Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Straciła męża w wypadku. Jej życie się załamało. Ale Boże Narodzenie dało nadzieję

Dorota Abramowicz
sxc.hu
Podczas świąt powiedzą oficjalnie o swojej decyzji. Uprzedziła teściów, że przy stole zasiądzie mężczyzna, który spróbuje zastąpić ojca Kubie. I dziecko, któremu ona postara się zastąpić matkę...

Idę po choinkę, kto mi pomoże? - Maciek zajrzał do kuchni, gdzie dzieci kończyły lukrowanie pierników.
- Ja! - Kuba zerwał się z krzesła.
- Weźmiecie psa? Dawno nie był na spacerze - spytała Ania.
- Ja wezmę, ciociu - Kaja sięgnęła po smycz.
Kiedy wyszli, Ania spojrzała przez okno. Maciek poprawiał szalik Kubie, Kaja rzucała patyk Maksowi. Jej posklejana rodzina.
Bolały ją plecy. Usiadła w fotelu, położyła spuchnięte nogi na stołku. Zamknęła oczy. Wróciły grudniowe wspomnienia.

Grudzień 2009

Już nie płakała. Przyzwyczaiła się do przejmującego smutku. Teraz czekały ją pierwsze święta bez Tomka.
W zeszłym roku spóźnił się na wigilię. Z maleńkim Kubą w nosidełku krążyła po kuchni. Karp czekał na usmażenie, uszka na wrzucenie do garnka, a Tomasz przysłał SMS, że spotkanie się przedłużyło.
- Twoi szefowie nie mają rodzin? - wykrzyczała w drzwiach.
Tłumaczył, że przedstawiciel handlowy na północną Polskę musi spotykać się z klientami i w Szczecinie, i w Augustowie. I że podróże wpisane są w kontrakt.

Czytaj także: "Bóg się rodzi" za więziennymi murami. Jak Boże Narodzenie celebrują skazani?

Pogodzili się przy opłatku. Kiedy Kubuś zasnął, Tomek obiecał, że znajdzie inną pracę, że będzie częściej z rodziną.
Nie zdążył. W styczniu wracał ze Szczecina. Było ślisko, TIR zajechał mu drogę. Nie uwierzyła, że Tomek nie żyje. Wrzeszczała na mężczyznę, który do niej zadzwonił, słyszała krzyk teściowej w słuchawce, gdy powiedziała jej o synu. Co było później, nie pamięta. Pojawili się rodzice. Mama zajęła się Kubą, tata dał jej krople.

Jutro pojedzie do nich z Kubusiem. Tata przebierze się za Mikołaja. Mama zrobi kutię. Spakowane prezenty już leżały pod choinką, zawiozła je przed południem. Musi zadzwonić do teściów...
Weszła do sypialni. Kubuś spał na wznak, z rozłożonymi rączkami. Kiedy krzywił się przez sen, przypominał niezadowolonego Tomka.

- Też jestem z zła, że mnie zostawiłeś - powiedziała szeptem do cząstki męża, która pozostała w synu. - Uciekłeś... I tak cię kocham...

Grudzień 2010**
- Nie wygłupiaj się, Anka - jęknęła Iza. - Do końca stycznia znajdziesz kogoś do opieki nad dzieckiem. I nie wykręcaj się robotą w szpitalu. W razie czego się zamienisz na dyżur. Tracisz okazję, by zobaczyć, jak postarzały się koleżanki...
Iza była jedyną przyjaciółką ze szkoły podstawowej, z którą Anna utrzymywała kontakt. Artystyczna dusza, nieprzewidywalna, wolny ptak.
Zupełne przeciwieństwo poukładanej, stabilnej Ani**.

- Nic mnie już z tymi ludźmi nie wiąże - spokojnie tłumaczyła przyjaciółce. - Znam tylko ciebie. Nie byłam na dziesiątej rocznicy zakończenia szkoły, nie będę na piętnastej. Świat się nie zawali.
Iza zamilkła na chwilę. - A wiesz, kogo w tym tygodniu spotkałam? - rzuciła. - No pomyśl... Czerwone tenisówki, plecak z pacyfką, awantura z Pulką od historii...
- Maćka?
- We własnej osobie. Wrócił z Wysp, znalazł pracę jako informatyk. Pytał o ciebie...
Maciej. Wysoki, chudy, z czarnymi, długimi włosami. W klasie zawsze gdzieś z boku, osobno. Z panią od historii pokłócił się o powstanie warszawskie. Rzucał nazwiskami, datami... Klasa słuchała z otwartymi ustami, a Pulka kazała mu w końcu się zamknąć i przyprowadzić matkę.

W siódmej klasie uratował Ankę przed chłopakami, którzy chcieli wsadzić ją w śnieżną zaspę. Oberwał, ale później już nikt jej nie zaczepiał. Odprowadzał ją do domu. Na zakończenie ósmej klasy, po balu myślała, że ją pocałuje. Dotknął jej policzka, ale ktoś wyszedł na korytarz. Czar prysł.
- Obiecał, że wpadnie - mówiła dalej Iza, zerkając na zamyśloną Anię. - Tylko nie rób sobie nadziei, widziałam go z córką. Ma z pięć lat, ładne dziecko.
- Tata niebrzydki to i dziecko ładne - wzruszyła ramionami Anka. - Facet jest bezpieczny, wiesz, że nikogo nie szukam. - I to jest błąd - powiedziała Iza.

Grudzień 2011

Kubuś wsadził rękę w miskę.
- Pycha - oznajmił, oblizując palce.
- Synek, jeszcze chwila i nie będzie maminego ciasta - podniosła umorusanego dzieciaka i ruszyła do łazienki. - Musisz być grzeczny, bo Mikołaj nie przyjdzie...
- Ale babcia i dziadek będą? - upewnił się Kuba.
- Będą.
- A Kaja będzie? Bardzo ją lubię. Jest moją koleżanką.
Masz babo placek - pomyślała. Wystarczyło jedno spotkanie, by córka Macieja oczarowała jej dziecko. Kubę traktowała jak młodszego brata. Trzymała za rękę, gdy wchodził na zjeżdżalnię, razem skakali do basenu, wypełnionego kolorowymi piłeczkami. Potem przybiegli zziajani. Kaja miała potargane włosy. Ania zaplotła je w piękny warkocz, a mała przytuliła się do niej. -Też ją bardzo lubię - pomyślała.

Od styczniowego spotkania klasowego minął już prawie rok. Przez pierwsze miesiące tylko pisali do siebie na fejsie, potem poszła z Maciejem na kawę. Opowiedziała mu o Tomaszu, a on o Gabi, matce Kai. Poznali się jeszcze w Polsce, razem wyjechali do Londynu. Gabi pracowała w firmie szukającej pracowników dla branży teleinformatycznej. Ciąża była dla niej szokiem. Nie chciała być matką, miała inne plany na życie. Błagał, by urodziła. Zgodziła się, gdy obiecał, że przejmie opiekę nad dzieckiem. - Myślałem, że gdy zobaczy małą, zmieni zdanie - wspominał. - A ona nawet nie chciała brać córeczki na ręce. Dwa tygodnie po porodzie wróciła do pracy. Dostała awans.

Mieszkali razem jeszcze półtora roku. Pewnego dnia wróciła ze szkolenia i powiedziała, że poznała kogoś innego. Wyprowadziła się. Na szczęście w jej planach życiowych nadal nie było miejsca dla córki. A on pozamykał swoje sprawy, wrócił z Kają do Polski. Później Anna spotkała się Maćkiem się jeszcze kilka razy, poszli do kina, na koncert. Przed świętami zabrali dzieciaki na spotkanie z Mikołajem.
- Zaproś Kaję na święta. - Kuba wrócił do tematu podczas wieczornej kąpieli.
- Kaja jedzie z tatą i babcią w góry - tłumaczyła, myjąc synkowi głowę.
- A na drugie święta? - Kuba był uparty.
- Zobaczymy.
Uśmiechnęła się do siebie. Miło by było pośpiewać w czwórkę kolędy...

Grudzień 2012

Muszę kupić większy stół - postanowiła. Sześć osób jeszcze się mieściło, ale dziewięć? Zaprosiła rodziców Tomasza. Przyjechali z Olsztyna, zatrzymali się u jej rodziców. Teściowej, na widok Kuby, tak podobnego do ojca, jak zwykle łzawiły oczy. Teść mocno przytulił Kubusia.

Przystroiła już maleńką choinkę. Mama obiecała donieść sałatkę i rybę w galarecie, Anka zrobiła pierogi i barszcz. Maciej, który przywiezie Kaję i swoją mamę, dostarczy rybę po grecku i śledzie.
Pod koniec lata Maciej bez zapowiedzi przyjechał do nich z Kają. Dzieciaki pobiegły bawić się do drugiego pokoju, a oni siedzieli w milczeniu, patrząc sobie w oczy. Powietrze gęstniało od niezadanych pytań.
- Wiesz, że zawsze chciałem ciebie chronić? - Maciej przerwał ciszę. - Byłaś taka delikatna, ale bałem się podejść, zagadać. Kiedy zobaczyłem, jak szarpią cię pod szkołą, nie wytrzymałem.
To już nie był tamten chłopak, który odprowadzał ją do domu. A jednak Ania czuła się jak wtedy, na szkolnym korytarzu. Marzyła, by dotknął jej policzka... Żeby...

- Chcesz być z nami? - spytała bez namysłu. O rany, jaka ze mnie idiotka - pomyślała w tej samej chwili. Co ja robię?
Wstała z fotela, by wymknąć się do kuchni. Zrobi herbatę, poda ciastka...
- Chcę - zagrodził jej drogę.
Długo rozmawiali. Potem spytali dzieci, czy zechcą być rodziną. Kuba oszalał z radości, że będzie miał siostrę. Kaja przytuliła się do ojca. Patrzyła na Annę z obawą.
Jutro, podczas Wigilii, powiedzą oficjalnie o swojej decyzji. Uprzedziła teściów, że przy stole zasiądzie mężczyzna, który spróbuje zastąpić ojca Kubie. I dziecko, któremu ona postara się zastąpić matkę.
- Żeby on był tylko dla was dobry - rozpłakała się teściowa.

Grudzień 2013

- Mamo! Zobacz, jaka wielka! - Kuba wpadł do kuchni.
Przedpokój wypełnił się pachnącym igliwiem.
- No nie wiem, czy damy radę rozłożyć stół - spojrzała z obawą na ogromna choinkę. - Jedni dziadkowie, drudzy dziadkowie, babcia, nasza czwórka...

- Kiedy w szkole powiedziałam, że mam trzy babcie i dwóch dziadków, wszyscy mi zazdrościli - zza pleców ojca wyjrzała Kaja. - Prezentów i w ogóle. Zmieścimy się, mamusiu.
Anna poczuła ucisk w gardle.
- Zrobiłaś mi właśnie największy prezent na święta. Córeczko...

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki