Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szkoła na czterech łapach. Idziemy z psem na zakupy

Dorota Abramowicz
123RF
Do niektórych galerii handlowych lub restauracji można już wejść z psem. Trzeba jednak nauczyć go odpowiednich reakcji. Jeśli chcemy uniknąć kłopotów, musimy poświęcić czas na wyszkolenie psa - przypomina Miriam Gołębiewska, trener i psycholog zwierząt.

Przed kilkoma dniami gdyńska galeria handlowa Batory postanowiła otworzyć swoje podwoje dla klientów z psami. To dobry pomysł?

Warunkiem zabrania psa do galerii handlowej czy kawiarni jest wcześniejsze wyszkolenie go, by nie było kłopotów. Dobrze, że pojawiają się miejsca, gdzie można wypić z przyjaciółką kawę lub zrobić zakupy bez pozostawiania zwierzęcia w domu. Bardzo podoba mi się ta inicjatywa, skierowana do właścicieli psów żyjących w mieście.

Znam osobę, która musiała wyłożyć sporą kwotę za sukienkę wystawioną przed stoiskiem na gdyńskim rynku. Jej pies postanowił w tym miejscu zaznaczyć teren i zniszczył eleganckie ubranie.
Dlatego trzeba stosować podstawową zasadę - niewychowanego psa nie zabieramy na zakupy. Nieważne, czy jest to doberman, czy malutki york. O tym, jak powstrzymać ulubieńca od takich zachowań, mówiłam już w poprzedniej naszej rozmowie. Wystarczy wcześniej, przed wejściem do sklepu, zabrać psa na dłuższy spacer i konsekwentnie egzekwować zasady wyniesione ze szkolenia.

Kolejnym problemem może być nagłe podbieganie psa do obcych osób. Nie wszyscy to lubią.

Zgoda. Nawet jeśli nie jest to zwierzę dużej rasy, to skakanie na nogawki spodni ubłoconymi łapkami lub zaczepianie pazurkami rajstop nie należy do przyjemności. Nie każdy chce zaprzyjaźniać się z nieznanym zwierzęciem, niektórzy się po prostu boją. Zwłaszcza rodzice dzieci, którzy mogą - całkiem słusznie - uznać podbiegającego czworonoga za potencjalne zagrożenie.

Niektórzy się boją, inni odwrotnie - przywołują naszego psa, cmokają do niego, nachylają się, by go pogłaskać. I chwalą, że taki ładny, grzeczny...

Po raz kolejny proszę wszystkich miłośników obcych psów - nie róbcie tego! Pies nie jest maskotką, to żywa istota. Nie podchodzi się przecież do cudzego dziecka, by poklepać je po głowie, nie przywołuje się go do siebie. Podobnie postępować należy z obcymi psami. Nie zwracajmy na nie uwagi.

Co wobec tego zrobić, by nasz pies - z własnej woli lub na czyjeś zawołanie - nie podbiegał do obcych ludzi?

Im szybciej zaczniemy wychowywać zwierzę, tym większa pewność, że nasz ulubieniec nie będzie nikogo straszyć. Idąc na spacer, musimy zawsze dbać, by pies się nas trzymał. Nie należy pozwolić mu na rozproszenie uwagi - właściciel powinien być dlań kimś najważniejszym, najbardziej atrakcyjnym, budzącym największe zainteresowanie.

Na naszego „spacerowicza” czeka mnóstwo nieznanych i znanych zapachów, spotkań z innymi psami... Co zrobić, by wzrosła nasza atrakcyjność?

Nie jest to takie trudne, jeśli właściciel będzie przestrzegać kilku podstawowych zasad. Po pierwsze - nie bawimy się z psem w domu. Żadnego rzucania piłeczki, podsuwania zabawek. W domu zwierzę ma odpoczywać. Za to na spacerze trzeba poświęcić mu maksimum uwagi. Wiem, że wiele osób podczas spacerów załatwia bardzo pilne sprawy przez telefon lub gawędzi z sąsiadami, pozwalając się psu wybiegać. Przez takie zachowanie jednak właściciel będzie dla czworonoga kimś mniej ekscytującym niż biegnące dziecko, przejeżdżający rowerzysta lub inny pies.

O co chodzi z tym „maksimum uwagi”?

Rzucamy patyki do przyniesienia, przywołujemy, nagradzając za dobre zachowanie, zwyczajnie - bawimy się z psem. Po prostu się nim zajmujemy. Szkolenie zaczynamy od szczeniaka. Nie pozwalajmy mu, by podbiegał do obcych. Za każdym razem, gdy to zrobi, trzeba go odwołać, a następnie nagrodzić za powrót zabawką lub smakołykiem. Można też poprosić drugą osobę, by uczestniczyła w szkoleniu - jej zadaniem będzie przywoływanie malucha, a naszym - odwoływanie go. Taki trening, rozpoczęty w miarę szybko, da efekty już po kilku dniach. W przypadku starszych psów, które nabrały już nieodpowiednich nawyków, może trwać to jednak nawet kilka miesięcy. Trzeba równocześnie być bardzo konsekwentnym, by pies nie zapomniał, czego się nauczył.

I po takim szkoleniu wystarczy krzyknąć „zostaw”, gdy widzimy, że nasz psiak biegnie w kierunku przechodnia?

Z tym bym uważała - głośny okrzyk może przestraszyć człowieka, do którego zbliża się pies. Zwłaszcza jeśli jest to przedstawiciel którejś z większych ras. Jednym z moich kursantów był dog niemiecki, pies bardzo spokojny, ale swoim wyglądem budzący respekt przechodniów. Jego właściciel zastąpił odwołanie „zostaw” brzmiącą mniej groźnie komendą... „nie całuj”. Dog wracał do właściciela, a ludzie na widok grzecznego czworonoga szeroko się uśmiechali. Podobną metodę z odwoływaniem należy stosować, by nasz ulubieniec nauczył się ignorować inne psy. Jeśli będziemy konsekwentnie egzekwować nasze polecenia, nasz czworonóg będzie chodził przy nodze jak filmowy komisarz Aleks.

Pozostaje jeszcze problem psów pozostawianych na smyczy przed sklepem. Są narażone na zaczepki ludzi i innych zwierząt, a nie widzą właściciela...

Rzeczywiście, to bardzo trudna sprawa. Dlatego namawiam, by jak najrzadziej, tylko w „stanie wyższej konieczności” zostawiać przywiązane psy i by nie trwało to zbyt długo. Dobrze by też było, żeby obcy ludzie się do nich nie zbliżali.

Czasem taki pies przed sklepem zaczyna ujadać. Jak go uspokoić?

Ujadanie jest przejawem stresu. Pies nie rozumie, że właściciel opuścił go tylko na chwilę. Warto w takim przypadku wcześniej przyzwyczajać zwierzę do takich sytuacji. Przywiązujemy psa, odchodzimy na krótko, a wracając, nagradzamy i chwalimy za to, że czekał. Czas powoli wydłużamy. Pies zaczyna rozumieć, że rozstanie z panem kiedyś wreszcie się skończy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki