W 2003 roku w finale musieli uznać wyższość Unii Oświęcim, natomiast przed dwoma laty GKS Tychy. Jednak aby zagrać w finale, Stoczniowiec musi w poniedziałek - początek meczu o godz. 19.30 - pokonać Cracovię.
Gdańszczanie, choćby z racji tego, iż są gospodarzami, wydają się być faworytem potyczki z Cracovią. Oba zespoły w tym sezonie grały ze sobą czterokrotnie. Stoczniowiec wygrał dwukrotnie, poniósł również dwie porażki (raz po dogrywce, raz po rzutach karnych). Wprawdzie gdańszczan w ostatnim czasie zdziesiątkowały kontuzje i choroby zawodników, jednak dziś Stoczniowiec zagra czterema atakami i trzema parami obrońców. Henryk Zabrocki, szkoleniowiec gdańskiej ekipy, będzie miał już do dyspozycji Tomasza Ziółkowskiego, Mateusza Strużyka i Dawida Maja, którzy ostatnio występowali w reprezentacji Polski na mistrzostwach świata do lat 20.
Do gry wrócą także Peter Hurtaj i Tobiasz Bigos. Kłopoty ze zdrowiem wciąż dokuczają natomiast Romanowi Skutchanowi, Jozefowi Vitkowi, Markowi Sowińskiemu i Piotrowi Poziomkowskiemu. W tym sezonie w barwach Stoczniowca nie zobaczymy Marka Wróbla, który postanowił spróbować swoich sił w USA w jednej z drużyn akademickich. Mimo tego Henryk Zabrocki jest dobrej myśli przed pojedynkiem z Cracovią.
- Nastroje w drużynie są bojowe. Gramy u siebie, przed naszymi kibicami i chcemy w końcu zdobyć Puchar Polski - mówi Zabrocki. - Cracovia to wymagający przeciwnik, który ostatnio jest w co najmniej dobrej dyspozycji. Musimy zagrać uważnie z tyłu, ograniczyć do minimum poczynania pierwszego ataku krakowian z braćmi Laszkiewiczami i Damianem Słaboniem oraz łapać jak najmniej kar, na co szczególnie uczulam moich zawodników.
W podobnym tonie jak trener wypowiada się także Maciej Urbanowicz, napastnik gdańskiej drużyny.
- Chcemy sprawić prezent sobie oraz naszym kibicom i zdobyć po raz pierwszy w historii Puchar Polski dla Stoczniowca. W półfinale przyjdzie nam się zmierzyć z Cracovią, teoretycznie najsilniejszym z możliwych rywali, jednak jeśli chcemy sięgnąć po to trofeum, musimy po prostu pokonać każdego rywala i pokazać, że na puchar zasłużyliśmy. I stać nas na to - zapowiada Urbanowicz.
Zanim jednak Stoczniowiec zmierzy się z Cracovią, o godz. 15.30 na lód wyjadą zawodnicy GKS Tychy i TKH Nesta Toruń. I to właśnie hokeiści z Tychów szczególnie ostrzą sobie zęby na puchar.
Tyszanie triumfowali bowiem w dwóch poprzednich edycjach Pucharu Polski i trzecie kolejne zwycięstwo sprawi, że otrzymają go na własność. Nie można zapominać także o TKH Toruń, który po zmianach kadrowych prezentuje się ostatnio co najmniej przyzwoicie i jest w stanie sprawić niespodziankę.
Początkowo turniej finałowy Pucharu Polski miał się odbyć w Tychach, jednak ze względu na remont lodowiska GKS, imprezę przeniesiono do Gdańska. Zresztą gdańszczanie w tegorocznej edycji się nie nagrali. W ćwierćfinale mieli się zmierzyć z Zagłębiem Sosnowiec, ale drużyna ze Śląska rywalizację oddała walkowerami i Stoczniowiec w półfinale znalazł się, nie rozgrywając ani jednego meczu.
Wszystkie spotkania turnieju transmitować będzie TVP Sport.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?