Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

System e-zwolnień rozczarowuje

Maciej Pietrzak
123rf
Lekarze uważają, że elektroniczne L4 są konieczne, ale system źle działa. Wyniki wprowadzonego 1 stycznia programu rozczarowują.

Z początkiem tego roku ruszył w Polsce program elektronicznych zwolnień lekarskich. Zapowiadana jako rewolucyjna reforma miała przynieść same korzyści: lekarzy odciążyć od papierkowej roboty, pacjentów od dostarczania druczków do kadr, a ZUS-owi pozwolić na lepszą kontrolę zwolnień. Dane za pierwsze półrocze pokazują jednak, że na razie system okazał się klapą. Przede wszystkim e-zwolnienia niechętnie wypisują lekarze.

- W całym kraju, w okresie od 1.01.2016 r. do 27.07.2016 r. liczba wysłanych elektronicznych zwolnień lekarskich (e-ZLA) wyniosła 203 666. W tym okresie w woj. pomorskim liczba ta wyniosła 14 939 - informuje Krzysztof Cieszyński, rzecznik prasowy oddziału ZUS w Gdańsku.

Czytaj też: E-zwolnienia wejdą 1 stycznia 2016, ale już budzą kontrowersje

Jaką część puli wszystkich zwolnień stanowią te cyfrowe? Tego ZUS na razie nie podaje. Gdy jednak spojrzy się na liczbę papierowych L4, które wpłynęły do zakładu tylko do końca marca - prawie 6 milionów, nietrudno stwierdzić, jak słabym zainteresowaniem cieszą się na razie e-ZLA. Portal money.pl szacuje, że stanowią one tylko 1,3 proc. wszystkich tegorocznych zwolnień.

ZUS i środowisko lekarskie zasadniczo różnią się w ocenie działania systemu.

- E-ZLA stanowi znaczne ułatwienie dla lekarzy. Jego wystawianie trwa krócej niż wypisywanie papierowego zwolnienia. Lekarz uzyskuje bowiem dostęp do danych pacjenta, jego pracodawców oraz członków jego rodziny. Gdy lekarz wpisze numer PESEL pacjenta, to pozostałe dane identyfikacyjne system uzupełnia automatycznie - wymienia Krzysztof Cieszyński. - Z kolei np. adres pacjenta czy dane płatnika lekarz wybiera z wyświetlonej listy. Możliwy jest też podgląd zaświadczeń lekarskich wystawionych wcześniej dla pacjenta. System przypomina także lekarzowi o możliwości skierowania pacjenta na rehabilitację leczniczą w ramach prewencji rentowej - dodaje rzecznik pomorskiego ZUS.

- Niestety, działający od stycznia program jest po prostu nieprzyjazny lekarzom. Po pierwsze, bardzo wiele firm wciąż nie spełniło obowiązku rejestracji. Mnóstwo problemów dostarcza nie tyle samo wypełnienie e-zwolnienia, ale jego zatwierdzenie. Powinno to trwać około minuty, a często trwa kilka czy kilkanaście, co oczywiście przekłada się na czas, jaki lekarz może bezpośrednio poświęcić pacjentowi - mówi Jan Tumacz, przewodniczący Pomorskiego Związku Pracodawców Ochrony Zdrowia.

Istnieje drugi, szybszy niż za pośrednictwem PUE sposób zatwierdzenia e-zwolnień. Lekarze mogą to zrobić za pomocą tzw. podpisu kwalifikowanego. By go uzyskać, trzeba jednak najpierw wydać ok. 300 zł, a potem płacić abonament ok. 120 zł, jak np. w przypadku domeny internetowej. Te koszty odstraszają medyków od tego rozwiązania.

- Cała dokumentacja w naszej gdańskiej „Przychodni Aksamitna” jest już cyfrowa, właśnie z tym jedynym wyjątkiem zwolnień. Ten system jest konieczny, ale musi działać lepiej - dodaje Jan Tumacz.

Tymczasem ZUS twierdzi, że nie odnotowuje problemów z Platformą Usług Elektronicznych (PUE) w systemie wystawiania zwolnień elektronicznych. - System działa poprawnie, informacje o zwolnieniach i same zwolnienia trafiają do posiadających profile pracodawców - mówi Cieszyński.

[email protected]

Więcej przeczytasz w poniedziałkowym (1.08.2016r.) papierowym wydaniu "Dziennika Bałtyckiego" albo kupując e-wydanie gazety.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki