Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sztutowo. 77 rocznica początku ewakuacji morskiej więźniów KL Stutthof

red.
Ewakuacja obozu Stutthof
Ewakuacja obozu Stutthof Muzeum Stutthof
Dnia 25 kwietnia wszczęto przygotowania do ostatecznej ewakuacji obozu. Ustawiono nas w szeregu do transportu i liczono. Ale zaraz potem rozległ się krzyk: Stać! Limit był wyczerpany - w taki o to sposób początek ewakuacji morskiej KL Stutthof 25 kwietnia 1945 r. zapamiętała więźniarka Hermine Schmidt.

Ewakuacji obozu Stutthof

Dnia 25 kwietnia wszczęto przygotowania do ostatecznej ewakuacji obozu. Ustawiono nas w szeregu do transportu i liczono. Ale zaraz potem rozległ się krzyk: Stać! Limit był wyczerpany. Zwykle opustoszałe ulice obozowe zapełniły się więźniami, na których twarzach malowała się przytłaczająca niepewność. Te wychudzone postacie w pasiakach, jeszcze chwiejące się i dopiero co wypuszczone z izby chorych, bezradnie siedziały w kucki w swoich kolumnach. Wszędzie panował chaos. Przed wszystkimi barakami starego obozu dla kobiet toczyły się ożywione dyskusje. W obozie pozostała bardzo nieliczna grupka esesmanów. Inni ulotnili się już na długo przedtem. A ten wiosenny dzień był wyjątkowo pogodny. Stutthof został przekazany niemieckiej armii i w przeciągu kolejnych 24 godzin mógł się stać miejscem walk. Najbardziej martwiliśmy się o naszych chorych. Ale po opisanym wcześniej rozstaniu razem z Evchen pośpiesznie opuściliśmy tern obozu. Po raz ostatni przeszłyśmy przez osławioną bramę śmierci, tym razem już bezpowrotnie. Czy za bramą czekała nas wolność — wspomina więźniarka Hermine Schmidt.

Jak pokazały kolejne godziny i dni przekroczenie obozowej bramy nie oznaczało dla więźniów wolności. Wręcz przeciwnie, było ono kolejnym etapem ich cierpienia.
W trakcie zarządzonej przez komendanturę ewakuacji morskiej wzięło udział blisko 4400 więźniów obozu koncentracyjnego Stutthof. Na prowizorycznych i zniszczonych barkach więźniowie mieli zostać przetransportowani z Mikoszewa poprzez Gdańsk i Zatokę Helską do Niemiec. Większość z nich nigdy tam nie dotarła.

Część więźniów w maju 1945 r. trafiła do krajów skandynawskich. Jednak dla blisko 50% z biorących udział w ewakuacji morskiej zakończyła się ona śmiercią. Wygłodniali, wychudzeni oraz schorowani więźniowie umierali z wyczerpania.
Jedna z więźniarek Agnieszka Recław, w taki o to sposób wspominała warunki panujące na barkach:

„Głód jest straszny, ale pragnienie stokroć gorsze. Wargi popękały, a w ustach ślina zamieniła się w jakąś gęstą maź. Chcąc ją przełknąć, odczuwało się w przełyku jakiś dziwny, kłujący, piekący ból. Dużo z naszych, którzy nie mogli wytrzymać, pili morską wodę i w ten sposób przypieczętowali swój los. Umierali w krótkim czasie wśród straszliwych boleści”

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki