Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Święta na Kaszubach: W kaszubskich wsiach dzieją się cuda i dziwy [ZDJĘCIA]

Magdalena Damps
Gwiózdczi tworzy od kilku do kilkunastu postaci. Wszystko zależy od regionu i tradycji wsi, z której się wywodzą. Zapomniane przed laty grupy dziś się reaktywują, inne kontynuują dzieło ojców i dziadków.

Pohukiwania, krzyki, ryki i dzwonki słychać z daleka. Dźwięki niosą się przez wzgórza, pola, drogi i osiedla. W oknach wielu domostw falują firanki, zza których z napięciem spogląda ciekawska dziatwa. Z przestrachem wypatruje sprawców zgiełku, kaszubskiej Gwiózdczi, nazywanej również Gwiżdżami. W wielu zakątkach regionu w wigilijne popołudnie i wieczór rozkrzyczane towarzystwo w barwnych przebraniach przemierza wieś od domostwa do domostwa.
Tradycja, tak żywa jeszcze w ubiegłym stuleciu, kultywowana jest do dziś. Zdaniem wielu, przeżywa nawet renesans.

***

Zwykle grupy kolędnicze tworzą młodzi nieżonaci mężczyźni, ale dziś przy szkołach i ośrodkach kultury powstają również mieszane grupy dziecięce.

W najczęściej spotykanej formacji występują zawsze: Policjant, Gwiazdor, Jeździec na koniu, Baba z Dziadem, Kominiarz, Diabeł, brykający Kozioł bądź Baran, któremu towarzyszyć może prowadzący go Chłop oraz Bocian. Z Gwiózdkami zawsze wędruje również muzykant, który przygrywa grupie najczęściej na akordeonie. W Tuchomku jest przykładowo trzynaście postaci: dwóch gwiazdorów zamiast jednego i trzy diabły, w Chmielnie grupę tworzy dziesięć osób. U jednych występuje Żyd, który dawniej próbował coś wyhandlować od mieszkańców, u innych Cyganka z robiącym sztuczki niedźwiedziem na sznurku.

***

W Chmielnie tradycja kolędowania jest kultywowana od ponad sześćdziesięciu lat. Pielęgnuje ją rodzina państwa Łaszewskich. Zwyczaj zapoczątkowali bracia seniorki rodu, pani Stefanii.

- Miałam ośmiu braci, rozpoczęli tradycję Gwiózdek tuż po wojnie, jeszcze w latach czterdziestych - opowiada pani Stefania. - Bracia zwyczaj kolędowania przynieśli od dziadków. Moja mama pochodzi z Paczewa, jej rodzina na długo przed wojną kolędowała w tamtejszej wsi.

Równie długą jak grupa chmieleńska tradycję ma grupa z Tuchlina. Tam Gwiózdczi prowadzi Patryk Klejna.
- Jestem członkiem grupy od czternastu lat - mówi. - Jak długo się to ciągnie? Trudno mi powiedzieć, w Gwiózdkach chodzili mój ojciec i dziadkowie. Kontynuujemy zwyczaj z pokolenia na pokolenie. Jestem pewien, że moje dzieci również będą w Gwiózdkach chodzić.

***

Dawniej w niektórych zakątkach Kaszub Gwiózdczi chodziły już w trakcie adwentu oraz w sylwestra. Dziś wędrują w Wigilię.
- Nie wyobrażam sobie świąt bez Gwiózdek - mówi Halina Reglińska, córka pani Stefanii, której synowie są członkami grupy. - Cała rodzina zjeżdża się na ich wizytę. Gdy szykują się do wyjścia, zaglądamy do nich w trakcie przygotowań, śmiejemy się. Ale gdy już są przebrani i ruszają w drogę, jest zupełnie inaczej, aż ciarki przechodzą. Niemniej ich wizyty w domu rodziców są ogromnie wesołe i radosne. Jest mnóstwo krzyku, śmiechu.

***

Każdy z członków kolędniczej grupy odgrywa ściśle określoną rolę.
Policjant, czyli prowadzący lub oprowadzacz, to postać odziana w mundur, niekoniecznie policyjny, może być też strażacki lub wojskowy. To on puka do drzwi każdego domostwa i zadaje gospodarzom słynne pytanie: "Chceta wa ledze Gwiózdkę widzec?".

- Dlaczego oprowadzacz odziany jest w mundur? Bo pełni funkcję dyscyplinującą - opowiada Emilia Reclaf, regionalistka z Gminnego Ośrodka Kultury w Sierakowicach. - Prowadzący odpowiedzialny jest za porządek w grupie. Pilnuje rozbrykanych postaci i po kolei wpuszcza je do mieszkania. Domostwa dawniej były niewielkie i niemożliwością było, by do izby weszło naraz kilkanaście energicznych postaci skaczących i brykających, więc każda z postaci prezentowała się po kolei.

***

W grupie przebierańców najbardziej rzuca się w oczy Gwiazdor, dziś jego strój tworzy płaszcz, cały przybrany kolorowymi wstążkami, na głowie ma często wyplecioną ze słomy koronę. Gwiazdor w ręku często dzierży korbacz, upleciony ze słomy.
- Pamiętam, jak na początku bracia spędzali cały adwent, wyplatając strój Gwiazdora. Ze słomy był kożuch, wysoka czapka i korbacz - opowiada pani Stefania. Nosili ten strój kilka lat, potem zmienili go na lżejszą wersję.

Rolą Gwiazdora jest zganić lub pochwalić.
- Gwiazdor to postać adresowana głównie do dzieci, on odpytywał z pacierza, pytał rodziców, czy dzieci były grzeczne, jeśli nie - wymierzał sprawiedliwość korbaczem - opowiada Emilia Reclaf. - Jeśli mama powiedziała, że dzieci były grzeczne, Gwiazdor częstował je słodyczami z kosza. Dawniej były to orzechy laskowe, orzechy marchwiane, czyli pierniki z marchwią, oraz jabłka, dziś najczęściej są to cukierki.

***

Bardzo barwnymi postaciami są Baba z Dziadem, kiedyś zwani też Strechem. Baba skarży się na swój los, męża pijaka, trudne czasy. Ma ze sobą dziecko i kosz, do którego zbiera wyproszone dary, dawniej kawałki ciasta i kiełbasy. Dziad często prosi o dary. Para często odgrywa scenkę sprzeczki małżeńskiej. Nie trwa ona długo. Małżonkowie kończą występ zgodnym tańcem, do którego zapraszają później gospodarzy.

- Baba z Dziadem dają okazję do kpin z głównych wad Kaszubów, chłop zawsze tańczy z butelką wódki, skłonność do alkoholu to jedna z mniej przyjemnych cech, które kojarzą się z naszym społeczeństwem - wyjaśnia sierakowicka regionalistka.

***

Wesołą, a jednocześnie wzbudzającą najwięcej emocji postacią w orszaku jest Diabeł, czyli kaszubski Purtk. Najczęściej biega, skacze wkoło widzów, stara się każdemu dokuczyć.

- Diabłów w literaturze kaszubskiej jest bardzo dużo - wyjaśnia pani Emilia. - Te, które występują w Gwiózdkach, to dowcipnisie, bardzo radosne, żywiołowe osobowości, nie są straszne, mają płatać psikusy.

Choć Purtki są wesołe, to ich osobliwy wygląd, dzięki maskom, sprawia, że są wielkim postrachem dla dzieci. Co właściwie Diabeł robi w świątecznym orszaku? Jego rolą jest przypominanie ludziom, że choć Jezus przyszedł na świat, szatan nadal stanowi dla nich zagrożenie. Ze względu na zbliżający się w tym czasie koniec roku kojarzy się także z okresem obrachunków i przygotowaniem do Sądu Ostatecznego. Ostrzega przed złym postępowaniem i przypomina o piekle.

***

Kolejną wielce zabawną postacią jest Kominiarz. Dawniej, gdy odwiedzał dom, zaglądał do piecyków i palenisk, wygrzebywał z nich popiół i sypał po izbie. "Sprawdzał" w ten sposób przewody, a potem wypisywał symboliczny rachunek gospodarzowi.
- Dziś Kominiarz ma znacznie trudniejszą rolę - zaznacza pani Emilia. - W domach nie ma palenisk, więc jego funkcja jest bardziej ozdobna. Kiedyś sprawdzał palenisko, dziś, w dobie kuchenek gazowych i elektrycznych, nie może tego robić.

Zarówno kiedyś, jak i dziś kominiarz dbał o urodę kobiet. W kieszeniach trzymał sadzę i troskał się, by odpowiednio poprawić makijaż pań, przyozdabiając ich policzki czarnym pyłem.

***

Postać Bociana ma symbolizować urodzaj i płodność. Dzięki jego wizycie plon miał być obfitszy, a przyrost naturalny wyższy. Z Bociana również jest niezły figlarz.

- Bocian to żartowniś, na końcach dzioba, którym kłapie, ma ostre gwoździe, dzięki nim zaglądając do garnków często z nich coś wyciągał, wynosił z izby to, co mu się podobało - mówi regionalistka.

Bociek nie tylko zaglądał do garnków, ale również podszczypywał panienki.
W grupie kolędników pojawia się też Śmierć, która potrafiła z kosą podejść do tryskających największym zdrowiem domowników, rozbrykany Kozioł z Kozą i Jeździec na koniu. Dosiadający go Jeździec często prosił o owies, by zmęczony brykaniem koń miał siły ruszyć w dalszą drogę.

***

Wizyty Gwiózdek niosą ze sobą wiele śmiechu i zabawnych zdarzeń.

- Któregoś roku grupa odwiedziła jedno z domostw w sąsiedztwie. Gospodarze mieli świeżo wypastowaną podłogę w izbie i było bardzo ślisko. Koń, który wszedł pod koniec wizyty, nie wiedział o tym i wskakując do izby poślizgnął się i poleciał prosto na piecyk, tak zwaną kozę. Przewrócił się razem z nim, narobili strasznego rozgardiaszu i bałaganu, nie wiem, czy omal nie doszło do pożaru. Rozzłościł tym gospodarza do tego stopnia, że ten omal ich nie pobił. Nigdy więcej do tego gospodarstwa nie zaszli. Zdarzało się też tak, że energiczne podskoki w izbie doprowadzały do tego, że zarywała się podłoga w mieszkaniu, kiedyś konstrukcje były słabsze. Dziś ludzie częściej wpuszczają przebierańców do garażu lub na podwórze.

***

Podobnie jak role poszczególnych postaci, tak samo określony jest porządek występu.

- Scenariusz przedstawienia układany jest na bieżąco - wyjaśnia pani Emilia. - Współczesne grupy wzorują się na różnych zapisach, ale robią własne modyfikacje, dopisują swoje kwestie. Kiedyś Gwiózdczi układały paszkwile. Jak się chciało komuś dopiec, serwowano mu śpiewany lub rymowany tekst, natomiast gdy któryś z mieszkańców naprawdę naraził się wsi, Gwiózdczi po prostu omijały jego obejście. To był taki symbol wykluczenia. Wszyscy przebierańcy nosili zakrywające twarze maski, by pozostać anonimowi. Gdy komuś dopiekli, coś zbroili, to niekoniecznie reszta wsi musiała wiedzieć, kim byli. Dziś tego się tak nie przestrzega.

***

Po braciach pani Stefanii trzon chmieleńskiej grupy stanowili jej synowie, a dziś wnukowie. Zespół uzupełniają mieszkańcy wsi. Nadal zgodnie ze zwyczajem są kawalerami. Tradycja przekazywana jest z pokolenia na pokolenie. "Baza" przebierańców mieści się w obejściu państwa Łaszewskich. Co roku tuż przed świętami członkowie Gwiózdek spotykają się i przygotowują stroje.

Kierownikiem chmieleńskiej grupy jest dziś Robert Łaszewski, który chodzi już z Gwiózdkami od siedmiu lat.
Chmieleńskie Gwiózdczi odwiedzą dziś około stu domostw. Członkowie grupy spotykają się już w południe, przebierają się, charakteryzują i około czternastej ruszają w drogę. Do "bazy" wracają około 22-23.

***

Kolędniczy obyczaj miewa się coraz lepiej.
- Co roku przybywa nam wizyt, coraz większa liczba osób nas zaprasza i zgadza się na występ - mówi Robert Łaszewski.
- Co roku zapraszam Gwiózdczi do siebie - mówi pan Mirosław. - Przyjmujemy ich na podwórku razem z najstarszą córką i synem. Młodsza wraz z żoną obserwuje widowisko z balkonu lub przez okno. Choć wie, kim są przebrane postaci, od zawsze się ich boi. Wizyta przebierańców jest dla nas ważnym elementem świątecznej tradycji.

Chętnych jest wielu, nie tylko do wpuszczania Gwiózdek, ale również do występów w grupie.
- Co roku mamy bardzo wielu chętnych - mówi kierownik tuchlińskiej grupy. - Jeśli jest ich zbyt wielu, o przyjęciu decyduje hierarchia wieku. Starsi mają pierwszeństwo.

***

Za kilka godzin w wielu kaszubskich wsiach przebierańcy ruszą w drogę, by uczynić zadość przekazywanej z roku na rok kolędniczej tradycji... Do domostw, które odwiedzą, przynieść mają pomyślność, urodzaj i płodność. Jeśli wytężyć dobrze słuch, można usłyszeć ich ryki i nawoływania.

[email protected]

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki