Co to oznacza dla pacjentów? - Przede wszystkim bezpieczeństwo wynikające z faktu, że wszystkie zabiegi, którym są poddawani, odbywają się zgodnie z procedurami - twierdzi Marek Labon, zastępca dyrektora szpitala.
- Oto przykład. Pacjent po zabiegu transportowany jest z bloku operacyjnego na oddział. Czeka go podróż windą. A winda może nagle utknąć między piętrami. Czekając aż ruszy, chory może stracić przytomność. Akredytacja oznacza, że na pewno nie będzie chorego wiozła salowa, a konkretna osoba z personelu medycznego przygotowana do podjęcia reanimacji. I że nic złego mu się w szpitalu nie ma prawa stać.
Za każdą czynność w stosunku do pacjenta, np. podanie leku czy kroplówki odpowiada nie anonimowy pracownik szpitala, a konkretna osoba z imienia i nazwiska. "Miejski" to placówka specyficzna, bo to szpital ratunkowy. Ma 13 oddziałów, słynną na całe Trójmiasto ortopedię, neurologię z pododdziałem udarowym, od niedawna własne Centrum Zawałowe. Rocznie leczy ok. 19 tys. chorych, głównie mieszkańców Gdyni. Zdobył ich zaufanie.
Kolejny egzamin za trzy lata
Dr Lidia Kodłubańska, dyrektor Szpitala
Miejskiego w Gdyni
Zdobycie tej akredytacji okupione jest niezwykle ciężką pracą całego personelu naszego szpitala. W ciągu czterech lat, od kiedy kieruję tą placówką, udało się nam zdobyć certyfikat zarządzania ISSO, a następnie akredytację.
Centrum stawia szpitalom ubiegającym się o nią niezwykle wysokie wymagania.
Były bardzo trudne do spełnienia, ponieważ szpital mieści się w budynkach, które liczą ponad 80 lat. Wynikające z tego niedostatki nadrabiamy dobrą organizacją pracy. Musimy się starać, bo akredytacja jest tylko na trzy lata.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?