Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Świnoujście - Hel: Niepełnosprawny mieszkaniec Helu przepłynął kajakiem Polskę

Roman Kościelniak
Artur Labudda, niepełnosprawny mieszkaniec Helu, pokonał kolejną barierę. Wraz z Robertem Paseckim przepłynął kajakiem całą Polskę.

Wystartowali przed miesiącem spod zapory w Solinie. Dalej wodami Wisły, Kanału Bydgoskiego, Brdy, Warty i Odry dotarli do Świnoujścia.

- Każdy ma swoje Kilimandżaro - stwierdził na mecie Artur Labudda. - Jedni są dumni ze swojej odwagi, choć nic jeszcze nie osiągnęli. A dla innych małe góry nie są dostatecznym wyzwaniem. Chcą iść dalej.
Helanin może z pewnością zaliczyć się do tych drugich. Przed laty w wypadku kolejowym stracił obie nogi. Inwalidztwo jednak nie powstrzymuje go od aktywnego życia. W ubiegłym roku na quadzie objechał dookoła granice Polski. Owa wyprawa odbywała się pod hasłem "Granicami bez granic". Labudda w ten sposób chciał udowodnić, że można przekraczać granice własnej ułomności. Wówczas przejechał 6200 km. Teraz kajakiem przepłynął 1298 km.
- W tej wyprawie uczestniczył mój przyjaciel, gdyż codziennie trzeba było wyciągać kajak na brzeg, sam nie dałbym rady - zdradza Artur Labudda.

Zresztą z kajakiem mieli niemiłą przygodę. Wieczorem rozbili obóz na brzegu Wisły. Rano okazało się, że poziom wody znacznie się podniósł, tak że obaj znaleźli się na wyspie. Ich kajak odpłynął w nieznane. Pomógł im przepływający łódką wędkarz, z którym odszukali "uciekiniera".
Z kolei w Bydgoszczy spotkali młodzież uczącą się pływania w kajaku. Od jednej z kursantek usłyszeli, że... źle wiosłują.

- Cała pycha przebytych kilometrów z nas opadła - komentuje Robert Pasecki.
Sporym wyzwaniem dla helskich kajakarzy okazał się Zalew Szczeciński. Ten odcinek trasy pokonywali w towarzystwie kutra Straży Granicznej. Jednostka osłaniała maleńki kajak przed uderzeniami fal.
- Jesteśmy im bardzo wdzięczni za pomoc, czapki z głów - przyznaje Artur Labudda.
Asysta pograniczników wzbudziła niemałe zainteresowanie na brzegu i w porcie w Świnoujściu. Kajakarzy pozdrawiali żeglarze z mijanych jednostek.

Podróżnicy planowali, że pokonają trasę w 50 dni. Przygotowując się do przepłynięcia w poprzek Polski, zakładali, że dziennie będą pokonywać po 25 km. Tymczasem na trasie okazało się, że bez problemu przepływali dłuższe dystanse. Rekordowy był jeden z ostatnich dni, gdy pokonali 73 km.
- W ten sposób pokazałem innym niepełnosprawnym, że można realizować swoje marzenia mimo kalectwa - komentuje Artur Labudda.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki