Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stoczniowcy stawiają rządowi swoje warunki

Jacek Klein
Kilkuset gdyńskich stoczniowców stawiło się na wczorajszym wiecu
Kilkuset gdyńskich stoczniowców stawiło się na wczorajszym wiecu Tomasz Bołt
Poniedziałkowy wiec pracowników w Stoczni Gdynia przebiegł spokojnie, w ciszy. Nie było palenia opon ani okrzyków przeciw rządowi. Przedstawiciele związków zawodowych poinformowali załogę o swoim stanowisku w rozmowach z rządem. Konkretów mieli jednak niewiele do przekazania. Zapewnili załogę, że do końca maja rząd zagwarantował zatrudnienie i wypłatę wynagrodzeń dla załogi. Co dalej?

- O szczegółach nie możemy was poinformować, bo będziemy o nich dopiero rozmawiać z rządem - powiedział Jan Gumiński, przewodniczący Wolnego Związku Zawodowego Pracowników Gospodarki Morskiej. - Jesteśmy w bardzo trudnym okresie. Wyrok Komisji Europejskiej został ogłoszony, jednak jego wykonanie odłożono na sześć miesięcy.

Najważniejsze, aby stocznia zachowała ciągłość produkcji i tego oczekujemy od rządu.
- Stało się to, co przeczuwałem. KE chce śmierci stoczni. Przygotowywana przez rząd w porozumieniu z Brukselą specustawa to likwidacja zakładu. Rząd nic nie zrobił, zamiast być obrońcą, stał się prokuratorem. I ja, i wy zostaliśmy oszukani. Jeśli specustawa nie zostanie zmieniona, nie będzie na nią zgody - mówił Leszek Świętczak, przewodniczący Związku Zawodowego Stoczniowiec.

O założeniach ustawy stoczniowej związkowcy będą rozmawiać z rządem przez cały tydzień. Do stolicy udali się już wczoraj, zaraz po wiecu.
- Niewykluczone, że jeśli rozmowy nie będą przynosić skutku, będziemy prosić was o wsparcie w Warszawie, abyście pokazali rządowi, ile was tutaj pracuje - dodał Gumiński.

Przygotowana przez rząd specustawa ma zostać uchwalona w ciągu dwóch miesięcy. Zakłada ona sprzedaż majątku stoczni w pakietach w otwartych nieograniczonych przetargach. Przetargi muszą zostać ogłoszone i rozstrzygnięte do końca maja przyszłego roku.

Stoczniowcy domagają się, aby w ustawie było zapisane, że majątek służący produkcji statków będzie mógł nabyć jeden inwestor branżowy, przejmując jak najwięcej pracowników. Chcą także maksymalnej ochrony dla pracowników i zagwarantowania zapisów zbiorowych układów zatrudniania.

- Takie rozwiązanie dopuszcza postanowienie KE - dodał Dariusz Adamski, przewodniczący Solidarności. - Inwestor może się znaleźć, pod warunkiem że stocznia będzie w ruchu. Tymczasem stocznia może stanąć w każdej chwili.

Zakład jest w tragicznym położeniu. Na przyszły rok ma zakontraktowanych sześć statków. Do końca maja nie będzie mógł otrzymać ani złotówki pomocy publicznej. Oznacza to, że nie dostanie od państwa gwarancji finansowania budowy statków.

- Zarząd robi wszystko, aby utrzymać bieżącą produkcję. Przez pół roku stocznia musi zarobić na swoją działalność - powiedział załodze Antoni Poziomski, prezes Stoczni Gdynia.
Zarząd szuka firmy, która takie gwarancje na kilka miesięcy by dała. Ogłosił przetarg na wydzierżawienie m.in. suchego doku, suwnicy i terenów wyposażeniowych inwestorowi branżowemu. Konkurs chce rozstrzygnąć do 19 grudnia. Liczy na to, że dzierżawca będzie chciał przejąć stocznię w maju.

- Naszym celem jest zachowanie potencjału produkcyjnego i utrzymanie produkcji statków - dodał Poziomski.
Wśród załogi panują minorowe nastroje.
- Pracownicy mają coraz mniej wiary w ratunek dla stoczni - powiedział Andrzej Tyrka, pracujący na Wydziale Kadłubowym. - Boimy się zwolnień. We mnie tlą się jeszcze ostatki optymizmu. Przepracowałem w stoczni 38 lat i chciałbym dotrwać do emerytury.

Jeśli rząd nie zdąży do końca maja ze znalezieniem kupców na stoczniowy majątek, KE zażąda zwrotu ponad 1 mld euro pomocy publicznej, stocznia zbankrutuje i będzie postawiona w stan upadłości. Podobnie będzie ze stocznią w Szczecinie.
Niepewni swojego losu są nie tylko stoczniowcy z Gdyni i Szczecina. Trwa impas w rozmowach o programie naprawy dla stoczni gdańskiej. Bruksela może zdecydować, że plan naprawczy zaproponowany przez ID Polska zostanie odrzucony, jako niegwarantujący osiągnięcia rentowności.

- W ubiegłym tygodniu odbyły się rozmowy na temat części dotyczącej biznesplanu - powiedział Maciej Wewiór, rzecznik resortu skarbu. - Co do części dotyczącej oczekiwanej pomocy publicznej trwają negocjacje z właścicielem.
ISD Polska - od roku właściciel zakładu - oczekuje, że Stocznia Gdańsk otrzyma od państwa zastrzyk 150 mln zł. Przedstawiciele ukraińskiej spółki twierdzą, że stocznia potrzebuje takiej kwoty na spłatę starych długów, m.in. wobec ZUS.

Ministerstwo nie chce komentować kwestii pomocy publicznej, tym bardziej jej wysokości. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że według rządu, jest to stanowczo za dużo.
Rząd dał sobie czas do końca listopada na dogadanie się z ISD. Problem w tym, że jeśli nawet dodatkowa pomoc publiczna będzie niższa, zakwestionuje ją Komisja Europejska i zażąda zwrotu ponad 100 mln zł przyznanej stoczni od 2004 roku. Pod znakiem zapytania postawi to przyszłość stoczni.

============40 RamkaTytul 14(5580695)============
Stoczniowa specustawa
============41 RamkaTekstPogr(5580694)============
Ma pozwolić na sprzedaż stoczniowego majątku bez ogłaszania upadłości.
Zgodnie z porozumieniem z Komisją Europejską, na podzielony majątek stoczniowy zostaną rozpisane otwarte przetargi. Nabywca nie będzie musiał zobowiązywać się do prowadzenia działalności stoczniowej. W nowo powołanych spółkach znalazłaby pracę tylko część stoczniowców. Zwolnieni zostaną objęci programem osłonowym, w którym przewidziane są odprawy, szkolenia i możliwość przekwalifikowania. Wpływy ze sprzedaży majątku mają być przeznaczone na spłatę wierzycieli stoczni w Gdyni i Szczecinie. Po sprzedaży stocznie, już bez majątku, zostaną zlikwidowane.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki