Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sytuację na białoruskiej granicy i słowa Władysława Frasyniuka komentują posłowie z Pomorza

OPRAC.:
Jacek Wierciński
Jacek Wierciński
Władysław Frasyniuk
Władysław Frasyniuk Piotr Hukało
Na białoruskiej granicy Polski od kilkunastu dni przebywają osoby, które w naszym kraju chcą wystąpić o udzielenie ochrony międzynarodowej. Tego, by nie weszły na terytorium państwa pilnują polscy strażnicy graniczni wspierani przez Wojsko Polskie, którzy nie dopuszczają również do kontaktu dziennikarzy i przedstawicieli organizacji pozarządowych. W niedzielę, 22 sierpnia 2021 r. w programie TVN24 oburzony sytuacją poseł Władysław Frasyniuk z Platformy Obywatelskiej porównał żołnierzy do „śmieci”, i „watahy psów”. Skierowanie do prokuratury zawiadomienia w sprawie rzekomego znieważenia żołnierzy zapowiedział szef Ministerstwa Obrony Narodowej, a wypowiedź obszernie komentują pomorscy parlamentarzyści różnych opcji.

Władysław Frasyniuk z Platformy Obywatelskiej porównał żołnierzy do „śmieci”, i „watahy psów”

Kryzys humanitarny na wschodniej granicy RP i sytuacja, w jakiej znalazły się osoby chcące ubiegać się o ochronę międzynarodową na terenie Polski, są od kilku dni obszernie relacjonowane przez media. Więcej na ten temat przeczytasz tutaj.

W niedzielę, 23 sierpnia 2021 roku m.in. na temat sytuacji na białoruskiej granicy na antenie TVN24 wypowiedział się Władysław Frasyniuk, poseł Platformy Obywatelskiej i znany opozycjonista z okresu PRL.

– Patrzę też z niepokojem na tę arogancję, chamstwo, prostactwo. Szczerze mówiąc, słowo „żołnierz” jest upokarzające dla tych wszystkich, którzy byli na misjach polskich za granicami, bo ja mam wrażenie, że to jest wataha; wataha psów, która otoczyła biednych, słabych ludzi – powiedział poseł Władysław Frasyniuk i przekonywał: – Tak nie postępują żołnierze. Śmiecie po prostu. To nie są ludzkie zachowania. Trzeba to mówić wprost. To antypolskie zachowania.

Stacja przeprosiła za wyemitowaną wypowiedź.

„W związku z inwektywami pod adresem żołnierzy wypowiedzianymi przez Władysława Frasyniuka na żywo w TVN24 wyrażamy ubolewanie, że zabrakło stanowczej, krytycznej wobec używanych zwrotów reakcji ze strony prowadzącego program. Nie będziemy powielać tej wypowiedzi. Oświadczamy, że sprzeciwiamy się każdej formie agresji, także tej słownej, w życiu publicznym”_– czytamy w oświadczeniu _TVN24.

W rozmowie z portalem Onet.pl szerzej na temat swoich słów wypowiedział się także sam Władysław Frasyniuk.

– Chcę stanąć w obronie żołnierzy i policjantów, i powiedzieć im, że każdy ma twarz i rozum i nie ma takiej sytuacji, w której nie można by się było zachować przyzwoicie. Jeśli Błaszczak uważa, że tych ludzi należy trzymać w nieludzkich warunkach na granicy, to niech z ministrem Maciejem Wąsikiem zastąpi żołnierzy i niech ich pilnuje z bronią – przekonywał w rozmowie z „Onetem” parlamentarzysta.

Zaznaczył także:

– To standardowa pułapka PiS, polegająca na tym, że, zamiast rozmawiać o bezprawnym działaniu polskiego rządu wobec grupki uchodźców i braku jakiegokolwiek szacunku dla ludzkiej istoty, rozmawiamy o wywiadzie i mocnych słowach Frasyniuka. Do tego część opozycji, która chowa się za tzw. pozorną poprawność polityczną, ustawiła się obok PiS. Zaskoczyła mnie naiwność polityczna tych osób, które uznały moje słowa za skandaliczne.

Z kolei szef resortu obrony narodowej minister Mariusz Błaszczak (PiS), już zapowiedział zawiadomienie organów ścigania w sprawie podejrzenia przestępstwa.

– Szkoda słów i komentarzy na prostacką wypowiedź jednego z najważniejszych autorytetów TVN24. Takie zachowania trzeba konsekwentnie zwalczać. Kieruję zawiadomienie do prokuratury ws. znieważenia żołnierzy Wojska Polskiego – napisał minister Mariusz Błaszczak.

Sytuację na białoruskiej granicy i słowa Władysława Frasyniuka komentują posłowie z Pomorza

Tematu nie unikają również pomorscy przedstawiciele partii politycznych.

Jerzy Borowczak, Platforma Obywatelska

– Byłem w wojsku i wiem, że ono polega na wykonywaniu rozkazów – inaczej się nie da. Służyłem w misjach stabilizacyjnych w Syrii i w Egipcie. Wielokrotnie widziałem tam podobne sytuacje: biednych pozostawionych ludzi z dziećmi, głodnych.

– Jednak, tak jak wspomniałem, wojsko opiera się na rozkazie. Skoro brzmiał on, by nie oddawać jedzenia i oddzielić te osoby, to nie sposób mieć pretensje do żołnierzy. Można mieć pretensje do wydających rozkazy, a więc faktycznie – rządu, że działa w tej sprawie właśnie tak, choć można byłoby rozwiązać tę sytuację tak, jak mówi Kościół – po ludzku, miłosiernie. Sam otrzymywałem rozkazy na misjach, gdzie służyłem, więc wiem, że za ich niewykonanie grożą karne paragrafy. Nigdy bym nie potępił szeregowych żołnierzy – podkreśla poseł Jerzy Borowczak z Platformy Obywatelskiej.

– Oceniając zdarzenia na białoruskiej granicy, jestem w trudnej sytuacji, bo nie wierzę temu rządowi. On tak wiele razy kłamał w żywe oczy, jak podczas ostatniej reasumpcji głosowania w Sejmie, że nie potrafię ocenić prawdomówności władzy. Nie wiemy dokładnie, jak ten konflikt na granicy powstał, skąd się wzięła policja, skąd drut kolczasty? Dziennikarze nie są dopuszczani na miejsce, a władza zastawiła dostęp tam ciężarówkami i wojskiem. Władza ma coś do ukrycia. Nie wiemy, co się faktycznie stało z dziećmi i kobietami, które tam były. Jeśli nie mamy bezpośrednich informacji, pozostają domniemania – tłumaczy.

Jerzy Borowczak, Platforma Obywatelska
Jerzy Borowczak, Platforma Obywatelska Przemyslaw Swiderski

Marek Rutka, Lewica

Władysław Frasyniuk znany jest ze swojego soczystego języka, aczkolwiek nie wszystkie jego wypowiedzi da się obronić. Władysław Frasyniuk mówi, że walczył o Polskę równych szans, o Polskę, w której nikogo się nie wyklucza bez względu na rasę, pochodzenie, religię czy orientację seksualną. To, co się dzieje na granicy, to nie jest to, o co walczył.

– Państwo używa swojej siły przeciw bezbronnym ludziom, którzy zostali zmuszeni do opuszczenia swojego kraju, bo jest tam zagrożenie prześladowaniem i utratą życia. W jakiejś mierze rozumiem wzburzenie posła Frasyniuka, jednak nie usprawiedliwiam aż tak ciężkich słów.

– Problemem jest to, że Polska w Usnarzu Górnym narusza Konwencję Genewską z 1951 roku. To kładzie się cieniem na mundurze żołnierza. Takie działania, nazywane praktyką „push-back” [odepchnąć z powrotem – dop. red.], polegają na tym, że uchodźcy byli już na terenie Polski, gdzie mieli prawo występować o ochronę narodową, i zostali z terenu Polski wypchnięci. To sprzeczne z Konwencją Genewską, a każdy żołnierz składający przysięgę, składa także przysięgę na to, że będzie jej przestrzegał – czy to w warunkach wojennych, czy pokojowych.

– Żołnierze wykonują rozkazy, ale faktem jest, że, gdy zostanie naruszona Konwencja Genewska, mają prawo odmowy ich wykonania, choć później czeka ich cała formalna droga związana z niewykonaniem rozkazu – wskazuje poseł Marek Rutka z Lewicy.

I dodaje:

– Nasz poseł Paweł Krutul, który był na miejscu i rozmawiał z żołnierzami, usłsyszał od nich, że na początku dzielili się z uchodźcami jedzeniem, swoimi racjami żywnościowymi, bo ich ta sytuacja również poruszyła i dotknęła. Później dostali rozkaz zakazujący im nawet dzielenia się jedzeniem. To pokazuje, że gdzieś zabrnęliśmy w ślepą uliczkę. Powinniśmy te osoby po prostu traktować, jak ludzi, a ja tego w Usnarzu nie widzę. Mieszkańcy okolicznych miejscowości mówią, że lepiej traktują swoje zwierzęta, którym chociażby stawiają budę, a ci ludzie pod gołym niebem są od ponad 2 tygodni. To jest coś nieludzkiego, co nie powinno mieć miejsca w cywilizowanym świecie.

Marek Rutka, Lewica
Marek Rutka, Lewica mat. prasowe

Tadeusz Cymański, Solidarna Polska

– Słowa o „śmieciach” i „psach” były skrajne, nieodpowiedzialne i obraźliwe. Moim zdaniem, ich prawdziwym podłożem była nienawiść do PiS-u, ale jednak łączenie z nią i poniewieranie munduru żołnierzy, policjantów czy strażaków jest bardzo niepokojące. Nie chodzi o tę jedną wypowiedź, ale bardziej o znak, kiedy ludzie tego pokroju – to przecież osoba nazywana legendą walki o wolność – nie potrafią zapanować nad sobą, bo to efekt ogromnych emocji. To jest zły znak i myślę, że spirala nakręca się bardzo niebezpiecznie i, nie daj Boże, żeby to doprowadziło do wydarzeń, które znamy z przeszłości. Te słowa były wypowiedziane z wielką agresją – zastrzega Tadeusz Cymański, poseł Solidarnej Polski.

Przekonuje również:

– Przeprosiny i wycofanie ze słów są ważne, bo nawet najgorsze i nieszczere przeprosiny są lepsze niż żadne – trzeba dawać sygnał do milionów ludzi, że tak się nie powinno mówić. Obserwuję niesamowity „hejt” w Internecie. Gdy byłem chory, ktoś mi napisał: „nareszcie zdechniesz, ty pisowski psie, oby bolało”. Nie uważam, że najważniejsze jest koncentrowanie się na tej wypowiedzi. Roman Giertych też przeprosił za „szmatę”, jak nazwał Pawła Kukiza.

– Trzeba jednak pamiętać o zasadzie, że od pewnych ludzi wymaga się więcej, tych, którzy nazywają się „inteligencją”, są na stanowiskach czy pełnią ważne funkcje. Zaczęło się przecież na marszach ulicznych, w których profesorowie tłumaczyli i bronili słów wulgarnych i gwiazdek. To pokazuje upadek tych elit, bo kto ma chronić kulturę języka i zachowań, jeśli nie profesorowie? Po naszej stronie również nie jesteśmy aniołami i zdarzają się złe wypowiedzi, a zdarza się, że bardzo złe. Jednak tu nie chodzi o licytację. Nie chodzi o reakcję oburzenia, ale smutku, bowiem to może przynieść refleksję i zamysł.

– Ktoś powiedział, że niektórzy mają wyższe wykształcenie, a nie mają podstawowego. Chodzi o szacunek dla człowieka, to elementarz, a przykład idzie z góry. Każda władza przemija, a polski mundur nigdy się nie zhańbił i należy mu się najwyższy szacunek. Żołnierze muszą być odrywani od bieżącej polityki, a przecież Straż Graniczna, o którą tu także chodzi, ma swoją piękną tradycję. We wrześniu 1939 roku jej dowódcą był Stefan Grot-Rowecki zamordowany przez Niemców tuż po wybuchu Powstania Warszawskiego w obozie koncentracyjnym Sachsenhausen – wielka, legendarna postać. Łapy precz od munduru.

Tadeusz Cymański, Solidarna Polska
Tadeusz Cymański, Solidarna Polska Przemyslaw Swiderski

W poniedziałek, 23 sierpnia po południu konferencję prasową w sprawie wypowiedzi parlamentarzysty PO zorganizował gdański poseł PiS Kacper Płażyński.

– W dniu wczorajszym w naszym życiu publicznym na antenie TVN24 doszło do rzeczy skandalicznej, rzeczy niezrozumiałej, którą trzeba potępić. Mam tutaj na myśli wypowiedź pana Władysława Frasyniuka, który – nie będę przytaczał jego słów, ale – obraził Wojsko Polskie – powiedział do dziennikarzy gdański poseł Kacper Płażyński z PiS.

W towarzystwie miejskich radnych tej partii – Andrzeja Skiby i Przemysława Majewskiego, na konferencji prasowej zorganizowanej przed Europejskim Centrum Solidarności parlamentarzysta ogłosił, że domaga się od prezydent Gdańska Aleksandry Dulkiewicz odwołania posła Władysława Frasyniuka z Rady ECS, gdzie jest on przedstawicielem właśnie prezydent stolicy Pomorza.

– Wypowiedź pana Frasyniuka, niestety – kolejna wypowiedź skandaliczna, bardzo wulgarna; niestety od lat poseł Frasyniuk stosuje tego typu język nienawiści, jak to się ostatnio popularnie określa, musi mieć swoje granice – zaznaczył Kacper Płażyński.

Przekonywał też, że opinie parlamentarzysty PO wypowiedziane w telewizji szkalują jego własne państwo i nie powinny być promowane w żadnych publicznych instytucjach. O słowach Frasyniuka powiedział zaś:

– Godzą również w tkankę państwową i nasze bezpieczeństwo międzynarodowe, bo obniżanie morale w wojsku, obniżanie również tego, jak Polacy postrzegają Wojsko Polskie, to jest w dzisiejszych czasach rzecz niezwykle niebezpieczna. Takich rzeczy robić nie można. Liczę na to, że pani Dulkiewicz zachowa się tak jak trzeba i szybko podejmie odpowiednie decyzje.

Kacper Płażyński, poseł PiS
Kacper Płażyński, poseł PiS Przemyslaw Swiderski

– Gdańsk w naszym odczuciu to także miasto odpowiedzialności i szacunku. Dlatego właśnie o tej odpowiedzialności mówiąc oczekujemy od pani Aleksandry Dulkiewicz odwołania pana Frasyniuka ze wspomnianej rady – wtórował mu radny Andrzej Skiba. – Z racji tego, że wierzymy, że w Gdańsku jest miejsce na szacunek – my go mamy, dla polskiego munduru, dla polskich żołnierzy – chcielibyśmy właśnie, by pani Aleksandra Dulkiewicz pokazała, że szanuje polski mundur, że szanuje polskie wojsko i nie będzie bierna wobec tak skandalicznych wypowiedzi, jakie wygłosił poseł Frasyniuk – dodał.

W międzyczasie, licznie głos zabrali inni przedstawiciele rządzącego ugrupowania.

– Pamiętajcie, to niezwykle ważne dla wolności słowa, żeby istniała antena, na której Frasyniuk będzie wyzywał polskich żołnierzy od śmieci i psów – pisze z kolei gdyński poseł PiS, Marcin Horała.

Jego partyjny kolega i również parlamentarzysta Prawa i Sprawiedliwości z Pomorza Kazimierz Smoliński komentuje z kolei:

– Zauważyli Państwo, że jak Frasyniuk pluł na Polskich żołnierzy, to redaktor TVN24 nawet słowa oburzenia nie pisnął? To są właśnie te „wolne media” z zagranicznym kapitałem. Skandaliczne zachowanie redaktora jasno pokazuje, dlaczego rynek medialny powinien być uporządkowany.

Agnieszka Baranowska, liderka wojewódzka Stowarzyszenia Polska 2050 na Pomorzu

Mniej o samych słowach Władysława Frasyniuka, a więcej o sytuacji w Usnarzu Górnym mówi przedstawicielka opozycyjnego ugrupowania,na którego czele stoi Szymon Hołownia.

– Nie możemy zapominać o ludzkim wymiarze tego kryzysu, mimo że prezydent Łukaszenka celowo wykorzystuje go, by zdestabilizować sytuację na granicy z Unią Europejską. W dalszym ciągu to, co się dzieje, dotyka i dotykać będzie konkretnych ludzi – czyichś matek, ojców, sióstr czy braci. Nasze wysiłki powinny iść w kierunku zapewnienia w pierwszej kolejności pomocy wszystkim uchodźcom wymagającym natychmiastowej pomocy humanitarnej: osobom starszym, chorym, kobietom, dzieciom itd., niezależnie od ich statusu i miejsca przebywania. Ważne, by w tej sytuacji solidarnie współdziałać z naszymi partnerami z UE, wypracować wspólne stanowiska i procedury, które ułatwią uchodźcom uzyskanie pomocy w tej trudnej sytuacji – przekonuje Agnieszka Baranowska, liderka wojewódzka Stowarzyszenia Polska 2050 na Pomorzu.

Zauważa także:

– W DNA naszego ruchu wpisane jest słowo solidarność, tak bliskie w swoim znaczeniu mieszkańcom Pomorza. Jestem za tym, by skupić się na działaniach, które przybliżą nas do konstruktywnych rozwiązań, niż na dyskusjach wokół. To ani na krok nie pomaga ludziom, którzy realnie czekają na schronienie. Dlatego zachęcamy do wsparcia Fundacji Ocalenie, której przedstawiciele są obecni w Usnarzu.

Agnieszka Baranowska, liderka wojewódzka Stowarzyszenia Polska 2050 na Pomorzu
Agnieszka Baranowska, liderka wojewódzka Stowarzyszenia Polska 2050 na Pomorzu mat. prasowe

Artur Dziambor, Konfedracja

Parlamentarzysta pomorskiej Konfederacji, odnosząc się do słów Władysława Frasyniuka, komentuje tylko, że powinien on „na tym zakończyć swoje wystąpienia”.

– Jeżeli chodzi o samą sytuację na granicy polsko-białoruskiej, to musimy przestać uprawiać propagandę opartą na niewiedzy, a zamiast tego, korzystać z wiedzy, którą mamy. To, co tam się dzieje, to nie kwestia uchodźców z Afganistanu. Uchodźców stamtąd – 350 osób, rząd polski sprowadził do naszego kraju. To ludzie, którzy współpracowali z polskim kontyngentem, ich rodziny i ludzie przez nich poleceni. Zostali umieszczeni w odpowiednich ośrodkach, będą sprawdzeni i dostaną lub nie status uchodźcy. Wówczas zostaną w Polsce albo zostaną cofnięci za granicę – mówi poseł Artur Dziambor z Koła Poselskiego Konfederacja.

– Ludzie na naszej granicy to nie uchodźcy z Afganistanu, a migranci z Iraku, głównie Kurdowie, którzy nie uciekli z Kurdystanu, niebędącego niebezpiecznym miejscem, ale dość dobrze rozwijającym się. Ludzie z grup takich jak ta byli wcześniej przerzucani m.in. na Litwę i Łotwę. Na Litwie początkowo polityka była taka, by przyjmować wszystkich, ale po przetransportowaniu do ośrodków pierwszych kilkudziesięciu osób, pojawiło się kolejne kilkaset, a znalazłoby się zapewne i kilka tysięcy chętnych. Ucząc się na litewskim błędzie, powinniśmy się przed nim ustrzec.

– Osoby, które przebywają na granicy w Usnarzu, zostały tam bardzo wcześniej zwiezione przez firmy zajmujące się przerzutem imigrantów. To firmy, które oczywiście na tym zarabiają i – według danych, które są dostępne w obiegu publicznym – biorą od 3 do 5 tysięcy dolarów za przekroczenie granicy Unii Europejskiej i kolejne tyle za dotarcie do Niemiec. Ci ludzie nie chcą mieszkać w Polsce. Ich założeniem jest, by dostać się do zachodniej Europy, gdzie zarabia się w euro i socjal również dostaje się w euro. Firmy, które to organizują, robią to w porozumieniu i ku uciesze Łukaszenki, który w ten sposób chce zdestabilizować sytuację na granicy z UE. Jemu jest to politycznie na rękę.

– Nasz rząd powinien się w tej sytuacji zachować tak, jak w 2015 roku i absolutnie nie pozwolić na to, by nasze granice były znane na świecie z tego, że można przez nie przejść. Nie powinien się też finalnie zgodzić na przyjmowanie mas imigrantów, którymi musiałby się zajmować, a przede wszystkim – pilnować, żeby nie uciekli do Niemiec.

– Mamy w tych kwestiach w tym momencie wspólnotę poglądów z rządem, choć może podszedłbym do sprawy bardziej empatycznie i nie miałbym problemu z przekazywaniem osobom na granicy wody, jedzenia czy śpiworów. Natomiast należy też ustrzegać się naiwności.

Artur Dziambor, Konfederacja
Artur Dziambor, Konfederacja Karolina Misztal

Z jedynym pomorskim posłem Polskiego Stronnictwa Ludowego - Markiem Biernackim nie udało nam się skontaktować.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki