18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sześciolatki do szkół? Niech to rozstrzygnie się w referendum

rozm. Anna Mizera-Nowicka
Karolina Elbanowska
Karolina Elbanowska
Z Karoliną Elbanowską ze Stowarzyszenia i Fundacji Rzecznik Praw Rodziców rozmawia Anna Mizera

Zbieranie podpisów pod wnioskiem o ogólnopolskie referendum edukacyjne "Ratuj Maluchy i starsze dzieci też" to już kolejna Państwa akcja na rzecz niewprowadzania obowiązkowej edukacji szkolnej dla 6-latków.
Tak. Rodzicom udało się przesunąć obowiązek edukacji szkolnej 6-latków dla blisko 1,5 mln dzieci, dla pięciu roczników. Pierwszą inicjatywą w tej sprawie była internetowa zbiórka podpisów pod akcją "Ratuj Maluchy", którą poparło ponad 60 tys. osób. Zbiórka podpisów w internecie trwała od 2008 r. Dzięki temu odroczono reformę obniżenia wieku szkolnego o trzy lata, do 2012. Drugą inicjatywą był obywatelski projekt ustawy "Sześciolatki do przedszkola", pod którym w 2011 r. udało się zebrać 347 tys. podpisów. Projekt ustawy odwracał wszystkie zapisy reformy minister Hall. Postulowaliśmy m.in. całkowite wycofanie reformy obniżenia wieku szkolnego i przywrócenie mechanizmu blokującego likwidację szkół. Efektem było odroczenie reformy o kolejne dwa lata, do 2014 r.

Czyli do tej pory same sukcesy?
Nie do końca. Nikt dziś już nie pracuje nad naszym obywatelskim projektem ustawy, ponieważ komisja, do której ją skierowali posłowie, w ciągu pięciu minut odrzuciła wniosek o dalsze prace nad nim.

Dlatego chcecie referendum?
Wspólnie z rodzicami doszliśmy do wniosku, że jeśli posłowie nie chcą słuchać takiego tłumu ludzi, jaki podpisał się pod projektem naszej ustawy, trzeba zorganizować referendum. To kontynuacja naszej ustawy obywatelskiej, choć stwierdziliśmy, że trzeba pójść o krok dalej i podjąć w debacie publicznej pięć ważnych tematów edukacyjnych. Poza przymusem szkolnym sześciolatków są to: przymus przedszkolny pięciolatków, gimnazja, zredukowany program nauczania w liceach oraz zagrożenie likwidacją kolejnych tysięcy szkół i przedszkoli.

Nie boją się Państwo o wyniki takiego referendum?
90 proc. rodziców nie posyła 6-latków do szkół. Sondaże opinii publicznej pokazują zaś, że 72 proc. obywateli jest przeciwnych obniżeniu wieku szkolnego. Nie musimy się niczego obawiać. To raczej politycy mogą się bać, że wyniki referendum będą miażdżące dla całej reformy.

Państwo są przekonani, że 6-latki nie powinny trafić do szkół?
Uważamy, że rodzic powinien mieć w tej kwestii wybór, tak jak do tej pory. Jeśli chce, by 6-latek szedł do szkoły, a po badaniach w poradni psychologiczno-pedagogicznej okazuje się, że nie ma ku temu przeciwwskazań, powinien mieć taką możliwość. Jednak większość dzieci 6-letnich nie wykazuje gotowości szkolnej. Nie chodzi o ich intelekt, bo dzieci są bardzo chłonne, mogą się uczyć. Chodzi o ich rozwój emocjonalny i społeczny, o koordynację wzrokowo-ruchową i wiele innych czynników. Małe dzieci potrzebują do edukacji odpowiednich warunków, których polskie szkoły im nie zapewniają. Bo za reformą nie poszły odpowiednie pieniądze. U nas więc 6-letnie dziecko jest sadzane w ławce, a po szkole godzinami odrabia prace domowe, by nadgonić program. W szkole nauczyciel nie jest w stanie dotrzeć do każdego dziecka.

Gdyby więc szkoły oferowały inne warunki, nie sprzeciwialiby się Państwo reformie?
Dzieci 6-letnie już się uczą w warunkach przedszkolnych i taka forma jest dla nich najkorzystniejsza. Jesteśmy przeciwni skracaniu edukacji. 6-latek idąc do szkoły wcale nie uczy się dłużej. Edukację kończy po prostu o rok wcześniej. Nadrzędnym celem tej reformy jest właśnie to, by Polacy szybciej kończyli szkoły, trafiali na rynek pracy i płacili podatki. Chodzi więc o oszczędność. A gdy spojrzymy na panujące bezrobocie, widać wyraźnie, że ten pomysł jest nietrafiony. Mówienie, że reforma została przygotowana dla dobra dzieci, brzmi dla nas jak żart.
Wrzesień 2014
Obowiązek szkolny dla dzieci 6-letnich ma wejść w życie we wrześniu 2014 roku. Ten termin zmieniał się już jednak dwukrotnie. Do 2014 roku decyzję o tym, czy maluch idzie do szkoły do I klasy, czy zostaje w przedszkolu, podejmują sami rodzice.
Jak podkreślają pracownicy Ministerstwa Edukacji Narodowej, mimo przesunięcia obowiązku szkolnego dla dzieci sześcioletnich utrzymane zostało roczne obowiązkowe przygotowanie przedszkolne dla pięciolatków. Poprzez swobodną zabawę i odpowiednio zaaranżowane działania nauczyciela maluchy mogą rozwijać swoją ciekawość, aktywność i samodzielność oraz kształtować umiejętności i zdobywać wiadomości ważne w edukacji szkolnej.
Sześciolatki, które nie rozpoczęły nauki w klasie pierwszej w bieżącym roku szkolnym, kontynuują wychowanie przedszkolne w przedszkolu, oddziale przedszkolnym w szkole podstawowej lub w innej formie wychowania przedszkolnego (zespole lub punkcie przedszkolnym).

Nie powinni decydować ci, którzy szkoły nie znają

Katarzyna Hall, posłanka, była minister edukacji
Wcześniejsze objęcie dziecka edukacją przedszkolną i szkolną bez wątpienia jest dobre dla jego rozwoju. Ale żeby to się powiodło i było dobrze przyjmowane społecznie, rodzic powinien mieć większy wpływ na życie szkoły, jego głos powinien być tam lepiej słyszalny. Dziś niestety nie wszystkie tego typu placówki są otwarte na potrzeby rodziców i na prowadzenie z nimi dialogu. Stąd te niepokoje.
Uważam jednak, że referendum nie jest najlepszym sposobem na podejmowanie decyzji, czy 6-latki powinny trafić do szkoły, ponieważ wzięliby w nim udział nie tylko rodzice. A wielu obywateli nie orientuje się, jak wygląda szkoła współcześnie, ponieważ nie ma dzieci lub ich dzieci już dawno są dorosłe. Mają wyobrażenia np. sprzed 50 lat. Zanim więc zaczniemy krytykować współczesną szkołę czy też decydować o kierunku jej rozwoju, trzeba do niej pójść i zobaczyć, jak ona wygląda.

Trzeba dać wybór 6-latkom i odkorkować poradnie

Wojciech Książek, Przewodniczący sekcji OŚWIATY NSZZ Solidarność w Gdańsku
W tych warunkach klimatycznych, w jakich żyjemy, czyli z zimą i wszelkimi chorobami, jakie wtedy są powszechne, oraz ze względu na pewną tradycję wychowania uważam, że nie należy obniżać wieku szkolnego. Jestem natomiast za daleko idącym upowszechnianiem przyjmowania do szkół sześciolatków, które mają na to zgodę rodziców i poradni psychologiczno-pedagogicznej. Trzeba jednak odkorkować te poradnie i przyspieszyć proces wydawania orzeczeń o zdolności do obowiązku szkolnego.
Ustalając wiek szkolny nie patrzmy na słoneczne kraje, jak Hiszpania, Włochy czy Francja, gdzie jest inny klimat. Na przykład w niedalekiej Finlandii nie ma obowiązku posyłania 6-latków do szkół, a wyniki edukacyjne są rewelacyjne.
Nie można też wprowadzać tylu zmian edukacyjnych naraz.
Nie widzę przeciwwskazań, jeśli chodzi o organizację referendum w tej sprawie.

Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki