Bramka otwarcia Aliny Wojtas dała gdańszczankom prowadzenie i pewność w grze. Nie na długo jednak, bo w 16 minucie był remis 4:4. Reprymenda trenera Jerzego Cieplińskiego była na tyle skuteczna, że jego zawodniczki na przerwę schodziły z przewaga czterech bramek (10:6).
Szkoleniowiec akademiczek miał jednak prawo mieć pretensję za dwa niewykorzystane rzuty karne i marną skuteczność w szybkim ataku.
Po przerwie nerwowo na gdańskiej ławce zrobiło się w 43 minucie meczu, kiedy gospodynie zdobyły kontaktowego gola i było już tylko 15:14 dla zespołu gości.
Na szczęście w kolejnych dziesięciu minutach spotkania gdańszczanki zdobyły sześć bramek, a chorzowianki odpowiedziały tylko jednym trafieniem. W 53 minucie było więc już 21:15 i losy meczu zostały praktycznie przesądzone. Na końcowy sukces najbardziej zapracowały dobrze broniąca Małgorzata Sadowska i zawodniczki drugiej linii, które zdobyły w sumie aż 20 bramek.
- Cieszy odniesione w Chorzowie zwycięstwo, ale nie ustrzegliśmy się w tym meczu błędów. Obecna forma wystarczył, aby pokonać Słupię i Ruch, ale musimy zagrać znacznie lepiej w kolejnych spotkaniach, bo klasa rywalek będzie rosła. W następnych kolejkach czekają nas mecze z silnymi zespołami Piotrcovii i mistrzyniami Polski SPR Lublin - powiedział nam trener Ciepliński.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?