Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Świetny mecz Lechii i wicelider rozbity w Gdańsku

Paweł Stankiewicz
Wicelider z Zabrza rozgromiony! Lechia rozegrała świetne spotkanie i bez problemów pokonała Górnika 5:1, wygrywając trzeci mecz z rzędu. I co najciekawsze - do biało-zielonych można się przyczepić jedynie o... brak skuteczności. Gdyby Górnik stracił w Gdańsku trzy, cztery gole więcej, to też nie mógłby mieć pretensji.

Ten mecz pokazał, że wicelider jest nagi. Obrona Górnika była dziurawa jak ser szwajcarski, a błąd gonił błąd. Lechia była świetnie dysponowana i zaatakowała od początku spotkania. Goście mieli problemy w defensywie i z minuty na minutę coraz trudniej przychodziło im radzenie sobie z atakami gdańszczan. A sami nie potrafili stworzyć większego zagrożenia pod bramką biało-zielonych.
Lechia objęła prowadzenie już w 17 minucie spotkania. Abdou Razack Traore oddał strzał z 20 metrów. Niezbyt mocny. Fatalny błąd popełnił jednak Adam Stachowiak, który miał już piłkę na rękawicach, ale pozwolił wpaść jej do siatki tuż przy słupku. Gdańszczanie chcieli pójść za ciosem, ale bramkarz Górnika obronił strzał Ivansa Lukjnaovsa. I kiedy się wydawało, że musi paść drugi gol, to... wyrównali goście z Zabrza. Marcin Wodecki wygrał przebitkę w polu karnym i strzelił między nogami Pawła Kapsy. Ten wynik długo się nie utrzymał, bo już sześć minut później ponownie na prowadzeniu byli gdańszczanie. Kapitalną akcję lewą stroną przeprowadził najlepszy na boisku Buzała, zagrał piłkę w pole karne, tam przytomnie przepuścił ją Lukjanovs, a Marko Bajić nie miał problemów, aby posłać futbolówkę do bramki.
- Nie zgadzam się z twierdzeniem, że strzelona przeze mnie bramka ustawiła spotkanie. Wszystkie gole były ważne, bo każdy pozwala nam zwiększyć wiarę w siebie. Mój gol to tylko swego rodzaju bonus dla mnie - przyznał Bajić.
Napór biało-zielonych wciąż trwał. Buzała mógł zanotować dwie asysty, a Traore dołożyć kolejne dwa trafienia. Najpierw gospodarze wyszli z kontrą dwóch na jednego i po podaniu Buzały sam na sam ze Stachowiakiem znalazł się Traore, ale skutecznie interweniował bramkarz z Zabrza. Tuż przed przerwą Buzała podawał z lewej strony pola karnego, Traore strzelał na bramkę, w której nie było już Stachowiaka, ale piłka odbiła się od obrońcy Górnika i wyleciała poza boisko.
W drugiej połowie Lechia nie zamierzała bronić skromnego prowadzenia i szybko starała się dobić rywala. Mariusz Magiera wybił piłkę na róg po zagraniu Nowaka, ale omal przy tym nie strzelił gola samobójczego. Minutę później Buzała przegrał pojedynek sam na sam ze Stachowiakiem, który po kiksie przy pierwszym golu wyrósł na najlepszego gracza gości. W 53 minucie Buzała znowu idealnie wyłożył piłkę Traore, a ten huknął... w poprzeczkę. W 61 minucie, po podaniu Nowaka, Buzała uciekł Mariuszowi Jopowi i tym razem czystej sytuacji nie zmarnował i strzelił nad bramkarzem zespołu zabrzańskiego. Później kolejną szansę miał Traore, ale z siedmiu metrów strzelił wprost w Stachowiaka. A w 75 minucie było już 4:1 dla Lechii. Kolejną świetną akcję przeprowadził Buzała, podał do Lukjanovsa, a Łotysz zagrał wzdłuż bramki wprost do Traore, a ten z kilku metrów dopełnił formalności. To wciąż jednak nie był koniec snajperskich popisów gospodarzy, zwłaszcza że po raz pierwszy na boisku w Gdańsku pojawił się sprowadzony w ostatnim dniu okienka transferowego Aleksandr Sazankow i już po trzech minutach obecności na boisku wpisał się na listę strzelców. Po dośrodkowaniu z prawej strony Nowaka głową strzelał będący w rewelacyjnej formie Krzysztof Bąk, ale gości uratował słupek. Dobitka Sazankowa pod poprzeczkę była już skuteczna.
- Cieszy mnie ten gol. Wcześniej miałem sytuację, ale jej nie wykorzystałem. W Gdańsku wszystko mi się podoba, klub, stadion, atmosfera i mam dobrych kolegów - powiedział Białorusin.
Świetną formę osiągnął Bąk, który nawet mógłby liczyć na powołanie do reprezentacji Polski.
- W ogóle o tym nie myślę. Najważniejsze jest, aby pokazać trenerowi Kafarskiemu, że może na mnie liczyć. Szkoda, że nie strzeliłem gola, bo znowu miałem szansę. Jestem coraz bliżej, więc może się uda w następnym meczu - powiedział Bąk.
W doliczonym czasie gry Tomasz Zahorski, po gwizdku sędziego, zdenerwowany kopnął piłkę poza boisko, za co został ukarany żółtą kartką. Zachowanie napastnika Górnika idealnie podsumowało grę tego piłkarza i całego zespołu zabrzańskiego.
- Jak się ma rywala, który chce przyjąć dziewięć goli, to trzeba mu tyle nastrzelać - skomentował mecz Paweł Nowak, pomocnik Lechii.
- Jestem załamany wynikiem, a przede wszystkim naszą grą obronną - przyznał Tomasz Wałdoch, dyrektor sportowy Górnika.
Po przegranym meczu z GKS Bełchatów, w którym Lechia była lepsza, ale grała nieskutecznie, tak mówił na naszych łamach Łukasz Surma, kapitan Lechii: - Jestem zazdrosny, że wszyscy mówią o Jagiellonii, a nie o nas. Musimy wygrywać, żeby o Lechii się mówiło, bo grą na to zasługujemy.
Po sobotnim meczu o biało-zielonych będzie głośno.
- Na to liczę. Należy nam się. Ciągle tylko słyszymy, że to rywale byli słabi, a czas zauważyć dobrą grę Lechii. Przy takim wyniku absolutnie nie ma niedosytu, że nie strzeliliśmy tych goli więcej - przyznał Surma.
W gdańskiej drużynie nie zagrali kontuzjowani Bedi Buval oraz Vytautas Andriuskevicius. Francuz powinien już wrócić do zespołu na mecz z Legią Warszawa, a Litwin przeszedł operację kolana kontuzjowanego w meczu z Cracovią i do treningów powróci za około miesiąc.
Piłkarze Lechii tak wysokie zwycięstwo odnieśli w poprzednim sezonie, kiedy wygrali na wyjeździe z Cracovią 6:2. U siebie biało-zieloni, po 5:1, ograli Unię Janikowo i Kmitę Zabierzów w II lidze w sezonie 2006/2007. Po raz ostatni Lechia pięć goli w ekstraklasie, w meczu rozegranym w Gdańsku, strzeliła w 1962 roku, kiedy pokonała Arkonię Szczecin 5:0. Trzy bramki zdobył wtedy Bogdan Adamczyk, a dwie Janusz Charczuk. Jako ciekawostkę podajemy skład biało-zielonych z tamtego spotkania: M. Sztuka, R. Szyndlar, R. Korynt, E. Wierzyński, W. Musiał, C. Nowicki, H. Wieczorkowski, J. Apolewicz, J. Charczuk, K. Frąckiewicz, B. Adamczyk.

Lechia Gdańsk - Górnik Zabrze 5:1 (2:1)
Bramki:1:0 Abdou Razack Traore (17), 1:1 Marcin Wodecki (26), 2:1 Marko Bajić (32), 3:1 Paweł Buzała (61), 4:1 Abdou Razack Traore (75), 5:1 Aleksandr Sazankow (79).
Lechia: Kapsa - Deleu, Bąk, Kożans, Wołąkiewicz - Bajić (85 Pietrowski), Surma, Nowak (82 Popielarz) - Lukjanovs, Buzała (76 Sazankow), Traore.
Górnik: Stachowiak - Bemben (78 Danch), Jop, Banaś, Magiera - Bonin, Przybylski, Kwiek, Sikorski (60 Świątek), Wodecki (76 Sobczak) - Zahorski.
Żółte kartki: Wołąkiewicz, Bajić (Lechia) oraz Banaś, Zahorski (Górnik).
Sędziował: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: 6255.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki