18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sztafeta szlifuje formę na Pekin w Trójmieście

Waldemar Gabis
Dariusz Kuć, najszybszy polski sprinter
Dariusz Kuć, najszybszy polski sprinter Fot. Grzegorz Pachla
Za miesiąc - dokładnie 22 sierpnia - polska sztafeta 4x100 m mężczyzn pobiegnie w eliminacjach igrzysk olimpijskich. Dzień później jest finał. Faworytami do złota będą oczywiście Amerykanie. A Polacy?

- Nie jesteśmy tak szybcy, jak członkowie kilku innych sztafet. Te braki nadrabiamy w strefie zmian. Często ryzykujemy, ale nie mamy nic do stracenia - tłumaczy trener Henryk Osik.

Przed rokiem na mistrzostwach świata nasi sprinterzy nie ukończyli finału po błędzie na pierwszej zmianie. Dwa lata temu zostali wicemistrzami Europy. Z tamtego składu pozostali Marcin Jędrusiński, Dariusz Kuć i Łukasz Chyła. Cała trójka oraz Marcin Nowak, Robert Kubaczyk i Kamil Masztak od dwóch tygodni są w Trójmieście.

Mieszkają w hotelu gdańskiej Akademii Wychowania Fizycznego i Sportu, trenują w Sopocie. Na treningi dojeżdżają taksówkami razem z koleżankami z żeńskiej sztafety, która także wystartuje w Pekinie.

- Trochę to dojeżdżanie jest uciążliwe, ale można przywyknąć - mówi Jędrusiński.
- Najważniejsze, że wszystko to, co zaplanowaliśmy podczas przygotowań, zostało zrealizowane dodaje trener Osik.

Zawodnicy od kilku dni trenują raz dziennie. Biegają głównie krótkie, 50-metrowe odcinki. Po każdym z nich sami pobierają sobie krew. Fizjolog sprawdza stężenie zakwaszenia. Jest spore, ale szkoleniowiec kadry nie odpuszcza.

- Trzymaj rytm - krzyczy trener Osik po kolejnej serii do Dariusza Kucia, od dwóch lat najszybszego Polaka.
- Dawaj, dawaj - to z kolei Daria Korzyńska, członkini żeńskiej sztafety, dopinguje Marcina Nowaka. Ten zwalnia jednak na ostatnich dwóch metrach. - Zawsze tak robi, na zawodach też. A potem na mecie brakuje setnej sekundy.

Nowak, choć zmęczony słyszy uwagę koleżanki. - Nie zwalniałem - broni się. - Na pewno ci się wydawało. Ale to Korzyńska ma rację. Trener Osik takie uwagi puszcza mimo uszu. Po pierwsze Nowak nie będzie biegał na czwartej zmianie, nie będzie więc mijał linii mety. Po drugie wszyscy członkowie sztafety są w wysokiej formie. Czterech z nich potrafi teraz przebiec 100 metrów w czasie 10,39. Najlepszy Kuć kilka setnych sekundy szybciej.

- Dwa lata temu, gdy zdobywaliśmy srebro mistrzostw Europy, czterech najlepszych mieściło się w czasie 10,52 - uśmiecha się Osik. - Przymierzamy się do pobicia rekordu Polski, który należy jeszcze do Woronina, Licznerskiego, Duneckiego i Zwolińskiego (wynik 38,33 dał im srebrny medal olimpijski w 1980 r. - przyp. red.)

W związku z tym, że sprinterzy i sprinterki mniej trenują, mają więcej czasu dla siebie. Zwiedzają gdańską Starówkę, chodzą do kina, bywają na molo w Sopocie. Tydzień temu oglądali na sopockim Hipodromie wyścigi konne. Czy trener goni do łóżek?

- Nie ma takiej potrzeby. Sami potrafimy się zdyscyplinować. Igrzyska olimpijskie to nie jakieś tam zawody, to marzenie każdego z nas. Chcemy coś osiągnąć, dlatego tu jesteśmy - mówi Jędrusiński.

Polscy sprinterzy w Pekinie będą rywalizować z 15. innymi sztafetami. Co ich interesuje? - To moje pierwsze igrzyska i fajnie byłoby pobiec w finale - mówi Kuć. Ma w sobie coś łobuzerskiego.

Niewysoki patrzy z odrobiną buty na otoczenie. On zna swoją wartość. - Dwa lata temu, gdy debiutowałem na mistrzostwach Europy seniorów byłem szósty w finale setki. To ja biegłem na ostatniej zmianie sztafety, która zdobyła wicemistrzostwo Europy.

Nie co inaczej na start w stolicy Chin patrzy Jędrusiński, dla którego będą to trzecie igrzyska. W 2000 roku miał ledwie 19 lat i musiał zadowolić się rolą rezerwowego. Cztery lata temu był już silnym punktem sztafety. Piąte miejsce nie ucieszyło jednak nikogo z jej członków. - W eliminacjach uzyskaliśmy trzeci czas. No i zaczęliśmy myśleć o medalu - przypomina. - Medal w Pekinie? To możliwe.

W ekipie nie ma Marcina Urbasia, który w 1999 roku na 200 metrów złamał nieosiągalną dla białych barierę 20 sekund (na mistrzostwach świata w Sewilli pobiegł w czasie 19,98 s. Wcześniej dokonał tego tylko Włoch Pietro Menea). Urbaś obraził się na trenera Osika. Problemu nie widzą pozostali członkowie sztafety. - Marcina tak naprawdę nie ma z nami już od kilku lat. Poza tym, powiedzmy sobie szczerze, na każdego przychodzi czas - mówi nie co filozoficznie Jędrusiński.

Jutro polska sztafeta startuje w Sztokholmie. Cztery dni później w Londynie. Trener Osik w obu mityngach wystawi inny skład. We wtorek na bieżni pojawią się Nowak, Chyła, Jędrusiński i Kuć. W sobotę Polacy pobiegną w składzie Kuć, Chyła, Jędrusiński i Matczak (albo Matczak i Jędrusiński). Te biegi mają pokazać, które z ustawień będzie optymalnym.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki