Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Strach hoduje raka

Redakcja
Hanna Karnicka-Młodkowska
Hanna Karnicka-Młodkowska
Z dr Hanną Karnicką-Młodkowską, lekarzem onkologiem z 40-letnim stażem, rozmawia Dorota Abramowicz

Ile pacjentek z rakiem piersi udało się Pani uratować?

Dawniej, gdy do lekarza trafiały kobiety z zaawansowanym nowotworem, mogliśmy pokonać chorobę u średnio 30-40 procent chorych. Obecnie jednak coraz powszechniejsza profilaktyka sprawia, że terapię podejmuje się wcześniej. Diagnozujemy już trzymilimetrowe guzki. W takich przypadkach wyleczenie sięga 80-90 procent. Ale nie o takich pacjentkach chcę z panią mówić. Jest bowiem sprawa, z którą mimo wielu lat pracy nie mogę się pogodzić - to tzw. hodowanie nowotworów.

Nie rozumiem. Kto hoduje nowotwór?

Nowotwór hodują kobiety, które boją się onkologa. Boją się usłyszeć diagnozę, boją się leczenia, boją się powiedzieć o problemie najbliższym. Więc milczą, bo rak początkowo nie boli. W ostatnim czasie miałam pięć takich przypadków, wszystkie dotyczyły pacjentek w okolicach 50. roku życia. Chciałam nawet wysłać zdjęcia piersi, dosłownie zjedzonych przez raka, do mediów, by ustrzec kolejne pacjentki przed strasznym doświadczeniem. Zrezygnowałam - były zbyt brutalne.

Może panie te nie wiedziały, że mają raka?

Wiedziały, albo się domyślały. Pierwsza z pacjentek, z okolic Pucka, przez trzy lata ukrywała chorobę przed rodziną. W końcu guz pękł, rana zaczęła ropieć i wręcz cuchnąć. Pacjentka, wchodząc do gabinetu, zaczęła mnie przepraszać, że nie przyszła wcześniej. Poradziłam, by przeprosiła samą siebie.

Co się z nią stało?
Pół roku temu zakończyła agresywne leczenie cytostatykami z następowym napromienianiem. Zmiana całkowicie się wygoiła, chora jest szczęśliwa. Nie udało się za to uratować innej pacjentki, która pięć lat od diagnozy postawionej po badaniu histopatologicznym chowała głowę w piasek. Ostatecznie - zamiast do onkologa - poszła do bioenergoterapeuty. Trafiła na uczciwego człowieka, który kazał jej wrócić do lekarza. Było już jednak za późno - nowotwór "zjadł" prawie wszystko, mogłam tylko załatwić miejsce w hospicjum. Zmarła w dniu przyjęcia. Kolejna pacjentka czekała dwa lata. Lecząc tabletkami hormonalnymi (na chemioterapię nie wyrażała zgody) udało nam się przedłużyć jej życie o trzy lata. To wszystko, co mogliśmy zrobić. Pamiętam każdy z tych przypadków, każdą twarz kobiety, która mogłaby jeszcze żyć.
Krzyczy Pani na pacjentki?

Nigdy. Staram się także dawkować złe informacje, chociaż dziś medycyna gra z chorym w otwarte karty. Nawet najokrutniejszą prawdę można stopniować, aczkolwiek tak naprawdę to nie jest proste. Zamiast "ma pani raka, szanse na wyleczenie są znikome", można powiedzieć "brzydko to wygląda, ale będziemy walczyć, pod warunkiem, że pani się nie podda i nam pomoże". Przecież nigdy nic nie wiadomo do końca.

Czy lekarze trochę nie zapracowali na strach pacjentów?

Być może tak. Niestety, lekarze mają coraz mniej czasu. Szybko przekazują diagnozę, nie patrząc nawet choremu w oczy. A tu trzeba po prostu porozmawiać, posłuchać, poświęcić więcej niż 15 minut...

Poza tym, że chorzy walczą ze strachem o życie, boją się też bolesnej terapii. Czyż leczenie nowotworu nie kojarzy się z cierpieniem?

Ależ czasy się zmieniły! Dziś np. chemioterapia nie oznacza konsekwencji w postaci klęczenia nad miską klozetową i nieustannego wymiotowania. Podajemy szereg nowoczesnych leków osłonowych, że dolegliwości nie są już tak uciążliwe, jak kilka lat temu. Jedyny problem to wypadanie włosów, ale można dostać naprawdę dobre peruki. Swoim pacjentkom, kończącym leczenie, mówię: "Spotkało cię coś strasznego, ale zobacz, jak się zmieniłaś. Przyszłaś załamana, zapłakana, z nieumytymi włosami. Dziś jesteś zadbaną, pewną siebie kobietą".

Choroba zmienia człowieka na lepsze?

Nie wiem, czy na lepsze, ale sprawia, że chory nabiera dystansu do dotychczasowego sposobu życia. Moje pacjentki nie przejmują się drobiazgami - tym, że nie zrobiły klusek na obiad, nie zdążyły z praniem... Wiedzą, że to ich życie i one są najważniejsze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki