracowników, odpowiedzialnych za kontakty z towarzyszami z PRL, podstawową kompetencją była umiejętność picia polskiej gorzały. Oczywiście, umiejętności musieli się najpierw nauczyć, a później ją ćwiczyć.

Czecholog zaklina się, że to autentyk, mnie raczej ta historia pachnie Szwejkiem.

Info z przewodnika

"Czeskie piwo jest słabsze od naszej rodzimej produkcji, a podawane na etykietach bądź w kartach dań liczby (najczęściej 10 proc. i 12 proc.) to nie zawartość alkoholu, lecz ekstrakt chmielowy" - pisze w swojej barwnej, kilkakrotnie wznawianej książce "Czechy. Gospoda pełna humoru" Izabela Krausowa-Żur. - Przeciętny czeski piwosz z reguły zamawia dziesiątkę (desítka), dwunastkę (dvanáctka), pija tylko od święta. Zdarzają się też piwa mocniejsze (14, 15, a nawet 17 proc.). No i najważniejsze - piana - piwo musi ją mieć, inaczej uważane jest za nieświeże. Oczywiście istnieje czeska kultura picia piwa - przy stukaniu się kuflami należy spojrzeć sobie w oczy. Niektórzy Czesi opanowali trudną (dla nas) sztukę wypijania piwa jednym haustem (na ex), trwa to krótką chwilkę i znów można nalewać. Poza tym możemy się spotkać z kupowaniem piwa "na wynos" - trzeba mieć tylko swój dzban, piwiarnię o parę kroków i nie trzeba szukać sklepu monopolowego, jeśli się nam zdarzy niespodziewana wizyta, a w lodówce pusto.
Czesi mają także swój zwyczaj znaczenia wypitej liczby piw. Otóż na rachunku za każde wypite piwo kelner stawia kreskę, a rachunek zostawia na stole. Podczas płacenia zlicza się kreski. Jest to zwyczaj, który akceptują wszyscy czescy piwosze. Poza tym przy wejściu do hospody zdejmujemy nakrycia głowy. Uwaga! Nie wolno »łamać piwa«, to znaczy pod żadnym, ale to żadnym pozorem nie wolno dolać do świeżo przyniesionego piwa resztki piwa ze starego kufla. Taki czyn jest traktowany jako potwarz na wszystkich szanujących się piwoszy."

Kurczę, my, w porównaniu z nimi, jesteśmy jednak piwną barbarią. Pani Izabela uroczo i niezwykle kompetentnie pisze także o winie:
"Na terenie historycznych Czech najważniejszym okręgiem winiarskim jest położony opodal Pragi Mělník (około 170 ha winnic). Najsłynniejsze winnice mělníckie należały do rodziny Lobkowiczów, ale dziś, prócz nich, wiele innych rodzin para się winiarstwem. Poza Mělníkiem w Czechach doliczyć się można jeszcze ponad 400 ha winnic. Równie duże winnice są też w Roudnicach, w okolicach Mostu i Litoměřic. Znane są winnice w Karlštejnie i wcale niemałe koło Kutnej Hory. Wino należy jednak zdecydowanie do tradycji morawskiej i tam umiejscowione są najrozleglejsze winnice. Podobno nie pozostaje to bez wpływu na charakter - picie wina sprawia, że Morawianie są bardziej otwarci, towarzyscy i łatwiej nawiązać z nimi kontakt niż z pijącymi piwo Czechami. A oto jakie gatunki wina wytwarzane są na Morawach:

Wina białe: Ryzlink vlašský (austr. welschriesling), Ryzlink rýnský (riesling reński), Rulandské bílé (pinot blanc), Neuburské (austr. neuburger), Tramín (traminer, gewürztraminer), Sauvignon blanc, Chardonnay, Rulandské šedé (pinot gris), Muškát moravský, Müller Thurgau, Veltlínské Zelené (austr. grüner veltliner), a także morawska specjalność: Pálava.
Wina czerwone: Svatovavřinecké (saint-laurent), Frankovka (limberger, austr. blaufränkisch), Zweigeltrebe, Modrý Portugal (blauer portugieser, oporto), Andre, Rulandské modré (pinot noir)." Ha!

Jeśli chodzi o alkohole mocne, to autorka kulinarnego przewodnika po Czechach w całej rozciągłości potwierdza to, co wcześniej powiedział Leszek Mazan. Ocenia jednak: "Czeskie wódki nie należą do najlepszych, ustępują pola naszym wyrobom". Okazuje się, że pod względem zdrowotnym także.

Aha. Jeszcze jedno. Z anglojęzycznego hasła w Wikipedii dotyczącego czeskich likierów dowiedziałem się o istnieniu koktajlu z beherovki z tonikiem. Czesi mówią na niego "betonic". A z kolei polskie hasło na ten sam temat przytacza słowa byłego czeskiego premiera, socjaldemokraty Milosza Zemana, który swego czasu powiedział: "Becherovka to przyjemna rozkosz, tak o dziesiątej rano, jak i późno wieczorem".

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki