Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Święte krowy

Jarek Janiszewski, felietonista
Nie trzeba jechać do Indii, aby spotkać święte krowy. Ich dwunożna wersja jest na wyciągnięcie ręki. Te jednostki żyją obok nas. W przeciwieństwie do poczciwych muciek produkujących mleko, nasze święte krowy zajmują się polityką. Nie obowiązuje ich prawo i nawet gdy, wzorem swoich odpowiedników z Indii, nawalą pod siebie, mogą się spokojnie oddalić z miejsca brązowej przygody.

Krowy, te poważne, czworonożne, zachowują się zawsze z godnością - spokojnie pochłaniają trawę, beznamiętnie obserwując rzeczywistość. Poseł Macierewicz w towarzystwie lotniczych ekspertów nie byłby w stanie wyprowadzić ich z równowagi. Gdyby profesor Binienda dla poparcia swoich tez przebiegł nago przez ściernisko, krasule skwitowałyby wybryk malutkim wahnięciem ogona. Takie potrafią być krowy - dystyngowane i akuratne.

Polityczne święte krowy działają według znanej maksymy: Przybyłem, zobaczyłem, nawaliłem! A smród po wielu decyzjach bywa okrutny. Regularnie dowiadujemy się, że jakaś ustawa naraziła Skarb Państwa (czytaj: nas) na straty. Bywa, że tracimy miliardy bądź zwracamy zawrotne kwoty do europejskiej kasy.

Warto się zastanowić, co w takich okolicznościach zrobić. Skoro nie można wyegzekwować jakiejkolwiek odpowiedzialności prawnej i finansowej, warto sięgnąć po inne środki. Proponuję, by stworzyć ranking strat, które spowodowali politycy. Gdy udowodni się głupią decyzję, należy obligatoryjnie umieścić zdjęcie polityka w lokalnej prasie oraz w internecie. Pod zdjęciem ujawniamy lapidarny komentarz, adekwatny do spowodowanych szkód. Poniżej przedstawiam propozycje do rozważenia.

Pierwsza kolumna ujawnia przybliżone straty, druga prezentuje nasz stosunek do świętej krowy:
Do 100 złotych - szmaciarz. Do 1000 złotych - gamoń.
Do 5 tys. złotych - ćwok. Do 10 tys. złotych - dureń. Do 50 tys. złotych - szmata. Do 100 tys. złotych - ścierwo. Powyżej 100 tys. - arcyścierwo.
Przy stratach przekraczających 100 tys. zł powinno się stosować kary dodatkowe, w postaci ludycznej rozrywki opartej na rzucaniu jajami w zdjęcie politycznej krowy. Obrazek w odpowiednio dużej skali należałoby umieścić w centralnym punkcie miasta. Zarówno jaja, jak i inne akcesoria do rzucania (stare kapcie, berety, kalesony, przeterminowane dżemy) przynosimy ze sobą.

W szczególnie rażących przypadkach powinno się zezwalać na tzw. plebejski ostracyzm. Otóż gdy się nam zdarzy minąć na ulicy arcyścierwo, dopuszczalne byłyby grymasy mimiczne bez udziału głosu z pyszczka. Ten potrafi w pewnych sytuacjach wygenerować masę niekontrolowanych wulgaryzmów.
W takich okolicznościach wolno by nam było: pokazywać język, wybałuszać gałki oczne, zatykać nos palcami, nadymać policzki i szczękać zębami.

Łaciate zwierzaki, w przeciwieństwie do ich niby-świętych, dwunożnych odpowiedników, są niezwykle pożyteczne - dają mleko i produkują naturalny nawóz. Gdyby politycy brali z nich przykład, świat byłby zdecydowanie milszy.
Niestety, pozostaje nam żyć pośród marnych świętych krów. Nie wiem, jak Wy, ale ja zaczynam ćwiczyć wystawianie języka. Boję się tylko, że ogrom głupoty spowoduje odrętwienie tego sympatycznego organu.

Jarek Janiszewski na antenie Radia Gdańsk co wtorek o godz. 23 prowadzi autorski program "Czego".

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki