Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szkoła na czterech łapach: zwierzęta umieją wybaczać

Dorota Abramowicz
Miriam mówi, że jej synek, półtoraroczny Milan, i psy wysyłają do siebie komunikaty bez słów. I dziecko, i zwierzęta zbliżają się do siebie po łuku, stają bokiem, jakby chcąc powiedzieć: - Nic do ciebie nie mam, nie zrobię ci krzywdy. Rodzice jednak stale pilnują, czy ten rozejm nie zostaje przez jedną ze stron naruszony
Miriam mówi, że jej synek, półtoraroczny Milan, i psy wysyłają do siebie komunikaty bez słów. I dziecko, i zwierzęta zbliżają się do siebie po łuku, stają bokiem, jakby chcąc powiedzieć: - Nic do ciebie nie mam, nie zrobię ci krzywdy. Rodzice jednak stale pilnują, czy ten rozejm nie zostaje przez jedną ze stron naruszony Gabriela Król
Nie musisz czekać na Boże Narodzenie, by porozmawiać ze zwierzętami. One mówią do nas nie tylko w wigilijną noc. I niekoniecznie ludzkim głosem - twierdzi Miriam Gołębiewska, psycholog zwierząt.

wideo: Gabriela Król
W noc wigilijną, według wczesnochrześcijańskich apokryfów, ludzkim głosem mówią tylko te zwierzęta, które pomagały Świętej Rodzinie w czasie ucieczki przed Herodem: konie, kozy, owce i krowy. Gospodarz powinien podzielić się z nimi o północy opłatkiem, a następnie ukryć się i podsłuchać, co mają do powiedzenia

Podobno ten jeden, jedyny raz w roku, w Wigilię o północy, mamy niepowtarzalną szansę wysłuchać zwierzeń czworonożnych przyjaciół. Możemy dowiedzieć się, dlaczego nasz pies denerwuje wszystkich szczekaniem, kiedy przychodzą oczekiwani i sympatyczni goście. Zrozumieć kota, który nie zamierza korzystać z kuwety. I konia, który nie opuści okazji, by ugryźć stajennego, pana Władka.

Tylko dlaczego muszę czekać aż do Bożego Narodzenia?

- Chcesz się dogadać ze zwierzęciem? - pyta Miriam. - Nie ma w tym żadnej magii. To tak jak z człowiekiem - musisz poświęcić drugiej istocie czas, starać się zrozumieć. Trzeba też uważnie patrzeć.

Choć do Bożego Narodzenia został niespełna tydzień, pogoda na Kaszubach wcale nieświąteczna. Mgła wznosi się nad lasem, topnieje resztka śniegu. Kopyta i łapy koni, psów, krów, owiec i kóz zostawiają ślady w błocie. Zwierzęta są radośnie podekscytowane - Filip pojawił się z jedzeniem.
Tylko Djamal kładzie uszy. To znaczy, że jest zdenerwowana. Prawdopodobnie złości ją Magda, półroczna świnka, która rozpycha się przy korycie. Magda nie zwraca uwagi na nerwy Djamal, w przeciwieństwie do stada kóz pod wodzą Szreka, które odsuwają się od konia na bezpieczną odległość. Za to zaciekawiona Agnes, długoroga i kudłata krowa szkockiej rasy wyżynnej Highland cattle, podchodzi do ogrodzenia, sprawdzając, co się dzieje.

W kuchni przy oknie stoi choinka, a na stole inkubator z temperaturą nastawioną na 38 st. C. Ze środka dobiega ciche popiskiwanie - z dwóch jajek wykluły się już kurczęta. Szczeniaki pasterskiej rasy border collie Gryfin i Jamie próbują ukraść plastikową bombkę. Półtoraroczny Milan bawi się w sprzątanie. Psy, skaczące radośnie na widok gości, omijają dziecko, chociaż uważnie obserwują, czy nie uda się zwędzić Milanowi szufelki.

Gospodarstwo pełne zwierząt, z domem czekającym jeszcze na wykończenie, rozpościera się na Kaszubach przy brzegu lasu, kilkadziesiąt kilometrów od Trójmiasta. W tym nietypowym domu i obejściu należącym do małżeństwa Gołębiewskich: Miriam, biologa, psiej behawiorystki, hodowcy psów, oraz Filipa, architekta i pasjonata zachowań koni, prawie każde zwierzę ma swoje imię.

**

Psychologia na czterech łapach**

Miriam i Filip na kaszubską wieś przenieśli się z Gdyni. Świadomie i bez żalu za atrakcjami Trójmiasta. Ona, studiując biologię na Uniwersytecie Gdańskim, zaangażowała się w unijny projekt, którego celem było ratowanie wilków przed kłusownikami. W pracy magisterskiej udowodniła, że wystarczy zaangażować do pilnowania liczącego sto owiec stada zaledwie pięć psów pasterskich, by ich obecność skutecznie odstraszyła wilki. I zabijanie drapieżników przez pasterzy nie będzie już konieczne. Po zakończeniu projektu organizacja World Wildlife Fund (WWF) zaczęła przekazywać hodowcom owczarki podhalańskie.

On, choć na Politechnice Gdańskiej skończył architekturę, podzielał pasję żony. Jeszcze w trakcie studiów wyjechali razem do Kanady i USA. W Kanadzie uczyli się rozumieć zachowanie koni, w ośrodku Peter and the Wolf w Chicago Miriam zdobywała doświadczenie trenera psów.

W kanadyjskiej Companion Animal Science Institute, założonej przez słynnego zaklinacza psów Jamesa O’Heare’a, Miriam Gołębiewska ukończyła kurs behawioralny ze specjalizacją agresja u psów, a w Wyższej Szkole Psychologii Społecznej w Warszawie podyplomowe studia z psychologii zwierząt. Od kilku lat pracuje nad doktoratem i wraz z Joanną Jankowską prowadzi w Gdyni profesjonalna szkołę dla psów DogProject.

Filip odsunął na bok projekty architektoniczne i przed dwoma laty skoncentrował się na rolnictwie. Studiuje temat permakultury, czyli świadomego użytkowania ziemi, zwiększenia jej żyzności i tworzenia naturalnych krajobrazów, w których są wytwarzane produkty żywnościowe i powstają samowystarczalne gospodarstwa. Tworzy pastwiska i łąki. Oprócz tego pracuje nad techniczno-elektronicznymi rozwiązaniami w hodowli. Ostatnio - nad obrożami lokalizacyjnymi dla kóz, które pasą się na sześciohektarowym gospodarstwie.

Świnia wchodzi na głowę

O zwierzętach i ich zachowaniu Miriam i Filip mogą mówić godzinami. I robią to z pasją. - Dziś określenie „dobrostan zwierząt” odnosi się nie tylko do kwestii fizycznej, czyli zapewnienia pożywienia i dachu nad głową - mówi Miriam. - To także potrzeba zapewnienia komfortu psychicznego. Tak samo jak człowiek, także zwierzęta lepiej się czują w dobrym, przyjaznym towarzystwie.

Przyjaźnie zawierane są nie tylko w obrębie tego samego gatunku. Djamal przyjaźni się z owcami, które chodzą zawsze za koniem. Kiedy klacz jest sama na pastwisku, rży z tęsknoty za swoimi kudłatymi przyjaciółkami. Z kolei koń Gizmo towarzyszy chętnie krowie Agnes i dwóm byczkom -
Torresowi i Timi.

Jeśli może istnieć przyjaźń, to nie należy się dziwić uczuciom przeciwstawnym - niechęci, a nawet nienawiści. - Mówi się, że słonie są szczególnie pamiętliwe, ale wiele innych zwierząt także potrafi zapamiętać złe doświadczenia - tłumaczy Miriam. - Pies, który był drażniony przez bywającą w naszym domu osobę, nawet po latach będzie na nią warczeć. Znam przypadek, gdy konie szczególnie nie lubiły pewnego stajennego. Mężczyzna ów często przychodził do pracy pijany i zachowywał się agresywnie i nieprzewidywalnie. Konie przepędzały go z boksów tak skutecznie, że stajenny stracił pracę.

Zwierzęta, tak jak ludzie, umieją na szczęście wybaczać. Trzeba tylko krok po kroku przekonać je, że mają do czynienia z osobą im przyjazną. Nie można jednak zbyt długo czekać z naprawianiem wzajemnych stosunków.

Istnieje więc szansa, że Djamal przestanie złościć się na Magdę. Zwłaszcza że Magda, jak na świnię przystało, jest bardzo inteligentnym zwierzęciem.

- Prosiak trafił do nas wiosną tego roku, jako rekompensata od znajomych z sąsiedniej wsi za przeszkolenie psa - opowiada Filip. - Świnie bardzo chętnie i szybko się uczą, można je wyszkolić podobnie jak psy. Trzeba jednak uważać, bo zdarzało się, że udomowione świnie wchodziły właścicielom na głowę.
Magda biega wraz z innymi zwierzętami po pastwisku. Świnie mają rozwinięty instynkt rycia, więc - jak mówią Gołębiewscy - okrutne byłoby trzymanie jej w chlewie na betonie. Za to wypuszczona luzem, zastępuje... glebogryzarkę.

Co w wigilijną noc mogłaby powiedzieć gospodarzowi Magda?
- Magda jest orędowniczką hasła „więcej chleba”! - śmieje się Filip.

Przyjazny wyraz pyska

Psów jest siedem. To główny stróż gospodarstwa Franio, wielki alaskan malamut i sześć pasterskich border colie - Tessa, Meg, Frodo, Twala, Gryfin i Jamie. Wszystkie są ze sobą zaprzyjaźnione, wspólnie się bawią i wymieniają „buziaki”. Nie ma w stadzie wyraźnej hierarchii, choć Franek zawsze pierwszy rusza do miski. Franio także nauczył pozostałe psy wycia.
Psy doskonale wiedzą, kiedy Miriam lub Filip wracają do domu. Zbierają się w bramie, czekają, czasem na długo przed przyjazdem samochodu. Czyżby psia telepatia?

- Psy mają bardzo świetny słuch, węch, dobry zmysł obserwacji i umiejętnie kojarzą fakty - odpowiada Miriam. - Podobnie jak konie wyczuwają nastrój człowieka. Często wiedzą, co się wydarzy, zanim się wydarzy.

Przykład? Chociażby umiejętność rozróżnienia, kiedy pani wychodzi do pracy, a kiedy można liczyć na wspólny spacer. Pani, idąc do pracy, pachnie perfumami, więc nie ma po co zrywać się z legowiska. Kiedy jednak nakłada kalosze, warto poszukać smyczy i zakręcić się radośnie w kółko pod jej nogami.

Nieprzeciętny węch niektórych ras, np. posokowców bawarskich, sprawia, że psy potrafią wykryć u człowieka chorobę nowotworową lub cukrzycę.

- Znam rodzinę, w której przeszkolony pies towarzyszy choremu chłopcu i wyczuwając spadek poziomu cukru, przynosi mu glukometr - opowiada Miriam.

Psy czasami nawet wiedzą, jaki jest... dzień tygodnia.

- Tessa i Meg we wtorki jeżdżą na treningi i zanim zdążę się zebrać, siedzą przy samochodzie, czekając na podróż - mówi psia behawiorystka. - W sobotę, kiedy wyruszamy na zajęcia w DogProject bez zwierząt, patrzą na nas z wyrazem pyska, który można określić jednym słowem: nuda.

Wyraz pyska także zastępuje inne słowa. Jeśli pies podbiega do nas z otwartą mordką, lekko wysuniętym językiem, staje lub siada do nas przytulony bokiem, mówi: jesteś moim przyjacielem. A nawet: kocham cię.

Odwracanie głowy, unikanie wzroku, kontaktu zastępuje komunikat: Boję się ciebie. Z kolei usztywniona postawa, zamknięty pysk, zjeżony kark to jednoznaczny przekaz: Odejdź, bo cię przeklnę! I w takiej sytuacji nachylenie się nad obcym psem i poklepanie go po głowie może być traktowane jak wypowiedzenie wojny. I nie dajmy się zwieść ruszającym się końcem ogona. Merdający pies wcale nie musi być przyjazny, to jeden z wielu mitów.

Na pewno nie ma stanu wojny między półrocznym Milanem a psami. Po pierwsze dlatego, że od początku przestrzegano reguł - Milan nie mógł szarpać psów za ogony i nie wkładał im palca do oczu, a szczeniaki nie miały prawa skakać na dziecko. Miriam zauważyła, że zwierzęta i dziecko bez słów wysyłają do pewnego stopnia podobne komunikaty. - Nie zrobię ci krzywdy, nic do ciebie nie mam - mówią, zbliżając się do siebie po łuku. Łączy je jeszcze jedno - codziennie, mniej więcej o tej samej porze pod koniec dnia Milana i zwierzęta ogarnia stan bezmyślnej wesołości, zwany potocznie głupawką. Psy ganiają bez sensu po podwórku, koń szaleje na łące, w domu radośnie rozrabia Milan. Pewnie coś wisi w powietrzu...

**

Dlaczego psy lubią święta**

W Wigilię o 6 rano pierwszy wstanie Filip. Nakarmi, napoi zwierzęta, zabierze psy na spacer. Potem w kuchni zacznie krzątać się Miriam, wreszcie do rodziców dołączy Milan. Jest jeszcze zbyt mały, by się ekscytować pierwszą gwiazdką, dzieleniem opłatkiem i prezentami, ale będzie odczuwał pozytywne emocje płynące od rodziców i dziadków. Takie same emocje odbierają zwierzęta. - Psy lubią święta - przyznaje Miriam. - Jeśli jesteśmy sympatycznie nastawieni i podekscytowani, to nasz nastrój udzieli się zwierzakom. Niestety, ów dobry nastrój może zniknąć w sylwestra, gdy nietrzeźwi ludzie mogą zachowywać się nieprzewidywalnie, a wśród nocnej ciszy roznosi się huk fajerwerków. Niektórzy właściciele, by uspokoić czworonoga, podają mu przepisywany chętnie przez weterynarzy sedalin. To lek, który działa na motorykę, nie wyłączając świadomości. Pies nie ucieka, nie kryje się pod tapczanem, ale boi się tak samo albo... jeszcze bardziej. To tak jakby ubrać przerażonego człowieka w kaftan bezpieczeństwa...
Dlatego u Gołębiewskich sylwester wyprawiany jest bez fajerwerków. Najwyżej zapalają sztuczne ognie.

Wróćmy jednak do wigilijnej nocy...
Przed północą zwierzęta dostaną smakołyki. Djamal zarży na widok Filipa i zastrzyże uszami, koza Dolores spróbuje wsadzić mu pysk do kieszeni, Agnes spojrzy łagodnie spod rzęs i długiej grzywki. Psy rozpoczną radosny taniec.

- Zacznijmy w tę noc rozmowę ze zwierzętami - radzi psia behawiorystka. - Jeśli się dobrze wsłuchamy w język ciał, usłyszymy: Dobrze, że jesteś. Mógłbyś częściej się z nami bawić i chodzić na spacery. I może - zamiast krzyczeć, gdy narozrabiam - chwalić i nagradzać wtedy, gdy zrobię coś dobrze. Jeśli będziesz konsekwentny, odpłacę ci tym, w czym jestem najlepszy - wiernością, oddaniem, przyjaźnią. I miłością. Bo nie ma zwierzęcia, które by tak kochało i było blisko człowieka jak pies.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki