Spis treści
Szpital Rehabilitacyjny „Jantar” w Jantarze w powiecie nowodworskim pacjenci chwalą za doskonały zespół rehabilitantów, wygodne pokoje, piękny ogród. Jest również grota solna, basen i kriokomora, a kuchnia tak smaczna, że „nie można schudnąć”. Ale nie wszyscy są zadowoleni. Trafiła do nas skarga od jednego z byłych pacjentów, który uważa, że podczas pobytu zostały ograniczone jego prawa: i pacjenta, i obywatela.
Nie ja jestem autorem powiedzenia „Skazani na Jantar”, aczkolwiek bardzo mi się podoba - napisał w korespondencji kierowanej m.in. do naszej redakcji.
Pacjenci bez gości. Dlaczego nie ma odwiedzin?
Jednym z przykładów tych przepisów - jak to nazywa autor mejla - rodem z zakładu karnego, miałby być, „bezprawny całkowity, bezterminowy zakaz odwiedzin”. Tymczasem ta izolacja, co tłumaczy Joanna Polak, dyrektor Szpitala Rehabilitacyjnego „Jantar” sp. z o.o. w Jantarze, wprowadzona została 5 stycznia br. i była skutkiem bardzo wysokiej liczby zachorowań pacjentów na choroby zakaźne, m.in. infekcje grypo- i covidopodobne.
Następstwem zachorowania pacjenta na infekcję wirusową jest konieczność zakończenia pobytu w szpitalu rehabilitacyjnym i kontynuacji leczenia infekcji w trybie ambulatoryjnym lub szpitalnym. Dla tych pacjentów, a było ich na przełomie roku kilkunastu, oznacza to ogromną stratę, ponieważ muszą przerwać rehabilitację w specjalistycznej placówce i uzyskać kolejne skierowanie, co nie zawsze będzie możliwe i oczekiwać na termin przyjęcia - wyjaśnia Joanna Polak.
PRZECZYTAJ TEŻ: Malbork. Porodówka w czołówce ogólnopolskiego rankingu. Pacjentki doceniają i dlatego przyjeżdżają nawet spoza Pomorza
W „Jantarze” przebywają osoby z całej Polski, nie tylko z Pomorza. Nie wszyscy więc mają gości, nawet jeśli przebywają na rehabilitacji długie tygodnie. Decyzja została podjęta dla dobra wszystkich pacjentów. Zresztą podobnie postępuje wiele innych placówek medycznych w czasie, gdy widać nasilenie infekcji dróg oddechowych.
- Personel szpitala wielokrotnie obserwował sytuacje, gdy osoby odwiedzające pacjentów miały ewidentne i ostre symptomy choroby zakaźnej, czyli kaszel i katar, a mimo to spotykały się z pacjentem. Wielokrotnie osoby odwiedzające ignorowały ustawowy obowiązek noszenia maseczek, a próby upominania ze strony personelu często kończyły się agresywnymi czy wręcz chamskimi reakcjami - przyznaje dyrektor.
Jej zdaniem, skoro liczba odnotowanych zakażeń górnych dróg oddechowych wśród pacjentów w ostatnim czasie spadła do zera, to można stwierdzić, że było to słuszne postępowanie.
Szpital w Jantarze, ale nie można nad morze. Są powody
Przebywający w szpitalu są też zdziwieni, że nie mogą opuścić placówki i wybrać się choćby na spacer nad morze. To trochę jak „być w Rzymie i nie widzieć papieża”.
Szpital Rehabilitacyjny „Jantar” jest placówką medyczną o statusie szpitala, w istotę którego jest wpisane leczenie stacjonarne. Niestety, pacjenci często mylą pobyt w szpitalu rehabilitacyjnym z pobytem w sanatorium czy uzdrowisku - uważa Jolanta Polak.
Zdaniem szefowej placówki, to szczególnie istotne w kontekście finansowania pobytu pacjenta przez Narodowy Fundusz Zdrowia.
- W momencie przyjęcia do szpitala personel przejmuje odpowiedzialność za zdrowie i życie pacjentów, którzy są często ludźmi ciężko chorymi, z ograniczoną sprawnością fizyczną. Szpital nie byłby w stanie odpowiadać za pacjentów poza terenem szpitala. Pacjenci mogą natomiast dowolnie spacerować poza budynkami, po zamkniętym terenie. Do ich dyspozycji jest znajdujący się przy budynku, niestandardowo duży w porównaniu z większością szpitali, pięknie zaaranżowany ogród, gdzie można dowolnie spacerować i odpoczywać na ławkach wśród drzew i kwiatów, korzystając z nadmorskiego powietrza - wylicza Joanna Polak.
Ten „spacerniak”, jak go nazywają niektórzy internauci, przydał się również podczas ostatniego wzrostu zakażeń. Stał się miejscem „widzeń”, tyle że pod chmurką.
Wstrzymanie odwiedzin nie było i nie jest całkowite i bezwzględne, stąd jest ono ograniczeniem, a nie zakazem - tłumaczy nam Joanna Polak. - Personel szpitala każdorazowo na prośbę pacjentów umożliwia spotkania na świeżym powietrzu, o ile warunki pogodowe nie są nazbyt uciążliwe oraz z ograniczeniem co do liczby odwiedzających, jak również przy wymogu, aby żadna z osób odwiedzających nie przejawiała objawów infekcji układu oddechowego.
Alkohol i papierosy w sprzedaży. Skąd używki w szpitalu?
Ale, jak wytyka pacjent, mimo tylu rygorów są też rozwiązania, które mogą zaskakiwać. Otóż w regulaminie, owszem, mowa jest o zakazie spożywania alkoholu i paleniu papierosów w szpitalu, a jednocześnie działa tam kafejka, w której są one dostępne.
Sprzedaż alkoholu na terenie szpitala to zapewne standardy najwyższej światowej klasy, potwierdzone wszystkimi możliwymi certyfikatami jakości - obśmiewa autor korespondencji, którą otrzymaliśmy.
To rzeczywiście wydaje się kontrowersyjne, ale w ustawie o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi nie figurują szpitale. Żadnych wykluczeń dotyczących placówek medycznych nie wprowadziła też Rada Gminy Stegna, która określa zasady usytuowania miejsc sprzedaży i podawania napojów alkoholowych w nadmorskich miejscowościach.
Na terenie szpitala funkcjonuje kawiarnia ze sklepikiem, która znajduje się w wydzielonym miejscu. Pacjenci mogą kupić niezbędne drobiazgi, których zabraknie im w trakcie długoterminowego pobytu. Mogą również wypić kawę czy zjeść ciasto spędzając czas z innymi pacjentami lub z odwiedzającymi ich gośćmi - informuje dyrektor Polak. - Można tam zakupić alkohol niskoprocentowy, który można spożywać wyłącznie w kawiarni.
Niemniej umożliwianie spożywania alkoholu rehabilitowanym pacjentom może wywołać co najmniej zdziwienie. Szefowa „Jantara” widzi to inaczej.
- W szpitalu przebywają pacjenci pełnoletni, odpowiedzialni za swoje decyzje i do nich należy uzgodnienie z lekarzem, czy wypicie szklanki piwa bądź lampki wina wpłynie na proces rehabilitacji. Poza tym wyznaczonym miejscem na terenie szpitala obowiązuje absolutny zakaz spożywania alkoholu. Nie wolno również uczestniczyć w żadnych zabiegach po spożyciu nawet najmniejszej dawki alkoholu - podkreśla.
Podobnie jest z papierosami, choć zdaniem pacjenta, który się poskarżył, to trochę jak przymykanie oka na ustawowe zapisy, z których wynika, że wszystkie placówki medyczne muszą być strefami wolnymi od papierosowego dymu. Co jednak zrobić z palaczami, którzy spędzają na przykład sześć tygodni w szpitalnej sali?
Zdajemy sobie sprawę, że niektórzy pacjenci są uzależnieni od nikotyny, a celem ich pobytu w szpitalu nie jest leczenie uzależnienia, ale rehabilitacja. Pozbawienie ich możliwości oddawania się nałogowi przy ograniczonych możliwościach opuszczania obiektu prawdopodobnie szybko spotkałoby się z zarzutem naruszenia praw pacjenta i swobód obywatelskich - przypuszcza Joanna Polak. - Dlatego w sklepiku dostępne są papierosy, a na terenie szpitala, na zewnątrz budynków, są wyznaczone miejsca do palenia. Decyzję o korzystaniu z nich pozostawiamy dorosłym pacjentom. Poza wyznaczonym punktem na terenie szpitala, włączając pokoje, obowiązuje absolutny zakaz palenia.
Pacjent obśmiewa zakaz pływania. Dyrekcja: nie każdy basen to pływalnia
W szpitalu jest też komunikat, który w pierwszej chwili wygląda co najmniej absurdalnie: „Na basenie obowiązuje całkowity zakaz pływania”.
- Jakkolwiek z drugiej strony poprawia od rana humor, bo rodem z filmów Barei. Proponuję zostawić, jak jest - pisze pacjent.
Z czego wynika brak możliwości pływania?
Zakaz pływania obowiązuje w basenie zlokalizowanym w budynku B. Basen ten ma wymiary 8 na 3,5 m oraz głębokość 1,2 m. Jest przeznaczony wyłącznie do ćwiczeń rehabilitacyjnych wykonywanych pod nadzorem wyspecjalizowanego personelu medycznego. Korzystanie z niego w inny sposób mogłoby stanowić zagrożenie dla zdrowia pacjentów - wyjaśnia Joanna Polak.
Szpital Rehabilitacyjny „Jantar” ma dwa baseny.
- Drugi, pełnowymiarowy basen, zlokalizowany w budynku A, jest udostępniany pacjentom jako pływalnia po godzinach pracy rehabilitacji. W przypadku, kiedy pacjent uzyska zgodę lekarza, może skorzystać z tego basenu z zastrzeżeniem, że transport pomiędzy budynkami oddalonymi od siebie o 550 m może odbywać się wyłącznie środkami komunikacji udostępnianymi przez szpital - podkreśla dyrektor.
Czyli… to też rodzaj ograniczenia. Ale po raz kolejny dyrektor powtarza podstawowy argument.
- Musimy pamiętać, że nasza placówka jest szpitalem rehabilitacyjnym, a nie sanatorium czy uzdrowiskiem ani tym bardziej komercyjną czy ogólnodostępną pływalnią. Baseny w obiekcie są zlokalizowane i utrzymywane w ściśle zdefiniowanych celach leczniczo-rehabilitacyjnych, a nie wypoczynkowych, rozrywkowych czy sportowych - przypomina Joanna Polak.
Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?