Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Święty Graal w gdańskiej ziemi. Co znaleźli archeolodzy?

Marek Adamkowicz
A.Kamrowski/Muzeum Archeologiczne w Gdańsku
Archeolodzy odnaleźli pucharek, który przywołuje skojarzenia z filmem o Indianie Jonesie

Indiana Jones i ostatnia krucjata - scena kulminacyjna. Święty Graal został odnaleziony, tyle tylko, że stoi pośród wielu innych kielichów. Pytanie, jak rozpoznać właściwy? Wybór tym trudniejszy, że - jak mówi strażnik relikwii - prawdziwy Graal daje życie, fałszywy je odbiera. Milioner Donovan decyduje się na egzemplarz bogato zdobiony, godny „króla królów”, i zaraz pada martwy. Wtedy przychodzi kolej na doktora Jonesa. Ten sięga po niepozorny „kielich cieśli”. Wygrywa życie.

Patrząc na gliniany pucharek ze zbiorów Muzeum Archeologicznego w Gdańsku skojarzenia ze sceną z „Ostatniej krucjaty” i wybranym przez Indianę Jonesa kielichem wydają się oczywiste. Podobny kształt, podobna surowość wykonania. Nic dziwnego, że archeolog Ewelina Drozd nazwała pucharek gdańskim Świętym Graalem. Jest to oczywiście określenie żartobliwe, niemniej zabytek prowadzi nas do spraw całkiem poważnych.

Unikat wydarty ziemi

- Ten gliniany pucharek został znaleziony w 2009 roku w wykopie przy ulicy Tartacznej - tłumaczy Bogdan Kościński, archeolog z Działu Zbiorów Gdańskich Muzeum Archeologicznego w Gdańsku. - Znajdował się na głębokości około trzech metrów, wśród pozostałości drewnianych budynków należących do datowanej na wiek XIII osady.

Odnalezione naczynie to prawdziwy unikat. Posiada rzadko spotykaną w okresie wczesnego średniowiecza formę kielicha - pucharka na nóżce. Istotne, że zachował się w większej części; inne tego rodzaju obiekty znajdowano w znacznie gorszym stanie.

Naczynie wykonano z gliny z domieszką piasku i ziaren grubszego żwiru, metodą ręcznego lepienia i całkowitego, silnie formującego obtaczania na kole garncarskim. Wypał w piecu garncarskim z dostępem powietrza nadał naczyniu barwę beżowo-ceglastą. Puchar składał się z płytkiej na 3 cm, miskowatej czaszy o ściętym do wewnątrz, niewyodrębnionym brzegu o średnicy 13 cm. Czaszę osadzono na pełnej nóżce rozszerzającej się stożkowato ku dołowi. Dno stopki posiadającej średnicę 8 cm jest dość silnie wklęsłe, a dodatkowo posiada centralne, stożkowate wgłębienie o głębokości 20 mm. Naczynie nie jest wysokie - to zaledwie 7,7 cm. Pokryto je prostą dekoracją dookolnych żłobków, wykonanych rylcem na powierzchni czaszy.

- Odkryty pucharek stanowi odosobnione znalezisko wśród tysięcy fragmentów innych odkrytych w Gdańsku naczyń, a przy tym niewątpliwie należy do najlepiej zachowanych form tego typu na Pomorzu - przyznaje archeolog. - Pucharki na nóżkach stanowią rzadką formę wyrobów ceramicznych wchodzących w skład wyposażenia wczesnośredniowiecznych gospodarstw domowych.

W opinii badaczy puchary ceramiczne, stanowiące ekwiwalent późniejszych kielichów metalowych lub szklanych, służyły najpewniej do spożywania napojów, w tym miodów i win. Choć pod względem jakości wyrobu i dekoracji gdański egzemplarz nie odbiegał od współczesnych i powszechnie spotykanych glinianych garnków, z uwagi na niecodzienne przeznaczenie stanowił z pewnością element zastawy stołowej członka elity grodu gdańskiego, członka załogi rycerskiej lub zamożnego kupca. Archeolodzy przyznają, że choć naczynie prowokacyjnie zestawiono ze Świętym Graalem, to raczej nie posiada ono charakteru liturgicznego, bowiem w okresie wczesnego średniowiecza tego rodzaju utensylia wykonywano z metali, w tym również szlachetnych.

- Wczesnośredniowieczne gliniane puchary na nóżkach są w pewnej mierze otoczone aurą tajemniczości, do dziś bowiem nie udało się ustalić jednoznacznie ich pochodzenia. - przyznaje Bogdan Kościński. - Pojedyncze naczynia tego typu znane są z Wielkopolski, Śląska i Meklemburgii, a stosunkowo najczęściej występują na Pomorzu, zwłaszcza na prawym brzegu Dolnej Wisły, czyli w strefie pogranicza słowiańsko-pruskiego.

Zaginiona osada
Zagadka gdańskiego Graala jest równie frapująca jak historia miejsca, w którym go odnaleziono.

- Wczesnośredniowieczna osada przygrodowa to miejsce wciąż słabo rozpoznane przez archeologów - mówi Bogdan Kościński. - Nie znamy jej dokładnego zasięgu, nie wiemy czy nie była otoczona wałem obronnym . Wiadomo, że z jednej strony sięgała okolic ulicy Tartacznej, natomiast z drugiej rozciągała się w pobliżu kościoła św. Katarzyny, gdzie też, jak się uważa, znajdowała się osada kupców lubeckich.

Tak opisany obszar był badany jedynie punktowo. W latach 50. XX wieku sporo zabytków zabezpieczono przy okazji budowy bloków przy ul. Igielnickiej. Kolejne znaleziska przyniosła w latach 90. rozbudowa piekarni Pellowskiego przy Podwalu Staromiejskim, badania na placu budowy dzisiejszej siedziby Narodowego Funduszu Zdrowia na rogu Podwala Staromiejskiego i Olejarnej (rok 1996), a także na działce przy ulicach Tartacznej i Panieńskiej, gdzie w latach 2008-2009 pracował zespół archeologów pod kierunkiem Zbigniewa Misiuka i gdzie ziemia dosłownie obrodziła artefaktami.

- Na podstawie znalezisk możemy stwierdzić, że mamy do czynienia z osadą rzemieślniczą, która funkcjonowała od połowy XII wieku i przez cały wiek XIII - wskazuje Bogdan Kościński. - Był to znaczący ośrodek produkcyjny, oferujący szeroką gamę wyrobów.

Dużą, jak na owe czasy, skalę produkcji potwierdza chociażby znalezienie setek grzebieni z kości i poroża z warsztatu rogownika czy dołów garbarskich i odpadów skór. Udało się też stwierdzić istnienie w Gdańsku złotnictwa oraz mennicy. W tym ostatnim przypadku potwierdzeniem jest tłok menniczy, uważany za najstarszy w Polsce, na który Bogdan Kościński natrafił w 1996 r. na stanowisku archeologicznym przy ul. Olejarnej. Artefakt ten w kontekście odnalezionych numizmatów, a było ich niemal 500!, w tym seria brakteatów w stanie menniczym, potwierdzają rolę Gdańska jako stołecznego ośrodka książąt (lub namiestników) wschodniopomorskich.

Pieniądz księcia Sambora

Wrażenie na badaczach zrobiło zwłaszcza odnalezienie w maju 2009 r. na stanowisku przy ulicy Tartacznej/Panieńskiej monet księcia Sambora, przy czym chodzi zapewne o pierwszego Sobiesławica noszącego to imię, panującego w Gdańsku od ok. 1177 do 1207. Był to zespół 25 brakteatów uformowanych w rulon. Na monetach tych widnieje krzyż, którego ramiona zakończone są kolejno: krzyżykiem, pierścieniem, poprzeczką i pierścieniem, w otoku zaś widnieje legenda +SAMBOR. Profesor Borys Paszkiewicz z Uniwersytetu Wrocławskiego i Beata Ceynowa z Muzeum Archeologicznego, którzy zajmowali się naukowym opracowaniem znaleziska, zwracają uwagę, że podobne monety nie były dotychczas znane. Co więcej, położenie imienia władcy na monecie uważają za zaskakujące. Po pierwsze dlatego, że osoba Sambora I jest znana z pojedynczych zaledwie wzmianek źródłowych, po wtóre - w naszej części Europy, monety z tego czasu generalnie są anonimowe, a jeśli nawet imiona się pojawiają, to niekoniecznie odnoszą się one do eminenta pieniądza, lecz często do jego przodka

Badacze podkreślają, że odkrycie Samborowych monet ma znaczenie nie tylko numizmatyczne i archeologiczne, lecz także czysto historyczne, rzucając nieco światła na słabo rozpoznany okres w dziejach Pomorza Gdańskiego.

Okno na świat

Analiza znalezisk z osady przygrodowej wskazuje, że istniała tu wymiana międzynarodowa. Dotyczy to nie tylko wyborów pochodzących spoza Pomorza, ale też form budownictwa. Natrafiono tu na relikty konstrukcji szkieletowych i ramowych, które są późniejsze w stosunku do budownictwa zrębowego, występującego po sąsiedzku, w gdańskim grodzie. Tego rodzaju rozwiązania stosowano w domach i warsztatach, ale konstrukcję szkieletową miał też jeden z ciekawszych odnalezionych budynków, który usytuowany był w pobliżu dzisiejszego Domu Technika przy ul. Rajskiej. Jego wielkość i takie elementy jak obecność żelaznej kraty okiennej sugerują, że był to obiekt publiczny, być może pełniący funkcję ratusza lub domu kupieckiego, któremu kres istnienia przyniósł - jak można domniemywać - atak krzyżacki w roku 1308.

Archeolodzy zapowiadają, że zabytki odnalezione na terenie osady przygrodowej, w tym „Święty Graal”, będzie można zobaczyć na nowej wystawie stałej w Muzeum Archeologicznym w Gdańsku. Prace nad nią już trwają, ale na otwarcie przyjedzie nam jeszcze trochę poczekać.

Przy pisaniu tekstu wykorzystano: B.Ceynowa, B.Paszkiewicz, Sambor I i Otto z Bambergu na wczesnych monetach gdańskich, [w:] Pomorze we wczesnym średniowieczu w świetle źródeł archeologicznych. Historia, stan aktualny i potrzeby badań, Gdańsk 2014

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki