Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sytuacja komunikacji publicznej na Pomorzu jest tragiczna – przekonywali młodzi działacze partii Razem

Jacek Wierciński
Jacek Wierciński
fot. J. Wierciński
"Oni powinni się zajmować nauką, być wypoczęci, mieć czas na to, żeby odrobić lekcje i zająć się swoimi pasjami, bo po to jest ten wiek. Tymczasem spędzają horrendalne godziny w oczekiwaniu na autobusy, które czasami nawet nie przyjeżdżają" – przekonywała Anna Górska z Lewicy Razem, która wspólnie z działaczami partyjnej młodzieżówki, opowiadającymi o wykluczeniu komunikacyjnym swoim i rówieśników, zorganizowała konferencję prasową. Z mediami spotkali się we wtorek 5 października 2021 r. pod Dworcem PKS w Gdańsku. Nie zabrakło trudnych pytań skierowanych do władz gmin i województwa.

- Sytuacja komunikacji zbiorowej poza Trójmiastem – w gminach mniejszych, w gminach, gdzie są mniejsze miasta, jest tragiczna. Tam jest mało kursów, tabor jest przestarzały, często się po prostu rozlatuje podczas drogi. Żadnego zastępstwa nie ma na wypadek awarii. Bilety są drogie. Kursów jest bardzo mało i z tym wszystkim muszą sobie radzić uczniowie i uczennice, którzy jeżdżą do szkół; często w Trójmieście właśnie. Jesteśmy tu po to, żeby wyrazić głos sprzeciwu i żeby zainterweniować w tej sprawie – zaznaczył Konrad Kowalski z Młodzi Razem. Jak zastrzegł, choć sam mieszka w Gdańsku, to jako mieszkańcowi przedmieść dojazd zajmuje mu ponad godzinę.

- Mieszkam w Baninie, to miejscowość pod Gdańskiem, i mamy tam tak naprawdę jeden autobus i jeden pociąg kursujący co godzinę-dwie godziny, i ten pociąg jest ok. 30 minut od centrum wsi, więc, jeśli chcemy dojechać do szkoły na godz. 7.40 to musimy wstać o godz. 5 rano i iść pół godziny na stację kolejową – relacjonował Begad Józefczyk z zarządu Młodych Razem Pomorze, który wskazywał, że podobna sytuacja spotyka jego rówieśników z Rębiechowa, Kartuz, Żukowa i wielu innych miejscowości.

Opowiadał też o przeprowadzonej na ok. 100 młodych osobach spoza Trójmiasta ankiecie przeprowadzonej przez działaczy. Według jego relacji, 78 procent ankietowanych wskazywało, że dojazd do szkół zajmuje im ponad 45 minut, 45 proc. uważało, że ma wynikające z uciążliwości dojazdów trudności z nauką, a 57 proc. ma poczucie „wykluczenia towarzyskiego” w porównaniu z kolegami mieszkającymi w ścisłej aglomeracji.

- Mieszkam w Cedrach Wielkich, to jest miejscowość oddalona od Gdańska o około 22 kilometry. Codziennie mam do czynienia z wykluczeniem komunikacyjnym, ponieważ autobus, który jest w planie, potrafi w ogóle nie przyjechać. Kompletnie nie wiem z jakich przyczyn. Albo spóźnia się o 20 minut, przez co uczniowie i ludzie chcący dojechać do pracy najzwyczajniej się do niej spóźniają. W moim przypadku jest tak, że nic się nie stanie, kiedy spóźnię się do szkoły, ale co z osobami, które pracują? Grożą im zwolnienia z pracy, jeżeli się będą spóźniały – opowiadał Igor Bloch, 18-letni uczeń liceum. - Ceny biletów też są wystrzelone w kosmos – kolokwialnie mówiąc, bo osoba pracująca płaci tak naprawdę 210 złotych za bilet. Do tego dochodzą ZTM miesięczny. Jest to straszne wykluczenie – dodał i podkreślił, że najpoważniej doświadczone sytuacją są osoby z niepełnosprawnościami, do których potrzeb tabor nie jest przygotowany.

- Pierwszy miesiąc nauki szkolnej pokazał, że jest bardzo duży problem, jeśli chodzi o dostęp do komunikacji publicznej dla uczniów i uczennic gdańskich, ale nie tylko gdańskich, również z gdyńskich czy sopockich szkół średnich, którzy dojeżdżają spoza Trójmiasta, a mieszkają na tyle blisko, że nie dostaną miejsca w internacie i których rodziców nie stać na wynajęcie stancji. Są oni skazani na dojazd komunikacją publiczną i okazuje się, że ta komunikacja publiczna działa fatalnie – przekonywała Anna Górska z Zarządu Krajowego Partii Razem.

Zwracała uwagę, że utrudnienia w dojeździe marnują czas i zdrowie młodych ludzi.

- Oni powinni się zajmować nauką, być wypoczęci, mieć czas na to, żeby odrobić lekcje i zająć się swoimi pasjami, bo po to jest ten wiek. Tymczasem spędzają horrendalne godziny w oczekiwaniu na autobusy, które czasami nawet nie przyjeżdżają. Dlatego chcemy zapytać m.in. gmin ościennych o to w jaki sposób i czy w ogóle organizują transport publiczny, który dowozi do Trójmiasta, ale też chcemy się zwrócić do Gdańska i Gdyni czy Gdańskiego Obszaru Metropolitalnego, który od lat próbuje rozwiązać problem komunikacji na terenie Trójmiasta i ościennych gmin, które również należą do obszaru i jakoś ten problem pozostaje nierozwiązany.

Jak podkreśliła, adresatem tych pytań jest również „ustawowo odpowiedzialny za organizację transportu publicznego” marszałek województwa. - Kiedy konkretnie możemy się spodziewać poprawy sytuacji? W tej chwili, od lat, Pomorze nadal jest jednym z najbardziej wykluczonych komunikacyjnie regionów - przekonywała.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki