Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Świecący króliczek z genem meduzy

Malwina Wierzbicka
Eduardo Kac przyjechał do Gdańska na wernisaż swojej wystawy
Eduardo Kac przyjechał do Gdańska na wernisaż swojej wystawy Przemek Świderski
Prace Eduardo Kaca, które już tylko do końca tego tygodnia można obejrzeć w gdańskiej galerii Łaźnia, zaliczane są do tzw. Bio Artu. Spotykają się one i z zachwytem, i z krytyką czy oburzeniem. Najwięcej kontrowersji towarzyszyło powstaniu transgenicznego "Króliczka GFP".

W 2000 roku artysta "zamówił" żywe dzieło na wystawę sztuki współczesnej w Awinionie. Udało mu się namówić pracowników francuskiego instytutu badawczego INRA, by wszczepili w komórkę jajową królika albinosa zieloną fluorescencyjną proteinę, pobraną z egzotycznej meduzy. Dzięki temu zabiegowi nowo narodzony, zmodyfikowany genetycznie króliczek pod wpływem światła ultrafioletowego mienił się cały na zielono.

Zwierzęta coraz częściej wykorzystywane są przez twórców jako materiał obróbki artystycznej. Przypomnijmy chociażby oglądaną kilka lat temu w Gdańsku "Piramidę zwierząt" Katarzyny Kozyry. Na potrzeby instalacji artystka zleciła zabicie konia, czekającego w kolejce na zakończenie żywota w rzeźni. Zaledwie kilka miesięcy temu falę protestów sprowokował kostarykański artysta Guillermo Vargas, który przywiązał w galerii wygłodzonego i zdychającego psa, złapanego na ulicach San Jose, nie dając mu ani jedzenia, ani picia. Oboje artyści, chcąc zwrócić uwagę na los zwierząt, wzięło na siebie odpowiedzialność za śmierć jednego z nich.

Choć projekt Eduardo Kaca nie wiązał się z poddaniem królika podobnym mękom, tworząc kontrowersyjną hybrydę ssaka i parzydełkowca artysta, podobnie jak Kozyra i Vargas, chciał zwrócić uwagę na kolejny ważny problem, tym razem dotyczący zmodyfikowanych genetycznie organizmów, które niezauważalnie wkraczają do naszego życia.
Są niczym Króliczek GFP, którego inność dostrzec możemy dopiero w nietypowym świetle. Plan Kaca polegał na tym, aby zwierzę zabrać do domu i uczynić częścią rodziny. Króliczek miał być pierwszym zmodyfikowanym stworzeniem w pełni świadomie zintegrowanym z życiem prywatnym jego właścicieli. Inżynieria genetyczna miała przekroczyć granicę laboratorium.

Zwierzak nigdy jednak nie opuścił instytutu badawczego. Debata na temat dalszych losów żywego dzieła sztuki toczyła się przez lata na forach internetowych, panelach dyskusyjnych i w mediach. W 2007 roku w reakcji na tę dyskusję Kac stworzył serię leporimorficznych (Leporidae - zającowaty) znaków graficznych. Można je obecnie oglądać w CSW Łaźnia. Zarówno tworzące je linie, gdzieniegdzie układające się w kształty królikopodobne, jak również wpleciony w nie zielony kolor nawiązują do słynnego dzieła. Jednak zgodnie z zamysłem artysty, nie sposób wyczytać z nich jakiegokolwiek jasnego przekazu. O czym są? Być może wyrażają ów brak jednoznacznych odpowiedzi i wniosków, które miały towarzyszyć odważnemu projektowi.

Mnie samej trudno jest potępić dzieło Kaca, a jeszcze trudniej zdecydowanie poprzeć, ocenić jako słuszne i o nieprzecenionej wartości. Wszystkim zaś, w których spotkanie z twórczością brazylijsko-amerykańskiego artysty pomnoży tylko pytania, polecam odwiedzenie strony internetowej Patricii Piccinini. Perspektywa udomowienia XXI-wiecznych hybryd przedstawiona jest u tej artystki równie realistycznie i przerażająco, a jednak już nie tak kontrowersyjnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki