Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szefowie klubów w gdyńskiej radzie miasta o aferze donosowej. „Samorząd musi zdać egzamin z tego wyzwania”

Łukasz Kamasz
Łukasz Kamasz
Gdyński samorząd po raz pierwszy zmaga się z tego rodzaju kryzysem.
Gdyński samorząd po raz pierwszy zmaga się z tego rodzaju kryzysem. Piotr Hukało
Większość informacji przesłanych na ręce przewodniczącej rady to anonimy. Szefowie klubów w RMG są zgodni - ta sprawa stała się elementem trwającej w Gdyni kampanii samorządowej.

Na początku roku do biura gdyńskiej Rady Miasta zaczęły napływać anonimowe donosy. Część z nich dotyczyła zarzutów znanych radnym od lat i w większości już wyjaśnionych, inne były zupełnie nowe. Chodzi o mieszkanie poza Gdynią i czerpanie korzyści z majątku gminy. W związku z wątpliwościami, Rada Miasta Gdyni zdecydowała się na powołanie specjalnej komisji doraźnej, która ma za zadanie wyjaśnić sprawę pięciu radnych: Marcina Bełbota, Ireneusza Trojanowicza, Lechosława Dzierżaka, Bogdana Krzyżankowskiego oraz Jakuba Furkala. Donosy dotyczyły samorządowców z każdego ugrupowania zasiadającego w RMG.

Napływające donosy sparaliżują pracę radnych?

Kilka dni później do rady wpłynęły informacje dotyczące kolejnego radnego - Sebastiana Jędrzejewskiego z Samorządności. Wiemy też, że gdyńska rada posiada informacje o Elżbiecie Raczyńskiej z tego samego klubu. Jak udało się nam ustalić, w drodze są następne wnioski o wygaszenie mandatu. Co na to przewodniczący klubów?

- Uważam, że Rada Miasta powinna rozszerzyć przedmiot działalności komisji doraźnej o rozpatrzenie spraw kolejnych radnych, przeciwko którym napływają donosy, ponieważ dotyczą tej samej problematyki - mówi Paweł Stolarczyk, przewodniczący Klubu Radnych Prawa i Sprawiedliwości. - Wszyscy, jako radni miasta, podlegamy tym samym przepisom prawa i nie może tu być wyjątków. Trudno wyrokować, jakimi wnioskami zakończy swoją pracę komisja doraźna. Wszystko zależy od tego, jakie dowody uzna za wiarygodne. Zanim została powołana, radny Marcin Bełbot złożył stosowne wyjaśnienia przed przewodniczącą Rady Miasta. Nic nie stało na przeszkodzie, żeby wyjaśnić od razu sprawę i udzielić informacji publicznej.

- Kolejne zgłaszane wątpliwości dotyczące radnych, to dla mnie nowe zagadnienia, o których nie wiem w tej chwili nic ponad to, co przeczytałem w mediach - podkreśla Tadeusz Szemiot, przewodniczący Klubu Radnych Koalicji Obywatelskiej. - Siła dowodów w tych sprawach jest różna. Jedne są udokumentowane, inne są snuciem przypuszczeń. Każda sprawa powinna zostać potraktowana w identyczny sposób, zatem kolejne wnioski powinny zostać skierowane do komisji doraźnej. Procedowanie takich spraw przed komisją Rady Miasta ma swoje zalety. Przede wszystkim zapewnia wyższą jawność postępowania.

- Już teraz zgłoszenia dotyczące radnych dotykają 25 proc. składu osobowego - wyjaśnia Jakub Ubych, przewodniczący Klubu Radnych Samorządności Wojciecha Szczurka oraz wiceprzewodniczący Rady Miasta Gdyni. - Część z nich dotyczy zdarzeń, które były podnoszone już wcześniej, część są to sprawy nowe. Ocena dotycząca zasadności nie powinna być opinią jednej osoby, stąd powołanie komisji, w której znajdują się przedstawiciele wszystkich klubów w Radzie Miasta, a ostateczna decyzja będzie podległa pod głosowanie wszystkich radnych.

"Afera donosowa" w Gdyni. Trudno wyrokować, co będzie dalej

Anonimowe sygnały mogą być szczególnie problematyczne dla klubu Samorządności. Tam powoli kończą się kolejni kandydaci, którzy mogliby objąć mandat po tych radnych, którym być może zostanie on wygaszony. Jednak, gdyby tak się stało, w okręgach nr 4 i 5 mogłoby dojść do wyborów uzupełniających. To wszystko to jednak tylko przymiarki, ponieważ swoją pracę na dobre musiałaby rozpocząć komisja doraźna.

- Komisja, która powstała, jest efektem sprawdzenia procedur w innych samorządach. W wielu przypadkach zakres działania komisji doraźnej z Gdyni jest ujęty w komisjach stałych, stąd prace prowadzone są bez konieczności powoływania nowego organu. Do tej pory w Gdyni nie mieliśmy takich przypadków, stąd powołanie komisji i wypracowanie procedur następuje z dużą uważnością - mówi Jakub Ubych.

- Nie byłem zwolennikiem powoływania komisji, która ma sprawdzać, czy radni wracają na noc do domu i czy nadużyli korzystania z miejskich budynków, z których każdy z nas - mieszkańców i radnych - w jakiś sposób korzysta. Zresztą, mówiłem o tym przed powołaniem komisji na spotkaniu szefów klubów z przewodniczącą Rady Miasta. Jednak widząc, że Klub Samorządności usilnie dąży do powołania komisji doraźnej, zdecydowałem, że poprzemy ten projekt uchwały, żeby nasz przedstawiciel w komisji monitorował jej poczynania - komentuje Paweł Stolarczyk.

- Ponieważ w żadnej z badanych spraw nie doszło do wysłuchania zainteresowanych radnych, nie możemy wyrokować, jakie będą ustalenia i wnioski. Kilka zagadnień było już przedmiotem wcześniejszych doniesień, a ponieważ nie dostrzegam w tych zgłoszeniach nic nowego, uważam, że są to sprawy, które powinniśmy już rozstrzygnąć. Komisja powinna zwiększyć tempo prac -zaznacza Tadeusz Szemiot.

Czy to element kampanii samorządowej?

Jak słychać na korytarzach gdyńskiej rady, wypłynięcia tej sprawy, nie sposób nie wiązać ze zbliżającymi się przyszłorocznymi wyborami samorządowymi. Kampania wyborcza w Gdyni rozpoczęła się na dobre, a stawka jest naprawdę wysoka - większość w Radzie Miasta Gdyni.

- Niezależnie od tego, kto jest autorem donosów i jaka jest jego motywacja, ta sprawa stała się elementem kampanii samorządowej. Liczę na to, że gdyński samorząd zda egzamin, podejmując to wyzwanie. Przeciągające się prace komisji będą złym sygnałem dla gdynian - ocenia Tadeusz Szemiot.

- Dyskusja publiczna prowadzona jest nieustająco - słyszymy od Jakuba Ubycha. - Jeżeli pomysłem na prowadzenie kampanii wyborczej jest taka formuła, to prawo tego nie zabrania. Ja jednak wolę się skupić na codziennej pracy na rzecz mieszkańców, a tej - wynikającej m.in. z trwających procesów inwestycyjnych - jest naprawdę bardzo dużo. One wpływają i będą wpływać na rozwiązywanie problemów zgłaszanych przez gdynianki i gdynian.

- Niestety, to bardzo prawdopodobne - zauważa Paweł Stolarczyk. - Zabranie gdynianom od lutego tego roku wielu połączeń komunikacji miejskiej, a seniorom z Chyloni i Witomina dogodnego dojazdu do szpitala w Redłowie, spowodowało wzmożone protesty społeczników, Rad Dzielnic i całej opozycji w Radzie Miasta. Można odnieść wrażenie, że w momencie nasilonej krytyki pod adresem gdyńskiej Samorządności komuś zależy na tym, żeby w roku przedwyborczym odwrócić uwagę mieszkańców od tego, że ekipa rządząca Gdynią nie potrafi racjonalnie gospodarować i w umiejętny sposób radzić sobie z nastającymi problemami, jakie obecnie są troską wszystkich samorządów w Polsce.

Polecjaka Google News - Dziennik Bałtycki
od 7 lat
Wideo

echodnia.eu W czerwcu wybory do Parlamentu Europejskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki